Misako.

54 7 1
                                    


Kiedy rozdarłam białą kopertę, białą z czarnym przepasanym paskiem. Obawiałam się najgorszego, bałam się o Wu jak iż byłam jedną z najbliższych osób a w urzędzie miasta byłam osobą kontaktową w przypadku tragedii. Myślałam, że to koniec. 

Lecz, gdy wysunęłam beżowy a może już lekko żółty papier ze środka czułam jak staje mi serce. Przejechałam wzrokiem po pierwszej linijce tekstu. Upuściłam natychmiast kartkę. To się nie dzieje na prawdę.

Wróciłam wspomnieniem do takiego jednego dnia:

Pewnego wieczoru, przed dwoma tygodniami, mały Janek właśnie o zmroku miał wracać do domu; to było zanim spadł śnieg, a w parku był staw taki czarny i taki lśniący. Chciał przejść przez niego, bo mu było bliżej, ale tego samego dnia wyrąbali właśnie w nim dziurę, do połowu ryb potrzebną i zapomnieli ją oznaczyć, no i mały Janek wpadł w nią. Słyszano na podwórzu krzyk dziecka, ale nie zwracano na to uwagi, bo wiele dzieci krzyczy na podwórzu. Mały Janek zniknął, nikt nie wiedział gdzie, a gdy znów lód wyrąbali na stawie, to go tam znaleźli. Ale chłopcom nie było wolno go zobaczyć, za to byli na pogrzebie razem z dziećmi ze szkoły. Nie pochowali go w kaplicy, jak dziadka i babcię, tylko na cmentarzu. O, to było prześlicznie! pan nauczyciel śpiewał basem, stary kasztan wiózł Janka; leżał w biało pomalowanej trumnie, którą ojciec kazał z miasta przywieźć, a na trumnie były wieńce, które uwiła mama ze Stiną. Wszystkie dzieci dostały ciastka i jagody, przed pogrzebem, a na pogrzebie śpiewali wszyscy właśnie to samo, co dzieci przed chwilą(1)

Lloyd był bardzo smutny przez pierwsze kilka dni, lubił swojego kolegę z klasy. Chyba się przyjaźnili. Tak czasami w życiu bywa. Nie mogłam pojąć jak matka Janka może ciągle płakać i kompletnie nie czerpać nic z życia. Teraz wiem...

Najtrudniejsze do zniesienia nie jest ból sam w sobie. Najtrudniejsze do zniesienia jest ból pustki w sercu, która pozostaje po stracie kogoś kto nam był bliski.

Byłam złą matką, złą żoną. Ale dałam temu chłopcu życie. Pamiętam te jego piękne oczy, te jego spojrzenie. Byłam uradowana, gdy wyciągnął do mnie małe rączki. A już zupełnie kiedy Garmadon wziął go pierwszy raz na ręce i kręcił się z nim wokół własnej osi. Nie wiem jak to możliwe, ale wydawało mi się, że się śmieje.


--------------

1. Fragment wzięty jako cytat, niestety nie wiem z jakiej książki. Jak ktoś zna to piszcie<3

Los zawity / NINJAGOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz