Krino x Shindou (Gabi x Ricardo)

333 12 88
                                    

Pov. Kirino

Właśnie zaczął się trening. Mieliśmy rozegrać mecz w formie ćwiczeń. Ustawiliśmy się na ustalonych miejscach i zaczęliśmy grę. Tak, fizycznie byłem na treningu ale myślami byłem zupełnie gdzieś indziej. A cały ten mętlik toczył się tylko przez jedną rzecz- albo raczej osobę- Shindou.

Mój najlepszy przyjaciel ostatnio bardzo mi mieszał w głowię. Jest jakoś inaczej. Mam na myśli że to ja czuje się inaczej przy nim. Pewnie tylko mi się wydaje, jesteśmy ze sobą bardzo blisko o tylu lat. To nie może być coś więcej.

-Kirino!- usłyszałem krzyk przyjaciela o którym właśnie myślałem.

Odwróciłem się powoli i.. bam. Dostałem piłką prosto w nos. Upadłem na ziemie. Bolały mnie plecy i twarz.. tak się kończy bark skupienia!

Oczywiście zaraz po moim upadku, cała drużyna zbiegła się w okół wypytując czy wszystko okej.

-Tsaaa wszystko dobrze..- odpowiedziałem otwierając oczy które zamknąłem podczas mojego jakże atrakcyjnego wywalenia się. Gdy już miałem je szeroko otworzone a przed sobą miałem twarz Shindou. Na pewno byłem cały czerwony!

-Leci ci krew z nosa, chodź opatrzę ci to- odezwał się po kilku sekundach patrzenia na siebie.

-My mu pomożemy, Shindou. Wracajcie do treningu- powiedziała Midori (Jade) wstając z ławki w celu znalezienia apteczki.

Mój "kolega" pomógł mi wstać i odprowadził mnie na ławkę, po czym usiadł obok mnie. Zdziwiony jego działaniem zapytałem :

-Shindou? Co ty robisz? Przecież miałeś wracać trenować.

-Nie chce cię zostawiać samego.

Okej, to było słodkie.

Po chwili Aoi (Sky) przyszła z jakimiś chusteczkami i innymi pierdołami tego typu. Wzięła do ręki wacik i polała go płynem, po czym przyłożyła do jednej z ran którą przypadkiem sobie zrobiłem podczas upadania.

Syknąłem cicho z bólu, strasznie piekło. Wtedy poczułem też jeszcze jedną rzecz. Mianowicie ktoś zacisnął swoją dłoń na mojej. Spojrzałem na ręce a potem na właściciela jednej z nich. Wpatrywał się we mnie intensywnie.

-Jest okej?- Zapytał zmartwiony.

-Tak, jest okej.- odpowiedziałem szybko odwracając głowę w inną stronę żeby nie zobaczył mojej zarumienionej twarzy. Przy okazji spotkałem się z shiperskim wzrokiem niebieskowłosej.. ah te yaoistki..

W sumie to byłoby strasznie dziwne gdybym zakochał się w Shindou. Przecież cały czas z chłopakami śmiejemy się i żartujemy jak Akane (Rosie) wzdycha do naszego byłego kapitana, a teraz miałbym robić to samo? Oj nie nie nie nie! To zdecydowanie nie dla mnie.

Z moich przemyśleń wyrwał mnie kolejne uczucie parzenia. Tym razem zamiast syknięcia, zacisnąłem dłoń szarowłosego.

-Już skończone!- Odezwała się opatrująca mnie menadżerka.

-Dzięki, Aoi- Podziękowałem jej i spróbowałem wstać ale KTOŚ pociągnął mnie za jeszcze trzymaną rękę, tak że usiadłem z powrotem na ławkę. Spojrzałem na chłopaka pytająco.

-Nie możesz iść trenować. Nie w takim stanie.- wytłumaczył. No a on niby jest lepszy? Sam się przepracowuje chociaż mu mówię że ma przestać. Skoro on może to ja też.

-Nic mi nie jest. To tylko kilka zadrapań.

-Na pewno?

-Tak.- nie. Tak na serio to bolała mnie prawa noga, głowa i plecy ale kto by na to zwracał uwagę? Na pewno nie ja, biorąc pod uwagę jak bardzo różnimy się umiejętnościami. Zawsze chciałem mu dorównać. Był tak wspaniały i perfekcyjny w każdym ruchu jaki wykonywał.. Jak mam być na tym samym poziomie skoro będę zwracał uwagę na ból?

One Shoty | Inazuma Eleven/Inazuma Eleven GoWhere stories live. Discover now