✧˖°
Przyjaciele w stresie i w rozkojarzeniu z ledwością dojechali do posiadłości Carpenter'ów. Wybiegli z samochodu, mając nadzieję, że reszcie nic się nie stało.
Wparowali do domu jak huragan, zaskakując tym Chad'a i Tarę, którzy spędzali czas na kanapie w salonie. Wstali gwałtownie, widząc ich przerażone miny.
- Co się stało? - zdezorientowana Tara spojrzała na przerażonych przyjaciół.
- Gdzie Samantha? - Charlotte wyrwała się do przodu.
- Na górze, źle się czuje - wytłumaczyła jej siostra, a Charlotte natychmiastowo zerwała się w stronę schodów. Cała reszta pobiegła za nią. W mgnieniu oka brunetka znalazła się pod drzwiami Samanthy.
Chciała wejść do pomieszczenia, ale nie pozwoliły jej na to, gdyż były zamknięte. Spanikowana zaczęła intensywnie pukać w drewnianą powłokę.
- Samantha?! - krzyknęła, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Zaczęła szarpać za klamkę, myśląc, że jakoś ona ustąpi, ale na marne.
- Co się stało? - zapytała spanikowana Tara, patrząc na resztę.
- Ghostface zaatakował w sklepie. Zabił kasjera, który był jednym z Ghostface'ów - wytłumaczyła szybko Mindy.
- Skąd wiecie, że on nim był? - zapytała ponownie, kątem oka spoglądając na siostrę, która nawoływała Sam.
- Jeden z Ghostface'ów, który zaatakował mnie w moje urodziny dostał nożem w brzuch, a kasjer miał porządną ranę na brzuchu - Charlotte odwróciła się w ich stronę, po czym spojrzała na Chad'a. - Wyważ te jebane drzwi.
Brunet kiwnął głową, po czym potarł obie dłonie. Przygotował się do wbiegnięcia w nie, gdy nagle drzwi otworzyły się, a z nich wyszła Samantha owinięta w ręcznik.
- Pali się czy co? - zapytała najwyraźniej poddenerwowana Carpenter.
- Już myśleliśmy, że coś ci się stało - Mindy odetchnęła z ulgą, a Sam zmarszczyła brwi.
- A co miało się niby stać?
- W sklepie zaatakował nas Ghostface. Nie było cię z Chad'em i Tarą, więc myśleliśmy, że coś ci się stało - powiedziała Charlotte, patrząc na siostrę.
- Jak widać, nic mi nie jest. Brałam prysznic - odpowiedziała, łapiąc za drzwi. - Coś jeszcze? Chcę się w spokoju ubrać.
-Zejdź do nas za parę minut - odpowiedziała jej Mindy, a najstarsza Carpenter kiwnęła głową i zatrzasnęła im drzwi pod nosem.
Charlotte z zdezorientowaniem odwróciła się w stronę przyjaciół.
- Pewnie hormony jej buzują - Chad wzruszył ramionami, po czym ruszył na dół, a za nim poszła Tara i Mindy. Char wpatrywała się w ich plecy, dopóki nie poczuła dotyku na swoim ramieniu. Spojrzała się w tamtą stronę i zobaczyła Ethan'a z zmartwioną miną.
- Nic Ci się nie stało? - zapytał, nawiązując do sytuacji ze sklepu. Char posłała mu lekki uśmiech.
- Nic mi nie jest - odpowiedziała, a Ethan odpowiedział na jej gest. - A tobie?
- Również nic mi nie jest - kiwnęła głową. - Nie przejmuj się Samanthą. Przejdzie jej.
- Dziwnie sie zachowuje od pewnego czasu - rzekła Char, spoglądając przez chwilę na drzwi zza którymi znajdowała się jej siostra.
- Musimy ją zrozumieć. Przeżywa to wszystko dwa razy mocniej przez ciąże. Do tego śmierć Danny'ego bardzo na nią wpłynęła.
- Masz rację - westchnęła, spuszczając głowę. - Po prostu wariuję od tego wszystkiego.
YOU ARE READING
legacy| ethan landry
Fanfiction.°˖✧ 𝐏𝐀𝐑𝐓 𝐓𝐖𝐎 Zemsta może skłonić do zrobienia najgorszych rzeczy. Charlotte przekonała się o tym w Nowym Jorku, ale teraz w Woodsboro miarka się przebrała. Każdy zdejmuje maskę. "-Nie jesteś taka jak on, Lottie. - Oczywiście, że jestem. Jest...