Część 1

358 15 2
                                    

Przyjęcie zostało zorganizowane z wielkim rozmachem i przepychem. O niczym innym jednak nie było mowy. Wielka sala balowa w jej rodzinnym domu wypełniona była licznymi gośćmi. Tylko kilku z nich rozpoznawała, inni byli dla niej obcy, a nawet ci których twarze już wcześniej widziała dzisiejszej nocy wydawali się całkiem odmienieni. Być może działo się tak za sprawą odświętnych ubrań. Kobiety miały na sobie długie do ziemi balowe suknie wykonane z jedwabiów, atłasów i szyfonów. Ich nadgarstki, uszy i długie łabędzie szyje zdobiły drogocenne kamienie. Mężczyźni zaś w swoich czarnych niczym noc frakach i smokingach nie odstawali pod względem wyglądu od swoich partnerek. Wszyscy tutaj obecni prezentowali się nienagannie, wszyscy również byli wysoko postawieni i bajecznie bogaci. Tej nocy byli tutaj wszyscy, którzy się liczyli. Miesiące przygotowań odniosły skutek. 

Syto zastawione stoły niemal uginały się pod ciężarem ustawionego na nich jedzenia. Wykwintne potrawy, przystawki i najróżniejsze ciasta kusiły by ich zakosztować. Kiedy jeden talerz został opróżniany szybko zstępowano go kolejnym. W karafkach stało niemal stuletnie wino, które serwowano gościom gdy tylko ci podchodzili do stołu. 

Sala balowa została na tą okazję ozdobiona złotem i kwiatami. Długie złote łańcuchy ciągnęły się pod sufitem, a ich wypolerowana powierzchnia odbijała blask palących się świec tworząc tym samym iluzję gwiazd. Wejście zdobiła cudowna girlanda kwiatowa ciągnąca się dookoła sali. 

Jeden z rogów sali zagospodarowano dla orkiestry. Liczni muzycy ściągnięci tutaj specjalnie na tę noc wydobywali ze swoich instrumentów zaczarowane dźwięki. Skrzypce, altówki, wiolonczele, harfy i przepiękny fortepian były zupełnie nowe, bez ani jednej skazy. Muzyka płynęła z nich w kierunku tańczących otulając ich i prowadząc wedle swojego rytmu. I to właśnie dla tej muzyki tutaj przyszłam. 

- Wszędzie cię szukałam - słyszę przy uchu głos mojej matki.

Kobieta bierze mnie pod rękę i obraca w swoją stronę przyglądając mi się krytycznie. Jej bystre oczy przemykają po mojej sukni, biżuterii i zatrzymują się na moich rozpuszczonych włosach. Widzę niezadowolenie jakie zaczyna malować się na jej twarzy.

- Dlaczego się nie uczesałaś ? - pyta poprawiając kosmyki moich długich do pasa włosów 

- Wolę takie - odpowiadam 

- Takie możesz nosić na co dzień, chociaż i to mi się nie podoba. Dzisiaj powinnaś je upiąć. Całe szczęście włożyłaś suknię którą dla ciebie przygotowałam. Leży doskonale. 

Nie wspominam, że jest za mała, a zbyt mocno zawiązany gorset prawie uniemożliwia mi oddychanie. Czerwona, jedwabna suknia faktycznie wygląda imponująco. Rozszerzający się ku ziemi materiał, marszczenia w talii, dłuższy tył i falbankowe rękawy sięgające niemal głowy tworzą z niej prawdziwe dzieło sztuki. Dzieło, którym ja nie potrafię się zachwycić. Ta suknia nie została stworzona dla mnie. 

- Chodźmy, ojciec na nas czeka 

- Nie mogłabym zostać tutaj? - pytam zerkając w dół 

- Oczywiście, że nie. Twój ojciec bardzo się napracował aby zorganizować to przyjęcie. Przybyło wielu ważnych gości, których należy odpowiednio powitać. Chyba nie chcesz sprawić mu zawodu?

- Oczywiście, że nie - odpowiadam pokornie. Wiem jak ważny jest dla niego dzisiejszy wieczór i nie chcę mu tego popsuć. Poza tym obawiam się jego gniewu gdyby tak się stało. 

Matka ciągnie mnie w kierunku schodów prowadzących na dół, w sam środek tłumu. Doskonale zdaje sobie sprawę, że zatłoczone miejsca wzbudzają we mnie lęk, jednak uparcie twierdzi, że są to tylko moje wymysły, które należy ignorować. Sama wśród innych czuje się niczym ryba w wodzie. Jest wprost stworzona do organizowania przyjęć i życia towarzyskiego. Zdaje się, że jestem jej całkowym przeciwieństwem i to ją bardzo rozczarowało. 

Moi rodzice marzyli o synu, dziedzicu i spadkobiercy ich nazwiska. Niestety doczekali się tylko mnie, cichej, zamkniętej w sobie dziewczynki. Ojciec nawet nie próbował przygotowywać mnie do roli dziedziczki. Chociaż prawo nie zabraniało kobietom dziedziczyć majątków i prowadzić interesów to jego zdaniem kompletnie się do tego nie nadawałam. Pomimo, że miałam dryg do rachunków i potrafiłam wysuwać dobre argumenty, to zdaniem ojca brakowało mi siły i sprytu potrzebnego do tego bym nie zaprzepaściła rodzinnej fortuny. W tym znaczeniu spryt równał się z przebiegłością i bezwzględnością. Cechami które w naszym świecie były konieczne jeżeli chciało się coś osiągnąć. 

Ojciec stoi w samym środku sali otoczony kilkoma mężczyznami. Opowiada coś ożywiony, a tamci wybuchają śmiechem na jego słowa. Według mnie sztucznym i nieprawdziwym, ale co tutaj jest autentyczne. 

- Panowie, wybaczcie proszę nasze spóźnienie, ale musiałyśmy poprawić makijaż - odzywa się matka kiedy podchodzimy dostatecznie blisko.   

Mężczyźni przerywają rozmowę i obrzucają nas przenikliwymi spojrzeniami. Nie sposób nie zauważyć żądzy kryjącej się w ich spojrzeniu. Spojrzeniu, które ciężko im oderwać od naszych dekoltów. Ojciec udaje, że niczego nie widzi. 

- Kobiety i ich problemy - śmieje się ojciec unosząc do ust kieliszek z winem. Jego karcące spojrzenie przeskakuje z jego żony na mnie i z powrotem. 

- Problemy kobiet potrafią urosnąć do rangi kataklizmu, dla którego ciężko znaleźć im rozwiązanie - dodaje inny szczerząc się ohydnie - To dlatego interesy są rzeczą męską. 

- Otóż to - zgada się z nim ojciec - Słyszałem, że w twoje ręce dostało się sporo nowych ziem. 

- Zgadza się - odzywa się z dumą mężczyzna - To bardzo żyzne ziemie. Mam nadzieję, na dorodne zbiory tego roku i każdego następnego. 

- Nie sposób zaprzeczyć. W jaki sposób wszedłeś w ich podsiadanie? - pyta ktoś inny 

- To dar od nowego Króla. Posłuszeństwo i lojalność popłacają. 

Niemal wybucham śmiechem. Matka mocniej ściska moją rękę przywołując mnie do porządku. Nie mogłam się jednak powstrzymać słysząc o lojalności od kogoś kto jako pierwszy zdradził poprzedniego króla w momencie kiedy tylko ten zaczął przegrywać. Mężczyźni kontynuują rozmowę jakby nie zauważyli mojej reakcji. 

- Sporo zyskałeś - mówi z uznaniem ojciec - Nowy król jest niezwykle szczodry dla tych którzy wiedzą co oznaczają te słowa. 

- Gdzie w takim razie jest twoja nagroda? - pyta z uśmieszkiem mężczyzna 

W przeciwieństwie do wielu tutaj obecnych mój ojciec od początku stał po stronie obecnego króla. Postawił wszystko na jedną kartę, zaryzykował naszym życiem i wygrał. 

- Dopiero ją otrzymam - mówi tajemniczo ojciec 

- Podobno zaprosiłeś króla na to przyjęcie, które swoją drogą jest niesamowite, jednak nigdzie go nie widzę. 

- Zgadza się, a co do przyjęcia, wszystkim zajęła się moja żona. Ma wprawną rękę do organizowania przyjęć - matka uśmiecha się wdzięcznie do niego jakby obdarzył ją największym z komplementów - Co zaś się tyczy króla, przybędzie kiedy będzie miał takie życzenie. 

- O ile takowe będzie miał - szydzi mężczyzna 

- Spokojnie, jest tutaj coś co wkrótce będzie należało do niego. Na pewno przybędzie to odebrać. 

Zerkam na niego zaskoczona. Ojciec szykuje jakiś podarek dla króla? Nic mi na ten temat nie wiadomo. Już mam zapytać matki co takiego chce podarować mu ojciec kiedy król we własnej osobie pojawia się w drzwiach. 

Jego przybycie oznajmia delikatne migotanie świec, a także zapach wypełniający całą salę.  Muzyka cichnie niczym na zawołanie. Wszyscy podnoszą się ze swoich miejsc i odwracają twarzą w stronę nowo przybyłego. 

Mężczyzna stoi wyprostowany niczym struna z rękami założonymi do tyłu. Powolnym, przeszywającym spojrzeniem przygląda się sali i zebranym w niej gościom. Jego twarz nie wyraża żadnych emocji, jednak gdyby się jakiejś na siłę doszukiwać okazywałaby znużenie. 

Wszyscy opadamy na jedno kolano pochylając z szacunkiem głowy. To bezwzględnie wymagany gest. Jedyne prawidłowe okazanie szacunku królowi. Dygnięcia, skinienia głową, uścisk ręki są uważane za obrazę i natychmiastowo karane. Królowie nie tolerują barku szacunku, a już zwłaszcza Król Wampirów. 



Wybór Królowej [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz