Rozdział 16

34 2 6
                                    

Obudziło mnie donośne pukanie i dzwonienie do drzwi. Ledwo otworzyłam oczy i wzięłam w rękę telefon i popatrzyłam na godzine. 6:05. Kto się o tej godzinie dobija do mojego domu?

Otarłam oczy aby jakoś widzieć i ledwo wstałam z lóżka. Zeszłam schodami na parter trzymając się poręczy aby nie spaść. Podeszłam do drzwi ziewając i otworzyłam je a tam był... San.

— Co ty tu robisz? — zapytałam od razu szerzej otwierając oczy.

— Przyszedłem do ciebie aby zrobić poranny spacer i pójść do szkoły ale jak widzę... — zeskanował mnie od góry do dołu. — To jeszcze śpisz.

— Wejdź — westchnęłam i wpuściłam chłopaka do środka.

Razem po chwili poszliśmy do mojego pokoju gdzie San od razu rozsiadł się na moim łóżku.

— Co tak stoisz? — zapytał San.

— A co mam robić? — powiedziałam mrużąc oczy.

— No przygotować się jakoś do spaceru, chyba że idziesz w piżamie — powiedział patrząc na mnie.

— Daj mi 10 minut — westchnęłam i poszłam do łazienki.

Zaczęłam czesać i układać włosy przy tym robiąc szybko makijaż, który nie był mocny. Gdy już się ogarnęłam poszłam do pokoju gdzie siedział San dalej na moim łóżku patrząc coś w telefonie. Podeszłam do szafy z której wyciągnęłam ubrania i wróciłam do łazienki przrbierając się w nie. Kiedy byłam gotowa powędrowałam do pokoju i oznjamiłam chłopakowi, że możemy już iść.

Razem szliśmy chodnikiem trzymając się za ręce. San zaprowadził nas na inną ulicę gdzie nie było żadnej żywej duszy ani żadnego samochodu.

— Po jutrze jest bal, przygotowałaś już wszystko? — zapytał San przerzywając ciszę między nami.

— Raczej tak a ty? — popatrzyłam na chłopaka.

— Ja również. Mogę się założyć, że Olga będzie cały czas podbijać do Wooyounga — zaśmiał się.

— Na pewno, nie ma innej opcji — powiedziałam.

— Ty też będziesz jak Olga? — śmiał się.

— No jasne, już będę latać za Wooyoungiem bo on jest jedynym chłopakiem na świecie — powiedziałam.

— Według Olgi jest jedynym chłopakiem na świecie — powiedział San.

— No właśnie widać —powiedziałam.

Popatrzyłam w dal, była piękna mgła ale było też trochę zimno więc bardziej podeszłam do Sana.

— Zimno Ci? — zapytał patrząc na mnie.

— Trochę, ale zaraz będziemy pod szkołą prawda? — popatrzyłam na ciemne oczy chłopaka.

— Niby prawda — powiedział San zakrywając moje ramiona swoją kurtką.

— Dziękuję, ale nie musiałeś — popatrzyłam na chłopaka z uśmiechem.

— Musiałem, ponieważ jest ci zimno a nie chce żebyś zachorowała — powiedział San.

— Nie chciałbyś dorabiać u mnie jako pielęgniarka? — zapytałam ze śmiechem.

— Oczywiście, że chciałbym, ale nie z mojego powodu — uśmiechnął się.

Gdy byliśmy pod szkołą oddałam chłopakowi kurtkę i podziękowałam za wspaniały spacer. Po tym rozeszliśmy w swoje strony. Idąc schodami stał Wooyoung z Yeosangiem. Wchodziłam coraz wyżej i właśnie wtedy wzrok Yeosanga znalazł się na mnie. Nie miałam jakiegoś wielkiego kontaktu z Kangiem, czasami mówiliśmy do siebie jedynie "cześć", chyba że chłopak miał jakieś pytania, ale rzadko się to zdarzało.

— Cześć Sophia — usłyszałam od Yeosanga.

— Cześć — odpowiedziałam chłopakowi.

— Jaką masz teraz lekcje? — zapytał Kang.

— Biologię — powiedziałam patrząc na chłopaka.

— To macie z nami lekcje, bo nie ma pani — oznajmił chłopak.

— Okej, dzięki za informacje — powiedziałam i poszłam na górę.

Czyli znowu lekcja z Wooyoungiem. Poszłam pod ich klasę, i usiadłam na ławce. San pewnie siedział na parterze z resztą ich grupy na ławkach. Wyciągnęłam telefon i przeglądałam różne aplikacje.

— Masz lekcje z nami teraz prawda? — usłyszałam głos Sana który po chwili usiadł obok mnie.

— Tak, Yeosang mi powiedział — powiedziałam i schowałam telefon do kieszeni.

— Rozumiem, mnie teraz nie będzie bo mam poprawę — powiedział patrząc na mnie.

— No nieee, to z kim będę siedzieć? — powiedziałam bardziej do siebie.

— Będzie dobrze — powiedział San i przytulił mnie.

Odwzajemniłam uścisk i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek. Pożegnaliśmy się z Sanem i poszłam do klasy zajmując ostatnią ławkę. Szedł Wooyoung z Yeosangiem szepcząc mu coś, i właśnie wtedy Jung kierował się w moją stronę. Nie stresowałam się tak jak za pierwszym razem, ale mały stresik był. Nie myliłam się, Wooyoung stanął obok mojej ławki i zapytał się czy może dosiąść. Oczywiście zgodziłam się i chłopak usiadł obok mnie.

Zaczęła się lekcja na której nie było nic ciekawego co by mnie zaciekawiło, więc tylko siedziałam i malowałam coś w zeszycie. Kątem oka widziałam, że Wooyoung się zchyla do plecaka a z jego kieszeni coś wypadło, nie zwracałam uwagi na to.

— Coś Ci wypadło — murknęłam do chłopaka.

— Oj, dzięki — szybko się zchwylił.

Odwróciłam wzrok i popatrzyłam na to co wypadło chłopakowi, niestety było już za późno bo chłopak zchował już do kieszeni. Co to mogło być? Zaczęłam żałować, że nie popatrzyłam na rzecz która mu wypadła.

Przez resztę lekcji bardziej zastanawiałam się co mogło wypaść chłopakowi z kieszeni i dlaczego tak szybko to schował. Chłopak zagadka.

Po wszytskich lekcjach wyszłam ze szkoły i zaczęłam iść do domu. Idąc nie myślałam o niczym innym jak o Wooyoungu. Przestań o nim myśleć — mówiłam sobie. Trudno było nie myśleć o chłopaku z czekoladowymi oczami.

Weszłam do domu rzucając plecak gdzieś na bok, poszłam do kuchni i zaparzyłam tam herbatę. Z gorącym kubkiem poszłam usiąść na swój ulubiony fotel. Popijając gorącą ciecz, myślałam nad wszytskim a najbardziej o Wooyoungu. Co mogło mu wypaść z kieszeni? Może jakaś paczka? To było coś czarnego, a może czerwonego? To było coś małego, a może jednak nie? Dlaczego chłopak tak szybko to schował? On jest zagadką.

— Przestań o nim myśleć — potrząsnęłam głową.

Odstawiłam kubek i popatrzyłam przez okno. Nie da się o nim nie myśleć. On jest idealny. Przestań, przestań, przestań. Nie jest idealny, nigdy nie był i nie będzie. Nie jest ani idealny ani wyjątkowy. Nikt nie jest.

— Muszę rozwiązać tą zagadkę.

-------------------------------
Za błędy przepraszam 🙏🏻

𝐖𝐡𝐲 𝐝𝐨 𝐲𝐨𝐮 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐦𝐞? Where stories live. Discover now