Nya.

74 8 0
                                    

Mam dość tej całej bezsilności, życie kręci się dalej ale z małym zmiennikiem a raczej brak jednostki dzięki której wszyscy się cieszyliśmy. Po prostu to jest takie dziwne, że wydaje się nie prawdziwe a zarazem... Nie, nie ważne. 

Kiedyś nie sądziłam, że będę go nazywać braciszkiem. Prawdę mówiąc kiedyś go szczerze nienawidziłam. Był dzieckiem, które chciało być tylko zauważone przez ojca. Szkoda, że dostrzegłam to tak późno.

Polubiłam tego małego szkraba, gdy pilnowałam go na perle. Oczywiście z początku się wkurzałam, że nie mogę pomóc chłopakom. Wyszło jednak na dobre. W tedy było nam dobrze. 

Wspomnieniami wracam do tych przeklętych kilku tygodni, kiedy myśleliśmy że Wu i chłopcy zostali zmiażdżeni ze statkiem. To były najgorsze tygodnie w moim życiu i chyba nie tylko moim. Mówiliśmy głośno o nadziei a wewnątrz nas, wiedzieliśmy że umarła z tamtą godziną, minutą i sekundą. 

Jay właśnie śpi wtulony w moje plecy a ja uporczywie wpatruję się w pluszową zabawkę, jaką jest jasno brązowy miś. Miś Lloyda. Nawet w ciemności mogę dostrzec i opisać każdy jego detal. Dałam mu go na pierwsze urodziny, które spędził z nami. Nie sądziłam, że ta maskotka kiedykolwiek do mnie wróci. 

Nie potrafię zasnąć bez Jay'a, nawet jakbym bardzo chciała. Muszę wiedzieć, że jest obok bo... Nie mogę stracić również jego. Nie przeżyłabym tego. Po głowie chodziły mi różne scenariusze, ale wiem, że mój młodszy brat by tego nie chciał. 

-----------

Następny rozdział jutro o 20

Los zawity / NINJAGOTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang