Life and death (2 część)

1.2K 59 14
                                    


Emilio:

Lucian pędzi po oblodzonych drogach jak szaleniec, powodując, że przy każdym zakręcie dojeżdżamy do samych krawędzi.

-Lucian uspokój się, stary. - woła Dex z tylnego siedzenia, prawdopodobnie wyczuwając, że się rozbijemy, jeśli nie zwolni.

-Musimy jechać do szpitala- mamrocze Lucian.

-Tak, na pewni dostaniemy się tam w karetce jeśli kurwa nie zwolnisz. - mówi Tyler trzymając się siedzenia przed sobą, gdy zaczynamy się lekko ślizgać.

Nigdy nie widziałem Luciana tak spanikowanego, to prawie tak jakby jego mózg był odłączony.

-Zatrzymaj się. - rozkazuję, przejmując kontrolę nad sytuacją. Lucian początkowo odmawia, ale po pięciu minutach nalegań ze strony wszystkich w końcu ustępuje.

Siedzi na miejscu pasażera, ręce mu się gwałtownie trzęsą, gdy wyciąga papierosa.

-Cholera powinniście ją zobaczyć. - wzdycha.

-Widzieliśmy ją. - przypominam mu , prawdopodobnie był tak skupiony na Harper że nawet nie zauważył otaczających go ludzi.

-Ona umrze a ostatnią rzeczą, jaką słyszała, było to że mi na niej  nie zależy. - szepcze, a w jego głosie słychać wstyd i zmartwienie.

-Ona nie umrze. - stwierdza niepewnie Miles, nerwowo podskakując nogą w górę i w dół.

-Cholera, powinienem zadzwonić do rodziców, oni przynajmniej mogliby załatwić jej prywatny pokój. - mówi Lucian klepiąc się po kieszeniach.

-Kurwa! - krzyczy z frustracji, gdy zdaje sobie sprawę, że jego telefon wraz z resztą znalazł się w skrzynce zakazów w namiocie pani Green.

-Masz. - Miles wyciąga do niego telefon, najwyraźniej oddał inny.

Niepewnie wybiera numer mamy i przykłada telefon  do ucha, starając się jak najlepiej wyjaśnić sytuację, nie załamując się.

Wjeżdżam do szpitala i wszyscy do niego wchodzimy, zauważając naszego drugiego nauczyciela, pana Jamesona, który jechał z Harper w karetce.

-Chłopcy, co tu robicie? - pyta wyraźnie zdezorientowany.

-Gdzie jest Harper? - pyta Carter, całkowicie ignorując jego pytanie.

-Jest na badaniach, a teraz odpowiedzcie na moje pytanie. - mówi surowo.

-Przyjechaliśmy. - Lucian odpowiada, nie wspominając, że ukradł samochód.

-Nieważne i tak przydałaby mi się wasza pomoc. - wzdycha.

-Szpital ma problem ze skontaktowaniem się z mamą Harper, szkoła też nie może się z nia skontaktować. Czy znacie jakiś powód dla którego nie mogła odebrać telefonu? - pyta.

-Prawdopodobnie jest zbyt zajęta byciem suką. - mamrocze Lucian pochylając się nad ladą recepcjonistki i przeglądając akta Harper. - Pokój sto trzeci. - czyta na glos, po czym szybko kieruje się w dół korytarza. Podążamy za nim, obserwując, jak biega po szpitalu, próbując znaleźć pokój Harper, przewracając każdego, kto podszedł zbyt blisko.

Spędziliśmy wieki, próbując go zaleźć, dopóki nie zdaliśmy sobie sprawy, że jej pokój był na OIOM-ie. Zwalniamy, zbliżając się do jej pokoju, zatrzymujemy się przed dużym oknem, które pozwala nam zajrzeć do środka.

Harper tonie w licznych grubych kocach, a z jej ciała wystają ogromne ilości kabelków.

Ona ledwo wygląda na żywą.

-------------------------------------------------------

hejo, stwierdziłam że rozdziały będą co tydzień w sobotę albo w niedzielę. 

Miłego wieczoru\dnia <3


Arcadian [TŁUMACZENIE POLSKIE]Where stories live. Discover now