Rozdział 11

45 2 0
                                    

"Szłam późnym wieczorem. Ciemność. Latarnie o tej porze już zgasły. Szłam sama. Co chwile spoglądałam za siebie czy nikt za mną nie idzie. Szłam do póki nie zaczęły mi się robić mroczki przed oczami, resztkami siły spojrzałam na ręce. Krew. Łzy. Ciemność." — Dokończyłam rozdział 4.

Zaspałam więc nie poszłam do szkoły. Siedziałam na kanapie czytając książkę i pijąc herbatę. Po skończeniu 4 rozdziału zamknęłam książkę i ciężko westchnęłam.

Dopiłam herbatę i odstawiłam kubek po tym, poszłam do pokoju i ubrałam się. Zabrałam torebkę, portfel, książkę i telefon. Ubrałam buty i zamknęłam dom na klucz. Założyłam słuchawki i poszłam do kawiarnii.

"Bo kiedy byłem na dnie, nikogo wokół z pomocną ręką
Kiedy byłem na szczycie wszyscy mówili, że stąd spaść ciężko
Po cichu spychali mnie, to było dla mnie ważniejszą lekcją
Teraz lecę po miliony, milion*" — Leci mi w słuchawkach.

Nikt nigdy ci nie pomoże nawet jak o to poprosisz. Ludzie są fałszywi. Ludzie są zaślepieni. Każdy doceni cię po śmierci bo nagle przypominają sobie o tobie. Ludzie widzą twoje błędy i mówią o nich, a ty... ich słuchasz. Nieważne, że ktoś woli kogoś innego niż ty — nie widzi jak bardzo jesteś wartościowy, jak bardzo się starasz, jak bardzo kochasz tą osobę. Nie przejmuj się. Nie warto. Nie staraj się, zobacz czy ta druga osoba zacznie się starać. Nie zmieniaj się. Badź sobą.

Byłam już w kawiarni, usiadłam przy jednym stoliku i od razu zamówiłam latte. Wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać 5 rozdział. Po niedługiej chwili przyniesiono mi latte. Czytałam, przy tym pijąc kawę.

Późnym wieczorem, gdy już zamykali kawiarnię wróciłam do domu, wzięłam prysznic i położyłam się w łóżku czytając książkę....

" Po wszystkim, nie mogłam się pozbierać. Cały czas mówiono o mnie w szkole, bo wylądowałam w szpitalu. Nie dowiedziałam się kto mnie zobaczył leżącą w niewielkiej kałuży swojej krwi. Robiłam wszystko aby się dowiedzieć ale na marne...
Siedziałam w salonie, moja matka robiła obiad w kuchni, mowiła coś do mnie ale nie interesowało mnie to.
— Sarah? — zapytała matka wchodząc do salonu.
— Co? — zapytałam patrząc w jeden punkt.
— Wszytko w porządku? — zapytała.
— Nie, nic nie jest w porządku — powiedziałam i wyszłam z salonu.
Usiadłam na łóżku patrząc na ramkę ze zdjęciem. Byłam ja, matka i... ojciec.
Wzięłam ramkę do ręki. Przygladałam się. Tak długo, aż nagle rzuciłam ramką. Szkło rozbiło się. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Mimo tego wzięłam kawałek szkła, zcisnęłam w recy, aż wbiło się w moją skórę. Ból. Łzy. Krew."
Zamknęłam książkę i poszłam spać.

-------------------------
* — Piosenka: Tymek "Milion"
Za błędy przepraszam 🙏🏻

𝐖𝐡𝐲 𝐝𝐨 𝐲𝐨𝐮 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐦𝐞? Where stories live. Discover now