Rozdział XIII - Napięcie

393 20 1
                                    

Wpatrując się w mokre od pary okno, zastanawiała się, czy jest sens dzisiaj wstawać. Był Sylwester, minęło sześć dni, odkąd Adeline pocałowała nauczyciela. Poprzedniej nocy nie spała, analizując każdy ruch i słowo, które powiedział do niej Mikaelson, próbując znaleźć jakiś znak, że mu na niej zależy.

Wczoraj uratował ją przed niechcianym pocałunkiem, ale potem powiedział, że po prostu wykonuje swoją pracę, co według niej robił. Mikaelson opiekował się nią, kiedy była chora, chociaż zdawał sobie sprawę, że nienawidziła szpitali, więc czy był po prostu miły? Wróciła myślami do ich wspólnych świąt Bożego Narodzenia. Były takie idealne, zanim wszystko zrujnowała niechcianym pocałunkiem. Uśmiechając się, przypomniała sobie prezent, który jej podarował.

W świąteczny wieczór była tak zrozpaczona tym, co się właśnie wydarzyło, że zatopiła się w książce, którą jej dał. Słyszała o niej plotki, ale sama jej nigdy nie przeczytała.

Ziewając, sięgnęła do stolika nocnego, aby ją chwycić i otworzyła w miejscu, na którym skończyła. Adeline właśnie zakończyła część, która wspominała o czymś zwanym Holokaustem, nie do końca go rozumiejąc, przeszła do następnej, która zaczęła podkreślać "Krwawą niedzielę" w Petersburgu.

Nie była do końca pewna, dlaczego Mikaelson podarował jej książkę wypełnioną takim złem. Być może uważał, że ważne jest, aby poznała obie strony. Była pewna, że tej książki nie było w programie nauczania.

Adeline spędziła większość dnia i wieczoru w łóżku, aż w końcu wyciągnęła się z łóżka, gdy nie mogła już znieść odgłosów burczenia w brzuchu. Wrzuciła na siebie czyste ubrania i zeszła na dół - pozostało już tylko kilka godzin do końca roku. Adeline zjadła trochę zupy i solidną porcję chleba. Rozglądając się po korytarzu, zauważyła Conrada siedzącego po drugiej stronie i patrzącego na nią; w chwili, gdy ich spojrzenia się zetknęły, spojrzał gdzie indziej. Mikaelson musiał go przestraszyć - uśmiechnęła się lekko.

Adeline podjęła decyzję, że nie zamierza spędzić kolejnego wieczoru na dąsach; zdecydowała się ponownie odwiedzić park. Kiedy była z nauczycielem, tak naprawdę nigdy nie miała czasu na rozeznanie się po nim.

. . . . . . .

Dotykając świeżo przyciętego żywopłotu przed sobą, podziwiała piękne widoki. Zauważyła postać w oddali, mrużąc oczy, zdała sobie sprawę, że był to profesor. Powinnam do niego podejść? Zastanawiała się. Podczas ich ostatniego spotkania dał jej jasno do zrozumienia, że nie jest zainteresowany rozmową. Ale musiała postawić na swoje. Adeline ćwiczyła, powtarzając w myślach jej krótką mowę tak wiele razy, że była pewna, że teraz znała ją na pamięć.

Odważnie zaczęła iść w stronę Mikaelson'a, zatrzymując się, gdy dotarła do jego boku. Adeline zerknęła na jego twarz, z ciekawością podążając za jego wzrokiem. Patrzył na lawendę. Zauważyła, że pocierał kawałek między palcami.

— To była ulubiona roślina mojej mamy — mówił cicho, przykładając palce do nosa, aby wdychać relaksujący zapach. Przemówienie, które przygotowała w myślach, nagle zniknęło.

— Oh, to cudownie, proszę pana.

Stali razem w ciszy, patrząc przez chwilę na łąkę, zanim Adeline zdecydowała, że wypada jej przemówić.

— Chciałam tylko przeprosić, proszę pana. Mam nadzieję, że moje działania nie miały wpływu na naszą relację. — Wymamrotała.

Mikaelson odwrócił wzrok od kwiatów i skierował wzrok na nią, szybko spoglądając w dół na jej szyję. Ciaśniej owinęła szalik, wiedząc, na co patrzył. Nie zdawała sobie z tego sprawy, dopóki dzień wcześniej nie wróciła do swojego pokoju, że Conrad pozostawił na jej szyi mnóstwo różowych śladów, próbując ją uwieść.

Teaching More Than History [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz