Rozdział 7.

230 15 10
                                    

Intruzi, bo tak można było nazwać bandę złowrogich wilkusów, znajdowali się już w środku domu Adrianny. Dziewczyna zamknęła drzwi i posłusznie wróciła do salonu, gdyż jeden z wrogów właśnie obserwował ją, czy nie planuje wywinąć jakiegoś numeru. Dziękowała Bogu za to, że jej przyszły mąż wróci dopiero jutro, bo nie wie, jak by się z tego wytłumaczyła. Olek bardzo nie lubił, gdy Ada przyprowadzała do domu zwierzęta, a tym bardziej ludzi, zwłaszcza kolegów. Ciekawe, jak by zareagował, gdyby zobaczył wilkoludzi.

Pół-ludzie, pół-wilki rozeszli się po jej domu, gdy zwąchali różne zapachy. Jeden z nich poszedł do kuchni, drugi na górę, zaś trzeci penetrował łazienkę Ady. Na jej policzkach pojawił się soczysty rumieniec, gdy Król Wilkusów wziął do ręki jej biały, koronowy staniczek i bardzo dokładnie mu się przyglądał.

– Co to jest? – zadał pytanie.

– Nieważne. Nie interesuj się. – powiedziała stanowczo i dość chamsko Ada, wyrywając mu z rąk biustonosz, który rzuciła daleko za siebie. Poczuła się skrępowana, gdy mężczyzna przyjrzał jej się z łobuzerskim uśmiechem i dobrze wiedziała, że on wiedział, co trzymał w ręce.

Co za palant! – pomyślała.

– Ładna bielizna. – rzekł, po czym rozsiadł się wygodnie na fotelu, bacznie jej się przyglądając, wręcz mierząc ją wzrokiem od góry na dół, a ona stała naprzeciwko niego ze skrzyżowanymi rękoma, przybierając wojowniczą postawę. Była wściekła, że jakaś banda chłopów właśnie pogwałciła jej prawo do prywatności, penetrując każdy zakątek jej domu, jak tylko się dało.

– Czego chcesz? Chyba nie przyszedłeś do mnie, aby rozmawiać o moich majtkach, albo stanikach. – rzuciła zgryźliwy komentarz, co nie uszło uwadze wilkusa.

– Grzeczniej. Rozmawiasz z Królem i ode mnie zależy, czy Twój... chłoptaś znajdzie się w jednym kawałku. – powiedział całkowicie poważnie, zerkając na ich wspólne zdjęcie znajdujące się na szafce, a w jego oczach Ada dostrzegła coś niezwykłego. Przez chwilę myślała, że jej zdawało, ale odniosła wrażenie, że jest jakby... zazdrosny? Nie, to głupie. Jak mógłby być o nią zazdrosny, skoro nawet jej nie zna? Ale w takim razie jak wytłumaczyć fakt, że z obrzydzeniem wręcz wypowiedział się o przyszłym mężu Ady? Może to po prostu jego wilcza natura nie pozwala mu się z nikim niczym dzielić, nawet z jego rozmówcami. To by miało już więcej sensu. Ada przyglądała mu się bardzo uważnie i nawet nie odpowiedziała na jego uszczypliwość.

Musiała przyznać, że był naprawdę przystojny, jak na pół-wilka. Młody, o lekkim zaroście, dość wysoki, o mocnych rysach twarzy i charakterystycznie zarysowaną żuchwą. Miał czarne włosy, podobnie jak jego strój, sięgające mu ledwo do ramion oraz szpiczaste, wystające uszy. Uwagę Ady najbardziej przyciągnęły jego zwalające z nóg złote oczy, w których dziewczyna mogłaby dać sobie rękę uciąć, że dostrzegła przebłyski dobra.

W odróżnieniu od pozostałych towarzyszy przywódcy, jego spojrzenie nie było wypełnione bezlitosnym mordem, bezdusznością i mściwością. On był inny. Całkowicie poważny, chłodno patrzący na innych. Nie chciał okazywać emocji i udawało mu się to. Gdyby Ada nie była ekspertką w odczytywaniu intencji, mogłaby sądzić, że dzisiaj jej dni są policzone, a przyjaciele mogą już zacząć zbierać datki na wieniec grobowy dla niej.

– Świeci. – usłyszała po chwili chrapliwy głos jakiegoś mężczyzny, który świetnie się bawił otwierając i zamykając lodówkę, natomiast jego towarzysz właśnie wpierdolił ze smakiem jutrzejszy obiad i bezpardonowo zabrał świeżo przygotowane kanapki. Król spojrzał na niego z obrzydzeniem, zaś Ada zacisnęła usta w wąską linie, ale jednak nie powstrzymał go, dając pozwolenie na plądrowanie spiżarni i wszelkich szafek zawierających żywność.

Jesteś moją bajką   |  Akademia Pana KleksaWhere stories live. Discover now