Lord Garmadon.

54 11 0
                                    


Nie dowiedziałem się tego z listu, z telegramu, z rozmowy. Ja tam byłem, byłem i tylko patrzyłem na to co się dzieje. 

Co mnie to obchodzi?

To mój syn? Ja przecież nie mam syna! 

A może miałem? W każdym razie jeśli tak było to muszę użyć czasu przeszłego.

Jestem zły do szpiku kości a czuję pustkę... Jak to jest możliwe?

Może zaczynam sobie przypominać coś... jakieś jak to młodzież teraz mówi flashbacki? Czy jakoś tak.;

Jestem normalny, jestem człowiekiem. Tak, jaki to jest ból, jakie obrzydzenie. Stoję przed jakimiś szklanymi drzwiami, ktoś w białym fartuchu podchodzi do mnie i podaje jakiś zielonkawy materiał. Eh, zieleń... Zarzucam go i przechodzę przez drzwi. Pomieszczenie jest jasne, bardzo jasne, przy ścianie stoi łóżko. Jest także duże okno przez które teraz nie wpada choćby cień słońca dziennego, gdyż jest noc. Najlepszy przyjaciel mojego syna siedzi na krześle obok posłania, opiera głowę o łóżko na którym leży... mój syn. 

Ma zamknięte oczy, twarz cała przepocona i blada. Jakby jeszcze chwile temu walczył o życie. Podpięty do różnych kabli, urządzeń i monitorów. Przezroczysty płyn kapie do kolejnej rurki, połączonej z ręką zielonego ninja. Co się z nim stało?

Na samą myśl o tym jestem przerażony, a przecież Lord Garmadon nie może się bać niczego!

Przemijanie wszystkich ludzi dotyczy,

każdy ze swych grzechów będzie musiał się rozliczyć .

Należała mu się kara za psucie moich planów, lecz czy na prawdę zasługiwał na śmierć? Nikt na nią nie zasługuje, nawet największy morderca. A on nim nie był. 

Zostawiłem go tam, za murami klasztoru myśląc tylko o sobie. Może gdybym zawrócił... może w tedy udało by mi się go uratować...

--------------

Czeka nas ostatni rozdział a tak właściwie epilog i odpowiedź zagadki.

A rozdział jest z okazji rozpoczęcia weekendu przed feriami zimowymi. Przynajmniej u mnie<3

Los zawity / NINJAGOWhere stories live. Discover now