– A ty? – krótkie, zaczepliwe pytanie płynnie prześlizgnęło się przez usta policjanta, który przez dobre piętnaście minut stał w ciszy, rozważając ówczesne spostrzeżenia Jisung'a. – Nad jaką przepaścią ty stoisz? – odchrząknął, prostując się mocniej, kiedy niepostrzeżenie jego sylwetka ugięła się pod naciskiem presji, jaką nagle poczuł na swoich barkach.
– Ja? – zadał z lekką drwiną w głosie. – Ja nad żadną nie stoję, Lee Minho. Ja już od lat jedynie spadam i spadam, zastanawiając się, kiedy w końcu nastąpi uderzenie – zwiesił głowę ponownie ku swoim dłoniom ułożonym na białej pościeli. – To jeszcze bardziej wykańczające – westchnął. – Bo ciągle jestem zestresowany tym, kiedy finalnie spotkam się z gruntem. Jak bardzo będzie boleć? Czy wydarzy się to, kiedy stracę czujność? Ile jeszcze będę tak spadał? – zaczął mruczeć pod nosem niewyraźne zdania, jakby go nudziły. Może po prostu już zbyt wiele razy się roztrząsał nad tą kwestią, by nadal go tak żywo interesowała?
– Hm – prychnął, nieco się przy tym uśmiechając. – W końcu to właśnie tak kończą narkomani – skomentował pod nosem, głośno wypuszczając powietrze z płuc, po czym żwawo ruszył w stronę wyjścia z sali.
Nie był w stanie dłużej stać i udawać przed młodszym mężczyzną, że jego słowa wcale go nie poruszyły. Musiał znaleźć się, jak najdalej czyjegokolwiek zasięgu wzroku i ochłonąć. Przemyśleć to wszystko raz jeszcze.
Lee Minho wcześniej nie zdawał sobie dokładnie sprawy z tego, w co się pakował.
Nie.
Zdawał sobie i to dobitnie bardzo. Jednak, kiedy zaczęło do niego docierać, że faktycznie zaczął podążać niechlubną ścieżką, zaczął mieć obawy.
– Nie wiedziałem, że palisz – dotarł do niego czyjś chichot, w akompaniamencie skrzypienia drzwi, dochodzący zza jego pleców.
– Bo nie palę – ogłosił, automatycznie kierując głowę w stronę Kim'a, wypuszczając przy tym dym. – Po prostu – wzruszył ramionami, wracając do widoku, jaki prezentował się przed nim z dachu budynku szpitala. – Tak mnie naszła ochota – oznajmił, mrużąc oczy oraz zaciągając się po raz kolejny.
– Z jakiego powodu? – wsadził ręce do kieszeni swojego białego fartucha, pozwalając sobie stanąć tuż obok Lee, który momentalnie zgromił go wzrokiem.
– Czyli teraz każde zdanie będzie mi o tym przypominało, żeby mnie gnębić? – przejechał językiem po swoich zębach, wypuszczając z dłoni papierosa, by za moment przydeptać go butem.
– Yhm – zamruczał gardłowo Seungmin, analizując. – To z pewnością coś poważnego, skoro zdecydowałeś się na papierosy – skomentował, wlepiając wzrok w kładącego swoje łokcie, na ponad metrowym, podwyższeniu, które otaczało płaski dach.
– Yah, czemu ty jeszcze nie robisz w policji, skoro jesteś takim genialnym Scherlockiem – rzucił sarkastycznie pod nosem Minho, pozwalając wieczornemu chłodzie muskać jego twarz.
– Wolę zwłoki – oświadczył beztrosko Kim. – Przynajmniej nie marudzą i nie narzekają – dodał szybko, czekając, aż Lee sam zdecyduje się na zwierzenia.
– Wiedziałeś, że Hwang ma jakąś przeszłość połączoną z Gramen'em? – obrócił się lekko do niego, na moment, by móc również czytać z jego mowy ciała.
– A co? – Seungmin podszedł do niego tak, by ten nie musiał przekrzywiać się dość nienaturalny sposób.
– Czyli wiedziałeś – skomentował, wlepiając swoje nieznacznie drżące źrenice w horyzont.
DU LIEST GERADE
Gramen Confessio | Minsung
FanfictionLee Minho zostaje dyscyplinarnie przeniesiony z Wydziału do spraw Narkotykowych do Wydziału Kryminalnego. Przez swój silny charakter nie jest w stanie przyzwyczaić się do swojej nowej, słabej pozycji w grupie, tym bardziej, że w swoim ostatnim team'...