Rozdział III - Notatka

538 26 2
                                    

Zacisnęła oczy, gdy te łzawiły jej z obrzydzenia, i jeszcze raz przeżuła fasolkę wszystkich smaków, zanim ją przełknęła.

W pokoju rozległy się salwy śmiechu, gdy wypiła sok pomarańczowy, desperacko próbując pozbyć się smaku wymiocin z ust. Jacob trzymał się za brzuch, teraz wyglądając na obolałego po tym, jak mocno się śmiał. Roześmiała się, gdy smak nieco się rozwiał.

— Okej, okej, możesz się śmiać, ale teraz twoja kolej, Jacob — uniosła brwi, drażniąc się z przyjacielem, trzymając pudełko słodyczy w dłoni. Jego uśmiech nieco osłabł i westchnął ciężko, wydając z siebie ostatni chichot. Grzebiąc w pudełku, zdecydował się na niebieską fasolkę. Ciekawy wybór. Mogła to być jagoda lub pasta do zębów - modliła się o to drugie.

Prawie zapomniała, że wkrótce musiała udać się do niedokończonej kozy z profesorem Mikaelson'em. Pomimo tego, że dzisiaj miała szczęście u nauczyciela, nadal była zdecydowana trzymać się swojego przeczucia. Dziś wieczorem nie będzie litości. Wcześniej wypiła mocną kawę, aby się rozbudzić, zdecydowana po prostu wykonać dobrą robotę, zachować ciszę i zostawić nauczyciela w spokoju na resztę swojego czasu w liceum. Choć bardzo chciała dowiedzieć się więcej o tym intrygującym mężczyźnie, wiedziała, jak zwykle reaguje na jego obecność, ale nie miała na to czasu. Lepiej pozostać w ukryciu w tle, tak jak lubiła.

Widząc, jak neutralna twarz Jacoba zmienia się w czystą radość, wszyscy jęknęli. Szczęściarz.

— Jagoda! — wiwatował, chwycił pudełko z podłogi i pomachał nim przed Hannah, aby rozpocząć jej turę.

— Przepraszam, ale będę musiała was wszystkich zostawić. Może dołączę do was później, jeśli jeszcze nie będziecie spać?

Wszyscy na nią spojrzeli, gdy wstała z podłogi.

— A dokąd się wybierasz? — zapytała Hannah z wymalowaną ciekawością na twarzy.

— Muszę dokończyć kozę z wczorajszego wieczoru. Nie czułam się zbyt dobrze, więc Mikaelson powiedział, że mogę dokończyć dzisiaj — uwierzą w to? W końcu to w połowie prawda.

— Mikaelson naprawdę pozwolił ci odejść? Kiedyś jak zemdlałem w jego klasie podczas odpowiedzi ustnej, mówił innym żeby mnie zostawić na podłodze. Kazał mi dokończyć tą cholerną wypowiedź ustną, kiedy w końcu doszedłem do siebie — zdziwił się Ollie.

Wzruszyła ramionami, podniosła torbę z podłogi i pomachała znajomym, wychodząc z pokoju.

. . . . . . .

Przyszła dziesięć minut wcześniej i mimo nieobecności profesora od razu zabrała się do pracy. Może tym razem nie dołączy - pomyślała.

Przypomniawszy sobie poprzedni wieczór, wyjęła z kieszeni papier i zaczęła grzebać w szafce, żeby znaleźć potrzebne przedmioty. Pół godziny później siedziała z głową pomiędzy dwiema półkami, zgodnie z instrukcją zastępując przedmioty.

— Jak się masz, panno Borchett — głos nagle rozniósł się echem po pomieszczeniu, przerywając ciszę.

Nie spodziewając się nagłego dźwięku, podskoczyła, uderzając głową w półkę nad nią. Szybko wysunęła głowę znad globusów. Jej policzki płonęły czerwienią i pocierała obolałą głowę. Skinęła głową profesorowi, który się uśmiechał..?

Cóż, świetny początek.

Podszedł do niej i wyrwał jej listę z ręki, zwracając szczególną uwagę na przedmioty, które skreśliła. Była już w mniej więcej jednej czwartej drogi.

Teaching More Than History [18+]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ