The dettention

1.3K 58 11
                                    

Harper :

-Cholera - mamrocze Lucian pod nosem, gdy policjant spogląda na nas przez okno.

-Lucian Cruz? - pyta funkcjonariusz świecąc w nas latarką. - Myślałem, że doszliśmy do porozumienia młody człowieku. - skrzywił się policjant.

-Wiem, wiem - wzdycha Lucian.

-Powiedziałem, że następnym razem, gdy znajdę cię poza szkołą kiedy nie powinieneś, sam będę musiał cię zgłosić. - odpowiedział surowo. -Wsiadajcie oboje - rozkazuje nam, naciskając przycisk otwierający tylnie drzwi.

Po cichu wsiadamy do środka, siedząc jak najdalej od siebie.

- Dzieciaki, wy dwoje nie mogliście się doczekać bardziej odpowiedniego momentu na obściskiwanie się w lesie? - pyta jadąc ciemną drogą.

-Och, nie, my nie - próbuje się wybronić, ale moje słowa są po prostu chaotyczne, a moja twarz właśnie spala buraka.

-Ale poważnie jest prawie zima musieliście zmarznąć. -powiedział besztając nas, a po chwili włączył ogrzewanie.

Właściwie podobała mi się podróż powrotna do akademii, ale ona skończyła się szybko. Ja i Lucian wysiadamy i kierujemy się w stronę naszego pokoju.

-Jak myślicie dokąd zmierzacie? - mówi do nas funkcjonariusz. Lucian wzdycha ciężko i wraca do niego, pozornie wyklinając swój los. I podąża za nim, gdy oficer będzie nas eskortował do gabinetu dyrektora.

Przechodzi mnie fala paniki, gdy zdaję sobie sprawę, że wpakujemy się w poważne kłopoty przeze mnie i moją niezdolność do uwolnienia się od przeszłości.

-Proszę. - rozbrzmiewa głos zza ciemnych dębowych drzwi, które górują nad nami. Wchodzimy do starego biura, którego ściany zdobią liczne malowidła w stylu renesansowym - Czemu zawdzięczam tę przyjemność o tak wczesnej porze? - pyta kobieta za biurkiem.

-Znalazłem tych dwoje w lesie przy drodze Brinkloe, pomyślałem że ci ich zwrócę. - Oficer całkowicie nas wyprzedził.

-Lucjanie twoje zachowanie ostatnio znacznie się poprawiło. Jestem bardzo tobą rozczarowana.- mówi kręcąc głową. Jednak Lucianowi wydaje się to zupełnie nie przeszkadzać.

-A ty młoda damo, jak masz na imię? - pyta odwracając się do mnie.

-Herper Flores -odpowiadam nerwowo.

-No cóż Harper, naprawdę nie powinnaś pozwalać Lucianowi ciągnąć cię w dół swoim złym zachowaniem. -mówi mi.

- O nie, to nie tak, to ja byłam powodem przez którego się tam znaleźliśmy - odpowiadam szczerze.

-Panna Flores nie czuje potrzeby obrony swoich działam, on wciąga w to dziewczyny, przez jego lekkomyślne działania cały czas. - Przewraca oczami - Oboje będziecie dzisiaj mieli szlaban po lekcjach i oboje stracicie na  tydzień przywilej opuszczenia kampusu.

-Ale.. - Lucian zaczyna się kłócić, ale natychmiast przerywa mu.

-Moja decyzja jest ostateczna. Proszę zamknąć drzwi wychodząc. - mówi bez ogródek wyganiając nas.

Lucian wybiega a ja podążam za nim.

-Na litość boską Harper! - krzyczy na mnie, po czym odchodzi.

-Tak mi przykro, ja nie chciałam...- Mówię biegnąc żeby go dogonić.

-Nie chciałaś  czego? Codziennie narażasz się na niebezpieczeństwo z powodu głupiego naszyjnika  czy wciągać mnie w swoje gówno? - mówi niechętnie. - Miałem jutro pieprzoną imprezę na którą chciałem iść,  a teraz nie mogę, bo nie umiesz używać swojego mózgu! - krzyczy idąc szybciej.

-Przepraszam -pociągam nosem. Nie mogę nic na to poradzić że, ilekroć  ktoś na mnie krzyczy zaczynam płakać, niezależnie od tego, jak bardzo próbuję temu zapobiec.

-Zachowujesz się jak dziecko. - chichoczę machając ręką w kierunku mojej  zalanej łzami twarzy.

-Wyświadcz nam wszystkim przysługę i przenieś się, żebyśmy nie musieli się zajmować twoim gównem.- mruczy, zanim zjeżdża po murawie.

Moje myśli dryfują gdzie indziej, gdy jego słowa odbijają się echem w mojej głowie i zastępuje je głos matki.

,,-Dlaczego ty nie możesz być po prostu normalna Harper. Nikt nie chce mieć do czynienia z tobą i twoimi problemami. Byliby bardzo rozczarowani, gdyby zobaczyli jaka jesteś."

Jej kipiące słowa grzechotają w moim mózgu, gdy pędzę z powrotem do akademika, zalewając się łzami w dół mojej twarzy.

Lucian i moja matka mają rację, psuje wszystko, czego dotknę.

Jak mogę oczekiwać, że ludzie mnie polubią, skoro nie mam cech które dałyby się lubić? Jestem żałosna i bezużyteczna.

Myślę że za bardzo starałam się być doskonała, podczas gdy w rzeczywistości żadne głodzenie mnie nie naprawi. Już zawsze będę brzydka, wewnątrz i na zewnątrz.

Przemierzam drogę z powrotem do akademików, ale nie wchodzę do środka, stoję w miejscu chwilę, po czym odwracam się na piętach i ruszam w stronę z której przyszłam.

Krążę po okolicy akademika, aż w końcu otwieram podwójne drzwi stołówki i wita mnie starsza pani.

Kiedy staję na początku kolejki i zamawiam dwa tosty, trochę bekonu, jajka i pięć naleśników w syropie po czym kieruję się do przekąsek i biorę kilka paczek chipsów i trochę czekolady.

Poruszam się niewygodnie, podczas gdy kelnerka nakłada moje jedzenie, mając nadzieje że nikt nie zauważy ile zamawiam.

-Twoi znajomi są aż tak leniwi że wysyłają cię do przyjścia na dół po jedzenie dla nich? - pani śmieje się, wkładając moje jedzenie do torby papierowej.

-Tak. - chichoczę, wiedząc że nie mam zamiaru dzielić się tym z kimkolwiek.

Wychodzę ze stołówki, zanim wejdzie zbyt wiele osób, i wracam do akademika. Widzę że reszta chłopaków bez Luciana zbliża się w moją stronę, więc szybko biegnę w inną stronę, mając nadzieje że mnie nie zauważyli.

Wracam do pokoju po przepchnięciu się przez licznych chłopców, którzy codziennie nękają mnie na korytarzach.

Wzdycham z ulgą, widząc że Luciana nie ma w środku, i rzucam się na łóżko kładąc przede mną całe jedzenie.

Napędzona głodem spowodowanym dłuższym niejedzeniem, bezwstydnie pożeram całe jedzenie w ciągu godziny, skutecznie opuszczając pierwszą lekcje.

Dopiero gdy zjadłam ostatniego naleśnika i wytarłam okruchy z twarzy, zdaję sobie sprawę co zrobiłam. Łzy napływają mi do oczu, gdy patrzę na liczne opakowania i pojemniki porozrzucane na moim łóżku.

Szybko wstaję, biegnę do łazienki i klękam przed toaletą, trzymając dwa palce w gardle. Łzawią mi oczy, gdy całe jedzenie, które zjadłam, znowu zwracam, przy czym czuję niemiłosierne pieczenie w gardle.

- Co ty kurwa robisz?

--------------------------------------------------------------------

Hejka, wracam do was i mam małą niespodziankę!  Do końca tego tygodnia i jeszcze przez następny tydzień rozdziały będą się pojawiać codziennie! Mam nadzieje że się cieszycie<3

Buziaczki. do jutra!


Arcadian [TŁUMACZENIE POLSKIE]Where stories live. Discover now