| 3 |

125 22 7
                                    


Już od dłuższego czasu Han Jisung siedział na skórzanej, czarnej kanapie, wlepiając swój wzrok w okno po swojej lewej stronie. Nigdy nie przypuszczał, że Lee Minho mógłby mieszkać w apartamencie z widokiem na sypiącą się ścianę, od lat nie funkcjonującego motelu.

Żółto-szare mury znajdowały się jedynie metr od sporego balkonu, z którego z łatwością można byłoby musnąć odpadającą farbę ze ściany.

– Zaczniesz coś mówić, nim dostaniesz skurczu szyi? – zadał nagle Minho. Nie brzmiał, jednak na zniecierpliwionego, czy zdenerwowanego dwudziestą minutą milczenia dwudziestotrzylatka. Bardziej przemawiała przez niego czysta chęć rozwiązania zagadki i dostarczenia sprawcy prosto w ręce swojego przełożonego.

– O – przytaknął instynktownie. Z całą pewnością młodszy nie usłyszał, jak dokładnie brzmiało pytanie starszego, na oślep przytakując gardłowo.

Jisung wydawał się zostać kompletnie pochłonięty przez swoje własny myśli, które barbażyńsko i niesamowicie brutalnie pożerały go żywcem, wgryzając się małymi kęsami w jego bladą skórę, byle w rezultacie zadać mu, jak najwięcej cierpienia. I może na pierwszy rzut oka mężczyzna nie wyglądał, jakby zataczał się w agonii. Jednak każda kolejna minuta patrzenia na profil Han'a utwierdzała Lee w przekonaniu, iż ten z całą pewnością olbrzymie zwijał się z bólu. Przez moment miał nawet wrażenie, że w miejscu, w którym obecnie siedział, był w stanie usłyszeć jego wewnętrzny krzyk.

Być może właśnie, dlatego Minho zdecydował się przerwać tę ciszę, pozwalając sobie na zgryźliwe pytanie.

– To mów – ponaglił go, co spowodowało, że mężczyzna przeniósł swój skołowany wzrok na tęczówki Minho.

– Co? – wymruczał niemo, jednak szybko się poprawił. – Ah, tak – odchrząknął.

– Od towaru pogarsza ci się słuch? – warknął cierpko.

– Zamiast martwić się o mnie, powinieneś zwrócić uwagę na swój, bo nie będę dwa razy powtarzał – rzucił w odwecie.

– Czekam – prychnął, nieco podśmiechując.

Za każdym razem, kiedy Lee spotykał Jisung'a czuł się, jakby otwierał nową książkę, która pomimo tej samej okładki, kryje za sobą totalnie inny tekst, niż poprzednio. Z początku mocno go to irytowało. Miał masę pracy i rozkapryszonego dzieciaka w pokoju przesłuchań, który nieustraszenie odburkiwał mu w arogancki sposób na zadawane pytania. Kilkukrotnie nawet unosił dłoń, jaka finalnie zawsze uderzała w ciemny blat. Han był na tyle denerwujący, że Minho miał ochotę zapoznać swoją lewą pięść z twarzą, obecnie, dwudziestotrzylatka. Mimo to, powstrzymywał się, wiedząc, że przemoc nie była rozwiązaniem na jego agresywne zapędy i jedynie regularnie pogarszałaby jego sytuację. Jednak, dzięki temu, odkrył, iż młodszy za każdym razem odchylał instynktownie twarz o półcentymetra i drżał nieznacznie, starając się stwarzać pozory, iż zachowanie Lee wcale go nie ruszało.

To pozwoliło dwudziestopięciolatkowi dojść do pewnych wniosków i dokonać śmiałych przemyśleń względem życia, które wiódł młodszy.

– Nasza rozmowa jest nagrywana? – zadał nagle Han, drapiąc się delikatnie po karku.

– Nie – oznajmił oschle, ale szczerze Lee. – Nie mógłbym użyć tego jako dowodu na rozprawie sądowej, a nawet, jeśli miałaby posłużyć mi w jakiś sposób, by postawić potencjalne zarzuty w zależności od tego, co powiesz – zawahał się lekko, nie mając pewności, czy zaproszony przez siebie mężczyzna, wogóle miał jakiekolwiek pojęcie o mordercy. – Nie nagrywam żadnych spotkań, jeśli nie jestem na służbie – westchnął, precyzując.

Gramen Confessio | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz