Rozdział 21

2.1K 181 12
                                    


Baris

Kurwa, co za ból. Mała żmija pokazała pazurki. Nie sądziłem, że mogłaby być zdolna do takich rzeczy. Skąd w niej nagle tyle odwagi? I skąd wiedziała o balu? Ale zaraz....bal...taniec....to dlatego była taka wściekła. Myślała, że to wszystko było celowe i poniekąd miała rację, ale nie do końca. Miałem w tamtym momencie ochotę ją przylecieć i byłem pewien, że ona też tego chciała. Od kilku dni, gdy byłem blisko niej mały rósł mi w spodniach. Chciałem jej.

Jamie podobała mi się w jakiś sposób. Coraz bardziej miałem ochotę sprawdzić jaka jest w łóżku. Ta kobieta mnie pociągała, a jedyne co powinienem odczuwać w stosunku do niej to nienawiść.

- Na szczęście ścięgno nie jest uszkodzone, wędzidełko też nie. Parę dni abstynencji i będzie w porządku Baris. Dam ci leki przeciwbólowe powinno pomóc – powiedział lekarz.

- Dzięki stary, nawet nie wiesz jak mi ulżyło – odpowiedziałem nieco się odprężając.

- Swoją drogą to coś ty nawywijał, że jakaś panna cię tak urządziła? – zapytał śmiejąc się pod nosem.

- Nie wkurzaj mnie Olivier. To wcale nie jest zabawne – odburknąłem mu ubierając spodnie po badaniu.

- Musiałeś nieźle narozrabiać. Czy ty się kiedykolwiek zmienisz i przestaniesz sypiać z kim popadnie? Zachowujesz się jak gówniarz i masz tego efekty – pouczał mnie mężczyzna, którego niemal znałem od dziecka.

Miałem to szczęście, że Dawson przyjmował w prywatnej klinice i zawsze mogłem na niego liczyć. Był nie tylko lekarzem naszej rodziny, ale i wiernym przyjacielem.

- Olivier przestań. Skończyłem latać za laskami. Odkąd jestem żonaty, harpie polują na mnie na każdym kroku obserwując czy nie zaliczę jakiejś wpadki. Muszę być ostrożny i nie dawać podstaw do plotek.

- To kto cię w takim razie tak załatwił? – zapytał zaintrygowany.

- Uwierzysz jak ci powiem, że moja własna żona? – zapytałem patrząc na gościa z powaga na twarzy.

- Nie żartuj – rzekł głośno się śmiejąc.

- Dawson nie wkurwiaj mnie. Co w tym jest kurwa tak zabawnego? - zapytałem z mordem w oczach.

Gdyby nie był moim przyjacielem byłoby już po nim. On jako jeden z nielicznych mógł pozwolić sobie za zuchwalstwo w stosunku do mojej osoby.

- Zastanawiam się, co ty jej chłopie zrobiłeś, że tak cię urządziła. Ciesz się, że ci nie odgryzła, bo wtedy byś już nim nie pofiglował – powiedział wystawiając receptę, a ten głupi uśmieszek nie schodził mu z twarzy.


Był zadowolony jakby brał udział w jakimś pierdolonym kabarecie, a mnie wcale nie było do śmiechu.

Miałem ochotę udusić żoneczkę gołymi rękoma, ale musiałem zaniechać tej myśli, chociaż korciło mnie jak cholera, by dać jej nauczkę życia. Jemu zresztą też.

- Dzięki, spadam stąd i wiesz, to pozostaje między nami. – odparłem do lekarza stojąc już przy wyjściu z gabinetu.

- Jak zawsze Harding, a teraz spadaj do domu i uważaj na siebie, a żonie kup kwiaty i czekoladki, by się więcej nie wykurzyła na ciebie. Wolałbym abyś nie wracał z odgryzionym kutasem w pudełku – rzekł nabijając się dalej.

- Taaa, jasne – odpowiedziałem i wyszedłem.

Nadal byłem cały obolały, ale cieszyłem się, że poza opuchlizną i dolegliwościami bólowymi nic mu nie będzie. Na samą myśl, że mógłbym już więcej nie pieprzyc żadnej laski pot spłynął mi po plecach. Nie no kurwa...tego bym nie przebolał.

Pakt z upadłym aniołem (ZAKOŃCZONE)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant