| 5 |

98 19 2
                                    


Kiedy tylko jego stopy przekroczyły próg niewielkiego, dość zaniedbanego mieszkania, momentalnie jego plecy spotkały się z chłodem twardej ściany. Poczuł, jak czyjaś szorstka dłoń zaciska się na jego żyłach tętniczych wodzących po obu stronach szyi, a tlen z coraz większym trudem trafia do jego płuc.

– Woosung – wyszeptał, niemal na oślep szukając prawą ręką palcy mężczyzny.

– Miałeś wrócić o dwudziestej pierwszej – zgonił go, odciągając od bladej farby, po czym ponownie, jednak z znacznie większą siłą, uderzył jego ciałem o ceglaną konstrukcję. – Jest dwudziesta trzecia Jisung – zauważył wściekle.

– Wiem, wyjaśnię – starał się odepchnąć kończynę brata od swojej karmelowej skóry, która teraz w miejscu ucisku przybrała zaczerwienione kolory.

– Nie chcę wyjaśnień – warknął niezadowolony, ponownie miotając ciałem dwudziestotrzylatka.

– Woosung – rzucił, łapiąc łapczywie powietrze przez usta.

– Jesteś najbardziej nieposłusznym młodszym bratem, jakiego kiedykolwiek poznałem – mlasnął, puszczając chłopaka. – To takie irytujące – wycedził pod nosem, uderzając pięścią o kość policzkową młodszego, który momentalnie po otrzymaniu ciosu, upadł.

– Przepraszam – wydusił z siebie, pomiędzy przyjmowaniem kopnięć Woosung'a.

Jisung desperacko, a może zwyczajnie instynktownie, zasłaniał głowę swoimi przedramionami, co spowodowało odsłonięcie klatki piersiowej, na której postanowił skupić się jego starszy brat. To właśnie w taki sposób, jego ręce błądziły pomiędzy górną częścią tułowia, a twarzą.

Han śmiało mógł powiedzieć, że do tego przywykł. Do bycia workiem treningowym dla dwudziestosześciolatka, który zawsze znalazł dobrą wymówkę na wyżycie się na nim, na różne, okropne sposoby.

– Zrozumiałeś już? – przeczesał otwartą dłonią swoje włosy, ciężko przy tym dysząc. – Hm? – wymruczał, gdy młodszy zamiast obdarzyć go jakąkolwiek godną go odpowiedzią, jęczał z bólu. – Yah, Han Jisung – kopnął go znacznie mocniej, niż podczas ostatniej sesji, w okolice lewej części żeber, na co młodszy wrzasnął z doznanego cierpienia.

– Zrozumiałem, zrozumiałem – powtórzył, jakby w amoku, kilkukrotnie, by ten w końcu go usłyszał. – Zrozumiałem – dodał znacznie ciszej, ciesząc się, że tym razem obyło się bez przypalania jego skóry zapalniczką, czy dłubania w jego skórze scyzorykiem. Może właśnie, dlatego z jego ust padło krótkie: "Dziękuję", zanim starszy udał się do swojego pokoju, zostawiając przy tym, skomlącego na ciemnej podłodze Jisung'a.

***

– Idź do sklepu po coś na śniadanie, głodny jestem – obudził go szorstki głos Woosung'a, w akompaniamencie otwieranych się drzwi do pokoju Han'a, któremu udało się doczołgać do łóżka około trzeciej w nocy.

– Już wstaję – wymruczał, starając się otworzyć zaczerwienione, po wczorajszej dysproporcji tlenu, oczy.

Czuł się potwornie źle, jednak to właśnie tak wyglądała jego rzeczywistość odkąd pamiętał. Już w sierocińcu, starszy brat wpajał mu pewne zasady i reguły w podobny sposób, co spowodowało, że i Jisung stał się dużo bardziej agresywniejszy w stronę swoich rówieśników, a szczególnie młodszych i słabszych osób.

Niemoralne zachowanie wielokrotnie pakowało go w kłopoty, które finalnie zaowocowały nadzorem kuratora i groźbą znalezienia się w zakładzie poprawczym. I to wcale nie powstrzymywało Jisung'a do praktykowania metod Woosung'a. Ba, Han'a nawet nie wzruszyło stanie przed sądem i czekanie na wyrok w sprawie.

Gramen Confessio | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz