Rozdział 2.

290 9 6
                                    

Po kilkunastu minutowym marszu Ada Niezgódka znalazła się przed wielką bramą, na górze której znajdował się napis ,,Akademia Pana Kleksa". Dziewczyna uśmiechnęła się i wiedziała, że pójście przed siebie opłacało się, mimo że po drodze kusiło ją, aby wstąpić do magicznego lasu lub też pięknego jeziora, które wypatrzyła z daleka.

Wizja spędzenia czasu wśród kilku metrowych grzybków też wydawała się kusząca, jednakże Ada stroniła od narkotyków i wolała nie ryzykować, że coś ją podkusi i rozpocznie badania naukowe na temat wpływu halucynogenów na umysł człowieka. Wystarczy, że jak ktoś się dowie, gdzie się znalazła, uzna ją za ćpunkę, albo w najlepszym wypadku – wariatkę.

W czasie trasy zdążyła już trochę wyschnąć. Rozpuściła swoje mokre blond włosy, z których wręcz lała się woda. Miała nadzieję, że na miejscu jest suszarka i jakoś doprowadzi się do porządku, bo wyglądała co najmniej tragicznie. Nie tak wyobrażała sobie swoje wielkie wejście do Akademii, o której mówił ptak Mateusz i Kot Leon.

Ada minęła bramę, a jej oczom ukazał się przepiękny, bardzo duży dziedziniec na środku którego znajdowała się fontanna. Były do niej przyczepione kolorowe łyżki, a wokół znajdowały się różne postacie. Były to zarówno dzieci, nastolatki, jak i dorośli, jak Ada. Dziewczyna uśmiechnęła się, że nie jest tutaj jedyna.

Zbliżała się powoli ku wielkiemu zamkowi, na środku którego, na drugim piętrze znajdował się ogromny taras. Kobieta zaniemówiła, ponieważ rosnące dookoła krzewy, kolorowe, mieniące się kwiaty, bujne drzewa, piękne, niebieskie niebo i świecące słońce wprawiły ją w zachwyt. Przez chwilę zapomniała, po co tu przyszła i co jest jej głównym celem, gdyż kraina była taką, jaką sobie wyobrażała.

Dokładnie taką, jaką przedstawiał jej tata.

Ada żałowała, że nie miała przy sobie szkicownika. Dałaby sobie rękę uciąć, że podobny zamek mieści się na jednej z kart swojego malarskiego notesu. Pamięta ten właśnie dziedziniec z fontanną. Chciała przekonać się, czy jeśli podejdzie do jednej z jego barierek, to będzie mogła dostrzec jezioro w oddali.

Dziewczyna zbliżyła się zatem do poręczy, przy której stał jakiś chłopak. Nie wiedziała, ile może mieć lat. Słyszała jedynie, że nucił pod nosem jakąś piosenkę. Miał na sobie spodenki do kolan, koszulę i na to kamizelkę, a jego platynowe włosy sięgające do ramion wręcz oślepiały pod wpływem słońca swą jasną barwą.

Ada postanowiła, że będzie kulturalna i grzeczna, tak jak ją mama wychowała i podejdzie się przywitać. Oczywiście dziewczyna potrafiła odpyskować i pokazać przysłowiowe pazury, gdy ktoś ją wkurzy, ale jednak wolała się pokazywać z tej lepszej strony. Co prawda nie zawsze czuła się dobrze ze sobą, gdy przemilczała pewne sytuacje, ale nie chciała robić problemów swojemu przyszłemu mężowi, który nie lubił, gdy Ada się stawiała.

– Hej. Jestem Adrianna. – przedstawiła się, podchodząc bliżej, lecz chłopak nie odpowiedział jej. Dziewczyna skrzywiła się i wywróciła oczami, ale nie skomentowała nic więcej. Podeszła, stając przy barierce i oczom nie mogła uwierzyć, gdy w oddali widziała to samo jezioro, co podczas marszu. Ba, to było to samo jezioro łączące się z wcześniej minioną rzeką, o którym opowiadał jej ojciec. Nieopodal dostrzegła kilka zwierząt, którymi były różowe jednorożce z tęczowymi rogami i bujnymi, błękitnymi grzywami i ogonami. – Nie wierzę. Tu są nawet jednorożce...

– To uwierz, bo nie tylko to Cię tu zachwyci. – odpowiedział chłopak, a Ada chciała mu coś powiedzieć na temat jego zachowania, jednak powstrzymała się. – Jestem Albert.

– Miło mi. – skwitowała nie wiedząc, czy chłopak mówi szczerze, czy po prostu ma z niej polewkę, albo po prostu nie stroni od sarkazmu.

– Widzę, że nie traciłaś czasu i wzięłaś kąpiel w jeziorze. – dodał po chwili, bacznie przyglądając się Adzie. Dziewczyna została zmierzona od góry do dołu przez chłopaka. – Przy okazji gubiąc buty. Długo tu jesteś? – zadał pytanie, a ona spojrzała w jego oczy i dostrzegła, że chłopak czuje się zagubiony. Nie wyczytała z jego duszy złej intencji, po prostu chłopak ma taki charakter, być może jest nieśmiały i nie potrafi poprowadzić inaczej rozmowy. Postanowiła, że nie będzie go od razu skreślać i da mu szansę, bo w końcu po co robić sobie wrogów pierwszego dnia w magicznej krainie, o której istnieniu dowiedziała się w zasadzie dzisiaj.

Jesteś moją bajką   |  Akademia Pana KleksaWhere stories live. Discover now