The competition

1.4K 52 0
                                    


Harper:

Siedzę na chemii, zapisując notatki, a moje powieki z każdą minutą stają się coraz cięższe.

Obudziłam się dziś o czwartej rano i  powoli wróciłam z powrotem na szlak w poszukiwaniu naszyjnika, ale nie mogłam go znaleźć, zanim musiałam wrócić do akademika na czas, aby przygotować się na mój pierwszy dzień.

Staram się być pozytywna i miła.  Chłopacy cały czas wypytują mnie o tę sytuację z wczoraj, więc trudno mi pozostać , gdy jestem sobą tak rozczarowana.

- Czy to prawda, że śpisz w tym samym pokoju co bracia Cruz? - szepcze dziewczyna obok mnie.

- Kto? - odpowiadam  nie pamiętając nazwisk.

 - Bliźniacy, Lucian i Emilio. - wyjaśniła - Masz szczęście, każda dziewczyna chciałaby być na twoim miejscu. - Chichocze, wow nawet nie wiedziałam że są spokrewnieni. Nie są jakoś bardzo podobni.

Nie chcę wyjść na niemiła, więc przybieram na twarzy mój największy sztuczny uśmiech i  angażuję się w półgodzinne plotkowanie.

Nasz nauczyciel posyłał nam złośliwe spojrzenie, ale ignorowaliśmy go i rozmawiałyśmy aż do dzwonka.

- Pokaż plan, zobaczę jakie masz następne zajęcia. - mówi podekscytowana, sięgając po mój plan zajęć.

 - Wow, zaawansowana matematyka na najwyższym poziomie, tylko dla najmądrzejszych uczniów. - mówi. Zawsze byłam dobra z matematyki, lecz nie szczególnie ją lubiłam. Bardziej literaturę i sztukę niż nudne rzeczy takie jak matematyki i nauki ścisłe.

Chwytam moją pastelowo różową torbę i przerzucam ją przez ramię po czym kieruję się do drzwi.

- Panno Flores, czy mogę zamienić z panią słówko? - Woła nauczyciel. Odwracam się i czekam, aż reszta wyjdzie z klasy.

-Więc, słyszałem że mieszkasz Oakwood Hall. - mówi wielokrotnie klikając długopisem.

 - Tak, proszę Pana. - odpowiadam, sięgając po naszyjnik zapominając, że go tam nie ma.

 - Lepiej zachowuj się tam najlepiej jak potrafisz, ci chłopcy tylko sprawią kłopoty walcząc o dziewczynę taką jak ty. - uśmiecha się ironicznie.

Dziewczyn takich jak ja?

Stoję tam zdezorientowana, nie pewna co powinnam powiedzieć, ale na szczęście rozmowę przerwał inny nauczyciel wchodzący do sali.

-Koniec z rozmowami na zajęciach. - losowo zmienia temat. - Może pani już iść. - mówi.

Przechodzę przez korytarz wtapiając się w tłum. Na szczęście zwracam na siebie znacznie mniej uwagi niż wczoraj. Wydaję mi się że noszenie tego mundurku sprawia, że trudniej kogoś zauważyć.

Podchodzę do sali matematycznej i patrzę w małe okienko w drzwiach. Klasa jest niewielka, jest tylko coś około dziesięciu osób i są to głównie chłopaki, ale przynajmniej rozpoznaję Luciana i Tylera.

Wchodzę zdenerwowana, przez co nauczyciel przestaje na kogoś krzyczeć.

Patrzę na tablicę i drzwi na których wygrawerowany jest numer klasy. Kręcę głową, wiedząc że jestem we właściwej klasie.

-Usiądź, spóźnienie nie jest najlepszym pierwszym wrażeniem. - prycha. Chcę ją przeprosić i wyjaśnić, że bylam z innym nauczycielem , ale wstrzymuje oddech, dochodząc do wniosku, że rozmowa przy wszystkich byłaby bardzie zawstydzającą rzeczą niż bycie zbesztaną.

Lucian wpatruje się we nie zimnym wyrazem twarzy i szybko odwraca wzrok, nawiązując kontakt wzrokowy z Tylerem, który uśmiecha się do mnie i klepie miejsce obok siebie.

Szybko siadam i wyciągam piórnik.

Zajęcia zaczynają się dość powoli, omówiono kilka testów, na których mnie tu nie było więc po prosty patrzę się w okno. W końcu dochodzimy do części pólprocentowej, w której nasza nauczyciel zapisuje na tablicy złożone ubrania i każe każdemu, rozwiązywać po jednym.

Jeśli źle rozwiążesz działanie, zostajesz wyeliminowany, a ostatnia osoba która zostanie, dostaje mały poczęstunek.

Myślałam, że powinny być skomplikowane, ale tego wszystkiego nauczyłam się wiele lat temu. Po chwili zostaliśmy tylko ja i Lucian, a nauczyciel zaczął zwiększać trudność pytań.

-Ach, Harper na pewno da szansę na wygranie Lucianowi. - nauczyciel śmieje się za biurkiem. Może to trochę smutne, że eksytuję się matematyką, ale kiedy zobaczyłam, że Lucian ma problem z rozwiązaniem swojego przykładu, prawie podskakiwałam na krześle.

-Och, nie sądzę, żeby Lucian był w stanie to zrobić - drażni się nauczyciel.       - Harper ma szansę ukraść w pięć sekund. - ogłasza, waląc w biurko, żeby zagrać werbel.

Twarz Luciana wykrzywia się w grymasie koncentracji, ale kiedy nauczyciel krzyczy kilka razy, mówię swoją odpowiedź, co powoduje że nauczyciel klaska i rzuca we mnie kitkatem.

Chwytam go w chwili, gdy dzwoni dzwonek i podaję Tylerowi, który natychmiast go otwiera. 

- Dobra robota chłopaki . - chwali nauczyciel. - Wygląda na to, że mamy nowego najlepszego ucznia. - mruga do mnie, przez co się uśmiecham.

Pakuję swoje rzeczy i spoglądam na Luciana, a nasze oczy się krzyżują. Zmrużył na mnie oczy i wyszedł szybko z klasy, nie zdając sobie trudu poczekania na Tylera.

- Nie martw się, nikt go jeszcze nie pokonał. -  śmieje się Tyler.

Przechodzi mnie dziwne poczucie dumy, gdy myślę sobie o tym że jako pierwsza pokonałam słynnego Luciana Cruza.

---------------------------------------------------------------------

hejkaa, jednak zmiana planów  przez ten tydzień będę dodawać po 1-2 rozdziałach dziennie!!


Arcadian [TŁUMACZENIE POLSKIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz