Część 10

154 12 0
                                    

- Prawdziwe rarytasy - mówi Emma zajadając się bulionem i indyczymi udkami - Nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego. 

Idąc za radą Jonasa poprosiłam o dostarczenie do mojego pokoju kilku wybranych dań. Przełożyłam też kolejną lekcję by Emma jak najszybciej mogła zaspokoić głód. Patrząc na dziewczynę, której aż trzęsły się uczy czuję się nieco lepiej. Szkoda tylko, że sama o tym nie pomyślałam. Nie powinnam się jednak o to winić ponieważ nie znałam tutejszych zasad i przywilejów. Ich nauka jak się okazało mogła być jednak użyteczna. 

- Faktycznie, tutejsi kucharze przechodzą samych siebie - stwierdzam biorąc z talerza niewielką zapiekankę z pokrojonego w plasterki ziemniaka. Smak każdej potrawy jest doskonały. Bogactwo przypraw i zapachy sprawiają, że wszystko odczuwa się intensywniej. Wczorajsze jedzenie było zapewne tak samo dobre lecz przez moje zdenerwowanie tego nie zauważałam. O wiele lepiej jadło mi się tutaj, w moim pokoju w towarzystwie samej Emmy niż w sali kiedy patrzyło na mnie kilkanaście par oczu. W dodatku to czego świadkiem byłam później kompletnie odebrało mi apatyt. 

- Nie będzie miała panienka przez to kłopotów? - pyta dziewczyna 

- Raczej nie, jeżeli ktoś zapyta powiem, że zjadłam wszystko sama 

- Całość? - dziwi się Emma - Chyba nikt w to nie uwierzy.

Wzruszam ramionami. W tej chwili nie przejmuję się konsekwencjami. Dopóki obie będziemy milczeć nic się nie wyda, a nawet jeżeli nie wiem dlaczego ktoś miałby mieć do mnie pretensje. Podobno kuchnia była do mojej dyspozycji.

- Ten Jonas wydaje się być miły - stwierdzam - Nie musiał podsuwać mi tego pomysłu. Mogłabym na niego donieść i sprawić mu sporo kłopotów, on jednak nie wziął tego pod uwagę.

- Panienka widzi w innych tylko dobre rzeczy 

- Nie w królu, akurat jego wady dostrzegam bardzo wyraźnie. Jak się okazuje on moje też. Nie wiem Emmo jak to będzie. On mnie przeraża i odpycha. Jak niby mam zostać jego żoną? 

Dziewczyna nie potrafi udzielić mi odpowiedzi na to pytanie. Zerkam przez okno na podróżujące po niebie słońce. Grzeję przez chwilę twarz w jego promieniach ciesząc się z faktu, że jest to możliwe. Podobno nasi przodkowie musieli go unikać, było dla nich wręcz zabójcze. 

- Może wybierzemy się na spacer? Dzień jest taki ładny - proponuje Emma widząc z jakim utęsknieniem zerkam na świat poza zamkiem - Świerze powietrze i wiatr rozgonią smutki panienki. 

- Mam lekcję, pamiętasz - wzdycham - W sumie to muszę już wychodzić. Ten wampir nie był zadowolony ze zmian. Jeżeli zjawię się po czasie będzie jeszcze gorzej. 

Po nauce gry na fortepianie zaplanowana została dla mnie lekcja etykiety. Wampir, który miał być moim nauczycielem zdawał się mieć wszystkie zasady w małym paluszku. Był wręcz chodzącą elegancją i wyniosłością. 

- Racja, spóźnienie chyba nie jest mile widziane - zgadza się Emma, po czym podnosi się, żeby iść razem zemną 

- Może zostaniesz tutaj? - proponuję - Nie wiem ile to zajmie i zakładam, że to będą straszne nudy. 

Dziewczyna wygląda na zadowoloną z tej propozycji. Co prawda tutaj też pewnie miała się nudzić jednak wydawało się, że wolała to od los wie ilu godzin słuchania o manierach, pokłonach, tytułach i używaniu właściwych sztućców. 

- Posprzątam przez ten czas, może jakimś sposobem zdołam wpuścić tutaj więcej światła

- Dobry pomysł - chwalę wychodząc z pokoju.

Macham jej za pożegnanie i zamykam za sobą drzwi. Nadal pogubiłabym się w licznych korytarzach zamku, ale akurat drogę do sali, w której miałam pobierać nauki dobrze zapamiętałam. 

Wybór Królowej [Zawieszone]Where stories live. Discover now