[Tom 1] #4#

130 17 4
                                    

21 Lipca 2023

Luigi pokręcił głową, gdy po godzinie od otrzymania eliksiru, nic się nie zmieniło. Kamek skrzywił się i zaczął coś mówić do siebie z wyraźną złością. To był trzeci eliksir od dnia pierwszego, który Magikoopa stworzył na przywrócenie słuchu, ale i tym razem nie podziałał. Oczywiście był wdzięczny za chęć pomocy, ale przyzwyczaił się do braku słuchu. Aparat słuchowy jakkolwiek pomagał, ale zgubił go już po pierwszych minutach, gdy trafił do Dark Land. Nie mógł nikogo winić za ten niefortunny zbiór wydarzeń. Choć była to wielka ujma, że nie mógł usłyszeć jak Bowser gra na pianinie, bo słowa piosenki dla niejakiej Księżniczki Peach były naprawdę urocze.


Obserwując jak Kamek przerzuca zwoje i coś mówi z frustracją, nie mógł powstrzymać ukłucia zawodu w sercu. Naprawdę chciał, żeby tym razem eliksir zadziałał, ale też nie łudził się na cudowne ozdrowienie.


Drzwi do pomieszczenia otworzyły się gwałtownie, aż Kamek podskoczył i szybko poprawił okulary. Do środka wpadł Junior, a za nim powoli wkroczył Bowser. Dzieciak podbiegł do Luigiego i zaczął gestykulować powoli słowa, które go nauczył ostatnio.


"Pójdziesz ogrodu ze mną do?"


Luigi nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy Junior pomylił kolejność słów. Mimo to jak na początkującego, to naprawdę dobrze sobie radził z językiem migowy. Pokiwał głową, na co Junior uśmiechnął się szeroko.


"Oczywiście, prowadź." Luigi odpowiedział powoli.


Junior pokiwał gorliwie głową i wybiegł z pomieszczenia, ciągnąc go za sobą. Luigi był zdziwiony widokiem Króla, bo podczas śniadania dowiedział się, że miał wybyć na jakieś ważne spotkanie i przyprowadzić Księżniczkę. Było to o tyle zastanawiające, że nigdzie ów Księżniczki nie było, a Bowser zniknął na ledwie dwie godziny. Czy wszystkie królestwa były tak blisko siebie, że podróż trwała tak krótko? A może jednak dziś odpuścił podróż? Może Księżniczka nie miała czasu na spotkanie? Luigi nie miał pojęcia, ale postanowił zapytać o to później.


Luigi zmrużył oczy, gdy wyszli z zamku, a przynajmniej tak się zdawało. Zamrugał powoli, żeby przyzwyczaić wzrok do jasności. Uniósł wysoko brwi i otworzył w szoku usta. Widok piękny. Nadal byli w środku zamku. Pokój był stworzony na wzór dzikiej łąki, choć kwiatów tam rosnących Luigi nigdy nie widział na oczy. Każdy z nich lśnił innym kolorem. Spojrzał na Juniora, który trzymał przed sobą notes.


„Podoba ci się? Kamek zaczarował jedną ze starych sal treningowych i przerobił na ogród, bo u nas ziemia jest zbyt jałowa"


Zamrugał powoli i pokiwał głową z lekkim uśmiechem. To miało sporo sensu. Dark Land było położone u podnóża wulkanu, a przez każdą szczelinę wysuszonej ziemi płynęła lawa. Żadna normalna roślina nie miała prawa przetrać w naturalnych warunkach.


Junior znów go pociągnął za rękaw. W ręku trzymał jeden z kwiatów. Miał błękitno biały kolor i dwie kroki pośrodku, co wyglądało jak imitacja oczu. Ku jego zaskoczeniu, chłopiec dotknął kwiatu, a jego łuski niemal natychmiast przybrały biało błękitny odcień z akcentami zieleni i żółtego. Złączył ze sobą łapy, a pośrodku nich pojawiła się bryła lodu.

The Sound of SilenceWhere stories live. Discover now