Część 17

117 12 0
                                    

- No proszę, kogo jak kogo, ale ciebie nie spodziewałem się tutaj zastać - głos Markusa zdaje się rozbrzmiewać w całej stajni - Kiedy Lukas powiedział mi kogo spotkał na korytarzu i gdzie ten ktoś się wybierał to mu nie wierzyłem. Bałem się o ciebie Sofie.

Mężczyzna podchodzi do mnie i jednym płynnym ruchem przyciąga mnie do siebie. Składa pocałunek na moim policzku.

- Chyba nie mieliście oficjalnej okazji - mówi wskazując na wampira - Sofie poznaj proszę Lukasa, to mój doradca, a takaż generał części moich wojsk. Lukas jest ojcem tej oto dziewczyny, która twierdzi, że już się znacie. 

Mężczyzna skina nieznacznie głową w geście przywitania. 

- Witaj - mówi uprzejmie - To przyjemność i zaszczyt móc cię spotkać. Kobieta, którą król obrał sobie na narzeczoną musi być wyjątkowa. Jesteś olśniewającej urody. 

Ciężko mi stwierdzić czy jego słowa są szczere. Wcześniej był miły, teraz też wydaje się mówić to co czuje. W każdym razie przyklejony do twarzy Olivii uśmiech nie jest ani trochę szczery. Dziewczyna ma na sobie damski strój do jazdy konnej, a w ręku trzyma bat. Zerka na mnie podejrzliwie jednak w obecności mężczyzn nie pozwala sobie na żaden uszczypliwy komentarz, który na pewno ciśnie się jej na język. 

- Kiedy Lukas powiedział, że idziesz do stajni od razu stwierdziłem, że do ciebie dołączę. Wtedy przyplątała się też Olivia, która stwierdziła, że razem z ojcem dotrzymają nam towarzystwa.  Pamiętam, że podobno lubisz jazdę konną. 

Markus zerka na moje ubranie.

- Wygląda jednak, że źle zinterpretowałem twoje zachowanie. Przecież ty nie masz na sobie odpowiedniego stroju do jazdy. Chyba nie zamierzałaś jeździć w tym?

- Chciałam się tylko przespacerować - mówię cicho 

- Doprawdy? - Markus unosi brew - No cóż, jednak skoro już tutaj jesteśmy nie możemy sobie odpuścić krótkiej przejażdżki. Olivio, zdaje się, że masz zawsze w zapasie zamienny strój jeździecki, może użyczysz go Sofie. Powinien pasować. 

- Tak, mam jeden - mówi dziewczyna, widać, że nie uśmiecha się jej dzielenie ze mną swoimi rzeczami

- Wspaniale. W takim razie pomóż Sofie się przebrać i wracajcie do nas szybko. 

Markus wypuszcza mnie ze swoich objęć. Zerkam na Jonasa, który udaje bardzo zajętego opieką nad klaczą. Nie patrzy na nas, ale mam wrażenie, że uważnie nas słucha. 

- Chodźmy - pogania mnie Olivia - Mam tutaj swoją szafkę, a w niej rzeczy. 

Niechętnie idę za dziewczyną. Na szczęście dołącza do nas Emma dzięki czemu nie zostajemy same. Nie żebym się jej bała, ale wolę nie słuchać jej kąśliwych uwag. 

Dziewczyna od niechcenia wyciąga z niewielkiej szafki spodnie i buty do jazdy konnej. Rzuca je w moją stronę. Jej niechęć do mnie jest tak widoczna, że dziwię się iż król jej nie dostrzega, a może ją widzi tylko o to nie dba. 

- Bluzki nie mam, musisz jechać w tej, którą masz na sobie. 

- Dziękuję - mówię i szybko i chowając się za czymś co przypomina parawan przebieram się w nowe rzeczy. Okazuje się, że nosimy ten sam rozmiar. Zarówno spodnie jak i buty pasują idealnie. 

Kiedy wracamy do mężczyzn prowadzone są już dla nas konie. Markus dosiada czarnego jak smoła ogiera. Jakby inaczej. Ojciec oliwi dostaje kasztanowego z białymi skarpetami i plamą na czole biegnącą w stronę nozdrzy. Dla mnie i Olivii prowadzone są klacze. Obie srokate i nieco mniejsze od ogierów. 

Wybór Królowej [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz