𝟎𝟒. 𝐓𝐀𝐋𝐊𝐒 𝐀𝐍𝐃 𝐇𝐎𝐓 𝐓𝐄𝐀

342 27 35
                                    

✧˖°


Odczytane.

Charlotte wpatrywała się od paru minut w swoją wiadomość, która została odczytana niemal od razu przez Ethan'a.

Z tym faktem czuła się jeszcze gorzej.

Ale zrobił to o co go prosiła.

Może tak było lepiej?

Płacz Samanthy nie ustępował od kilkunastu dobrych minut.

Tara obiecała jej, że przyjdzie, ale tego nie zrobiła.

Charlotte była coraz bardziej wciągana w otchłań bólu i rozpaczy. Płakała najciszej jak mogła.

Nie mogli usłyszeć jej płaczu. W końcu Samantha najbardziej cierpiała. Ona teraz najbardziej potrzebowała uwagi.

Od: Ethan <3

"Jestem tu. Możesz wyjść"

Charlotte zerwała się na równe nogi, widząc niebieski dymek z wiadomością. Wsunęła telefon do kieszeni, a zmoczoną kartkę do drugiej. Nawet nie zwróciła uwagi, że przez cały czas ją zgniatała.

Zeszła ze schodów tak, żeby nikt tego nie usłyszał. Wyszła z domu, od razu napotykając wzrokiem samochód Ethan'a, który powoli z niego wysiadł z przerażoną miną.

Brunetka zacisnęła mocniej usta, żeby jeszcze bardziej się nie rozpłakać.

Był tutaj.

Przebiegła przez ulice, nie przejmując się tym, że w każdej mógł nadjechać samochód. Liczyło się to, aby znaleźć się w jego ramionach.

Ethan, gdy tylko zobaczył jej wiadomość, bez namysłu wsiadł w samochód i z piskiem opon odjechał spod domu jego dziadków. 

Tak bardzo martwił się o nią.

Przez jego głowę przebiegło milion czarnych scenariuszy. Przyjechał najszybciej jak tylko mógł. Gdy tylko zauważył jej zapłakaną twarz, błagał, aby żaden z jego scenariuszy się nie spełnił.  

Charlotte zatrzymała się tuż przed nim i spojrzała prosto w jego brązowe tęczówki. Niespodziewanie wtuliła się w jego ciało, omal nie upadając. Ethan natychmiastowo ją objął, chroniąc ją przed upadkiem.

Dosłownie czuł jak rozpływała się w jego ramionach. Ten widok złamał mu serce. Zacisnął szczękę, czując jak jego gardło się zaciska. Nie mógł na to patrzeć.

- Lottie - zaczął kojącym głosem, słysząc jej ciche szlochanie.

- Danny nie żyje - powiedziała nie patrząc mu w oczy. Zamarł. Nie spodziewał się tego. Spojrzał w dół, widać jak jej głowa wtula się w jego klatkę piersiową. - Nie chce tu być.

- Dobrze. Zabiorę Cię stąd - odpowiedział, a Char delikatnie się od niego odsunęła, mając cały czas spuszczoną głowę. Nie chciała, aby przyglądał się jej twarzy w tym stanie. Ethan odprowadził ją do drzwi samochodu, które otworzył. Kiedy zobaczył, że usadowiła się na skórzanym siedzeniu, zamknął drzwi.

Obszedł samochód w międzyczasie, biorąc głęboki oddech. Mimowolnie spojrzał w kierunku domu Charlotte, a w jednym z okien zobaczył, wpatrującego się Chad'a w jego osobę. Jego żołądek ścisnął się niebezpiecznie mocno, widząc jego morderczy wzrok. 

Po chwili Chad odszedł od okna, a Ethan odetchnął z ulgą. Wtedy w teatrze brunet myślał, że zabił swojego przyjaciela. Ale musiał to zrobić dla bezpieczeństwa Charlotte. Miał umowę z ojcem, która i tak nie wypaliła. Najzwyczajniej go okłamał, nie zważając na jego uczucia.

legacy| ethan landryWhere stories live. Discover now