| 12 |

88 16 4
                                    


– Porozmawiajmy – rzucił pod nosem Hwang, przechodząc obok biurka Lee.

Głośne westchnięcie opuściło usta Minho, a głowa odchyliła się do tyłu. Miał już dość tego dnia odkąd tylko się rozpoczął. Mężczyzna już przy postawieniu prawej stopy z łóżka zorientował się, że całe szczęście, które kiedyś mu sprzyjało postanowiło obrócić się do niego plecami i udawać, iż wcale go nie widziało.

A może wcale tak nie było. Może najzwyczajniej w świecie roztargnienie i zamyślenie opanowało cały jego organizm, sprawiając, że sam był sobie winny wszystkich tych niedogodności, które spotykały go od blisko jedenastu godzin.

– Długo się na ciebie czeka – skomentował niezadowolony, nie podnosząc wzroku z pliku kartek zapełnionych czarnym tuszem.

– Mam gorszy dzień – odchrząknął, zamykając za sobą drzwi. – Ciężko było mi się zebrać z fotela – ogłosił, podchodząc bliżej Hyunjin'a.

– Dzień? – zaśmiał się krótko, podarowując mu szybkie spojrzenie. – Chyba czas – poprawił go uszczypliwie. – I nie zapowiada się, żeby było lepiej – mlasnął, wstając z obrotowego krzesła.

– Umiesz pocieszać ludzi – wymamrotał pod nosem, wypuszczając głośno powietrze przez nos.

– Chciałem złapać cię jeszcze zanim skończysz zmianę, więc przyszedłem godzinę wcześniej do pracy – rozpoczął nagle, jakby to miało pokazać mu jak bardzo zależało mu na tej rozmowie.

– Więc mów o co chodzi, bo nie chcę brać kolejnych nadgodzin – ponaglił go, starając się nie pokazać, że to proste zdanie go przejęło.

– Nasza rozmowa z przedwczoraj – ukierunkował. – Nie mogę przestać myśleć o tym, w jak głębokie bagno się wpakowałeś – rzucił głosem pełnym irytacji, odkładając papiery na blat. – Miałem nadzieję, że złapię cię wczoraj w pracy, ale miałeś wolne. Miałem nawet przyjść do twojego mieszkania...

– Oj, już miałem jednego niezapowiedzianego gościa – przerwał mu automatycznie, przypominając sobie o wczorajszej sytuacji – złapał się za skroń. – I namieszało mi to jeszcze bardziej w głowie – przyznał. – Może nie powinienem ci tego mówić, bo jesteś już i tak negatywnie do niego nastawiony, ale przyszedł do mnie wczoraj, kompletnie naćpany i bełkotał, żebym, jednak wsadził go do więzienia za jego brata – flegmatycznie oblizał spierzchnięte usta.

Sam nie był pewien, dlaczego konkretnie zdecydował się na takie wyznanie. Może po prostu już zupełnie go to przerastało i nie chciał być zupełnie sam z własnymi myślami; z całym tym problemem, który został zrzucony na jego barki.

– Jeśli dobrze się domyślam, to chodzi o Gramen'a – zauważył, krzyżując pod klatką piersiową.

– Yhm – mruknął krótko w odpowiedzi.

– Mówiłem ci, że nie opłaca się pomagać takim, jak on. Zniszczysz sobie karierę, życie, a on nadal będzie żył w swoim wyimaginowanym świecie, aż pewnego dnia nie znajdą go totalnie zimnego i skamieniałego – wypomniał dość brutalnie.

– Hyunjin – zmrużył oczy Lee, jakby nagle coś sobie przypomniał. – Przedwczoraj mówiłeś, że nie wiedziałeś, że Jisung zakopał zwłoki, prawda? – zamyślił się na moment, odtwarzając sobie w głowie feralną rozmowę.

– Dowiedziałem się od ciebie i myślałem – przerwał sam sobie. – Nadal myślę, że zwariuję, jak zatoniesz w tym błocie przez niego – warknął.

– Więc, dlaczego wyglądałeś i brzmiałeś tak, jakbyś zdawał sobie sprawę, że Jisung usiłował kogoś zabić? – Lee czuł, jak jego serce podeszło mu do gardła.

Gramen Confessio | MinsungWhere stories live. Discover now