Część 18

141 11 2
                                    

Chciałam ponownie dosiąść mojego konia, ale Markus na to nie pozwolił. Zamiast tego wciągną mnie na swojego ogiera i posadził przed sobą. Jego silne ramiona szybko owinęły się wokół mnie z siłą imadła i przyciągnęły do jego torsu. Korzystając z naszej wymuszonej bliskości co jakiś czas trącał nosem moje włosy zaciągając się ich zapachem. W pewnym momencie pozwolił sobie nawet przygryźć zębami płatek mojego ucha. 

Na jego zaczepki pozostałam obojętna. Nie tylko dlatego, że nie chciałam robić sceny przed Olivią i jej ojcem, ale również dlatego, że nie miałam drogi ucieczki. Zeskoczenie z konia nie było możliwe ponieważ mężczyzna cały czas mnie mocno trzymał, a poza tym drugi upadek w tym samym dniu to byłoby już za wiele. Kiedy jednak zaczął obsypywać pocałunkami mój policzek zaczęłam się nad tym bardzo poważnie zastanawiać. 

Brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony bynajmniej mu nie przeszkadzał. Spodziewałam się, że będzie chciał się tym rozkoszować i na zamek wrócimy powolnym stępem. Markus jednak ponownie mnie zaskoczył spinając boki konia i zmuszając go do galopu. Nim się obejrzałam ponownie byliśmy w jego murach. 

Zajechaliśmy pod stajnie gdzie pracujący tam mężczyźni od razu rzucili się by nam usługiwać. Markus jako pierwszy zeskoczył z konia po czym wyciągnął ręce w moją stronę by pomóc mi zejść. 

- Dam radę sama, nie jestem dzieckiem - przypominam mu patrząc po zebranych tutaj osobach. Niech myśli, że nie chcę wyjść na niezdarę. Prawdą było jednak, że nie chciałam ponownie znaleźć się w jego ramionach. 

- Nie sprzeczaj się ze mną kochanie, i tak zrobimy po mojemu - nie daje mi czasu do namysłu tylko chwyta za biodra i ściąga z konia. 

Tak jak przypuszczałam nie odstawia mnie od razu na ziemię lecz przyciska do siebie wpatrując się w moje usta, a potem sunąc spojrzeniem niżej. Znacznie niżej. Obejmuje swoim wzrokiem moje piersi, które nieco wystają z dekoltu bluzki, brzuch, który się odsłonił gdy bluzka podciągnęła się do góry, uda opięte materiałem spodni i to co pomiędzy nimi. 

Markus mnie pożąda, z każdą chwilą coraz bardziej. Nawet nie próbuje tego ukryć przy innych. Jego wygłodniałe spojrzenie powoduję, że nie mam ochoty zostawać z nim sam na sam. Pozwala sobie na coraz więcej, szuka możliwości aby mnie dotknąć. 

- Czy mógłbyś mnie odstawić na ziemię? - pytam

- Nie kręci ci się w główce? 

- Nie - odpowiadam co nie do końca jest zgodne z prawdą. Nie wiem jednak czy zawroty są spowodowane upadkiem czy narastającym stresem. 

Markus stawa mnie na ziemi, ale nie pozwala bym się od niego oddaliła. Chwyta mnie w talii i prowadzi w stronę zamku. 

Mijający nas ludzie i wampiry schodzą nam z drogi i kłaniają się nisko. Mężczyzna nie poświęca im swojej uwagi tylko uparcie brnie w bliżej nieokreślonym kierunku ciągnąc mnie ze sobą. Dopiero teraz przypominałam sobie jaki rozkaz wydał Lukasowi. 

- Nie chcę - mówię próbując się wyrwać, Markus jednak trzyma mnie mocno, a każdy protest sprawia, że jego uścisk tylko się wzmacnia. W pewnym momencie aż boli.

- Cichutko kochanie - mówi niby delikatnie, ale wiem, że zaczyna się na mnie złościć. Publicznie okazuję mu nieposłuszeństwo, a tego nie może tolerować. Jako król, ale i mój przyszły mąż powinien mieć nade mną władzę. Oczywiście ją ma, jednak dla niektórych ta władza powinna być absolutna nie częściowa.

Gdy znajdujemy się w zamku Markus Markus prowadzi mnie w kierunku schodów, następnie długim korytarzem i ponownie schodami. W końcu docieramy do prawi pustego skrzydła zamku. Z dala od ciekawskich spojrzeń mężczyzna nieco się rozluźnia jednak nie wypuszcza mnie ze stalowego uścisku. Otwiera jedne z drzwi i wpycha mnie do środka. 

Wybór Królowej [Zawieszone]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن