Rozdział 15

2.2K 180 7
                                    

Jamie

Kolejnych parę dni minęło spokojnie. Nie wiedziałam czy było to spowodowane przyjazdem mamy Barisa czy czymś innym. W każdym bądź razie nie zamierzałam wnikać. Cieszyłam się spokojem, aż do dzisiaj.

Nastał dzień przyjazdu teściowej. Gdyby nie konieczność dzielenia jednego pokoju z Barisem to bym się cieszyła, a tak to w moim umyśle panował chaos. Czułam niepokój.

Baris wyjątkowo pracował z domu. Zamknął się w swoim biurze na cały ranek. Chciał osobiście dopilnować wszystkiego przed przyjazdem swojej matki dlatego nie pojechał do firmy. Cześć swoich rzeczy musiałam zabrać do pokoju Barisa, by wyglądało na to, że jest to nasza wspólna sypialnia. Gdy już przeniosłam swoje ubrania i kosmetyki, mój pokój Harding zamknął na klucz, by nikt nie miał do niego dostępu.

Mama mojego męża miała spać w pokoju mieszczącym się na drugim końcu korytarza.

Na czas, gdy mieliśmy mieć gościa w domu Lucinda miała przychodzić codziennie. Oprócz przygotowywania śniadania o dziwo miała również zająć się obiadem. Kolacja spoczywała na moich barkach. Zastanawiałam się czy mój mąż będąc pod jednym dachem ze swoją matką będzie starał się wracać z biura na kolację czy też ta kwestia nie ulegnie zmianie. Już niedługo miałam się o tym przekonać.

Równo o jedenastej osobisty ochroniarz Barisa poinformował go, że windą na górę jadą rodzice mojego męża. Ręce pociły mi się ze zdenerwowania. Niczego nie byłam pewna. Miałam pełno obaw. Wiedziałam tylko, że musimy zrobić wszystko, by matka niczego nie podejrzewała.

- Mamo, tato witajcie – odezwał się Baris, gdy rodzice weszli do apartamentu.

- Dzień dobry państwu – przywitałam się przybierając na twarzy wyuczony uśmiech.

- Witajcie moje gołąbki. Tak się cieszę, że spędzę z wami te kilka dni – powiedziała mama Barisa witając się z nami.

Kobieta widać było, że była zachwycona możliwością spędzenia z nami czasu.

- My również się cieszymy mamo – odparł Baris – Tato daj bagaż, zaniosę go. Sypialnia dla mamy jest już przygotowana. – dodał po czym ruszył z walizką w głąb mieszkania.

- Proszę, chodźmy – powiedziałam do rodziców mojego męża wskazując na salon. Usiedliśmy w salonie, Lucinda przygotowała herbatę, a po kilkunastu minutach dołączył do nas Baris.

- Przepraszam, ale miałem pilny telefon z biura – uśmiechnął się minimalnie, wnet niezauważalnie i usiadł na fotelu.

- Dziękuję Jamie, że zgodziłaś się spędzić czas z moją żoną. Baris ukrywał cię przed światem i nie mieliśmy czasu się poznać. – powiedział ojciec mojego męża przyglądając mi się.

- Mi również jest miło panie Richardzie. Z chęcią spędzę trochę czasu z panią Chloe.

- Oj daj spokój Jamie, jesteśmy teraz rodziną, mów do nas po imieniu – rzekł puszczając oczko.

- Dobrze, Richardzie...  - odpowiedziałam z lekkim zawahaniem.

- Co mamo masz w planach na czas pobytu u nas? – zapytał obcesowo Baris, który jak zawsze musiał mieć z góry wszystko ustalone.

- Synu, ty jak zawsze nie odpuszczasz. Tyle razy ci powtarzam, że nie zawsze wszystko można zaplanować jak z zegarkiem w ręku. Mam nadzieję, że dzięki Jamie trochę wyluzujesz i przestaniesz być takim sztywniakiem – oświadczyła jego matka, która widać, że nie obawiała się mówić tego co myśli.

Chole była niesamowita. Podobało mi się jak radziła sobie z Barisem. Na skutek jej słów z moich ust wydobył się cichy chichot. Baris zmierzył mnie złowrogo widokiem, ale zaraz się opamiętał i szeroko do mnie uśmiechnął.

Pakt z upadłym aniołem (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now