Część 8

147 14 2
                                    

- To potwór - mówię kiedy docieram do mojego pokoju. Od razu zaczynam szarpać za kolię i zrywam ją sobie z szyi. Zapięcie niszczy się, ale teraz mnie to nie obchodzi. Nie będę nosiła na sobie nic od tego potwora. Kolia wręcz paliła moją skórę, musiałam jak najszybciej się jej pozbyć. 

- Panienko co się stało? - zaniepokojona Emma drepta za mną krok w krok po całym pokoju kiedy ja chodzę po nim niczym zwierz uwięziony w klatce. Próbuję się uspokoić, jednak bezskutecznie. 

- Król jest potworem, prawdziwym potworem, nie ma w nim nic dobrego. Tak bardzo chcę wrócić do domu.

- To niemożliwe - przypomina mi dziewczyna - Proszę powiedzieć co się stało, może w ten sposób będzie panience łatwiej. 

- Oni wszyscy się karmili - mówię drżącym głosem - Król wezwał do sali ludzi i pozwolił aby wszyscy goście się na nich karmili. To było straszne.

- Tak mi przykro - mówi Emma - Panienka nie powinna tego oglądać. 

- On chce mnie zmienić - mówię - Zrobić ze mnie takiego potwora jakim jest on. Nie wytrzymam tutaj.

Wybucham płaczem. Nie jetem w stanie opanować łez spływających po moich policzkach. Opadam na ziemię chowając twarz w rękach. 

- Panienko - Emma kuca u mojego boku i przytula mnie do siebie. Delikatnie głaszcze moje plecy próbując mnie uspokoić - Już po wszystkim. 

- Nieprawda - szlocham - To dopiero początek. Jak mam tutaj żyć? To miejsce mnie zniszczy. 

- Bzdura, panienka jest taka silna i dzielna. Wszystko będzie dobrze. Proszę wstać z ziemi. Położy się panienka do łóżka i spróbuje zasnąć. Sen przyniesie ukojenie, a rano kto wie, może wszystko będzie wyglądać inaczej. 

Emma pomaga mi się podnieść z podłogi. W sumie to ona mnie podnosi, ja tylko jej na to pozwalam. Sunę nogami po podłodze niczym lalka kiedy prowadzi mnie do łóżka. Nawet nie zdejmuje mojej sukienki. Kładzie mnie w niej i przykrywa pościelą. 

- Proszę zamknąć oczy i pomyśleć o czymś miłym, sen na pewno szybko nadejdzie. 

- Przepraszam, że przyprowadziłam cię do tego miejsca - mówię 

- To nie był panienki wybór, a nawet jeżeli nie miałabym nic przeciwko. Moje miejsce jest u panienki boku. Nikt nigdy nie był dla mnie taki dobry. 

- Musisz być głodna - zauważam uświadamiając sobie, że Emma nic nie jadła. 

- Najadłam się podczas podróży - kłamstwo, które ma mnie pocieszyć 

-Rano, rano znajdę jedzenie dla ciebie - obiecuję 

Nie mam już siły na dalszą rozmowę. Moje powieki same się zamykają. Pomimo przerażenia i smutku szybko pogrążam się we śnie. 

Siedzę na olbrzymim tronie w pięknej czerwonej sukni z odkrytymi ramionami i opadającymi rękawami. Materiał ciągnie się do ziemi i spływa po podwyższeniu na którym znajduje się tron. Rozcięcie ciągnące się od tali sprawia, że lewe udo jest niemal w całości odsłonięte. Na moich stopach znajdują się szpilki z niebotycznie wysokim obcasem. 

Siedzę wyprostowana niczym struna. Moje włosy spływają w kaskadach na ramiona, piersi i brzuch. 

Czuję się silna. Moje ciało wypełnia coś czego nie potrafię nazwać. Podoba mi się to uczucie, rozkoszuje się nim. 

- Mówiłem, że jesteś diamentem - rozlega głos po mojej prawej stronie 

Odwracam głowę i widzę siedzącego na identycznym tronie Markusa. Mężczyzna uśmiecha się łobuzersko i patrzy na mnie z nieukrywanym podziwem. Jego ręka jest spleciona z moją. 

Wybór Królowej [Zawieszone]Where stories live. Discover now