Chapter 7 - "I..."

19 1 0
                                    

Patrzę na zegarek - 8:31. Jeszcze 14 minut, aż ta nudna lekcja matematyki się skończy. Nauczyciel bazgra cos na tablicy, a ja bazgram w zeszycie. Może i nie są to pola graniastosłupa, ale zawsze coś. Ostatnie noce są ciężkie. Ciągle snia mi sie same koszmary. Dni tez do lekkich nie należą, ale tego komentować nie będę.

Cisza jaka panuje w szkole odkąd moje dwie przyjaciółki zniknęły jest nie do zniesienia. Co przerwe siedzę sama, a na lekcjach nie mam komu puszczać liścików. Trochę mnie to dobija, ale jakis sobie radzę.

_________________________________________

Znudzona z głową na ławce szybko wstałam, gdy tylko usłyszałam dzwonek sugerujący przerwe. Wstałam w tempie światła i złapałam za plecak. Przeciskałam się przez moich "kolegow" i szybko kierowałam się do jednego z nich.

-Davis! Czekaj!- wykrzyczałam na co blond włosy odwrócił głowę w moją stronę. Kiedy zobaczył kto go wola to przyspieszył kroku.

Nie zdziwiło mnie to. Dogoniłam go i zaczęłam rozmowę, która ćwiczyłam rano przy sniadaniu.

-No hej Davis, ja tylko chciałam się spytać czy Hannah się u ciebie zatrzymała alb-

-Nie. Spieszę się, potem pogadamy- i zniknął za rogiem.

Stałam jak wryta w miejscu, podczas gdy inni uczniowie mnie przypadkiem popychali przechodząc obok i rzucajac mi nie miłe spojrzenia. Nie poszło tak jak w moim planie. Westchnęłam i ruszyłam w stronę sali od biologii.

_________________________________________

Po lekcjach byłam umówiona z Davisem, aby wrócić razem do domu i pogadać. Mieszkał niedaleko mnie, więc nie było a tym problemu. Kiedy wyszlan ze szkoły to już nie mnie czekał.

-Hej

-Hej- odpowiedzialam i zaczęliśmy iść w stronę domu.

Kiedy znajdowaliśmy się zdala od innych ludzi, zaczęłam rozmowę.

-No więc...

-No więc?

Nabrałam powietrza i zaczęłam szybko mówić.

-Nie chce żebyś myślał, że cię oskarżam czy coś, ale byłeś ostatnią osobą z jaką Hannah była zanim zaginęła, wiec... chcialam się spytać co tam się stało.

-Nic nie wiem. Znaczy, byłem z nią, ale rozdzieliliśmy się w połowie drogi, bo się pokłóciliśmy- powiedział i spojrzałam na niebo.

-A o co się pokłóciliście?

-O to co zawsze. Nasz związek

Faktycznie Hannah zawsze narzekała na Davisa i na to jakim jest złym, nieczulym chłopakiem. Dalej nie rozumiem dlaczego do niego wracała, ale to nie moment na tak przemyślenia.

-Aha, rozumiem. A... zauważyliście cos dziwnego jak szliście lasem?

-Co masz na myśli?

Wyciągnęłam telefon i włączyłam chat mój i Hannah. Szybko włączyłam ostatnie zdjęcie zdjęcie mi wysłała i podstawiłam Davisowi pod nos.

-To mam na myśli- powiedziałam i wskazałam palcem na tajemnicza postać, na którą nie miałam odwagi znów spojrzeć.

Davis się zatrzymał i wyrwał mi telefon z rąk. Patrzył się na zdjęcie, jakby chciał wchłonąć każda informacje i oddał mi telefon.

-Widzialem go. Karina też go widziała.

Stanelam w miejscu, wstrzasnieta.

-Co?

Davis westchnął.

-Zdradzalem Hannah z Karina. Udawało nam sie ukrywać związek tak, aby nikt nic nie podejrzewał. Po jakims czasie zauważyłem dziwne zachowanie Kariny. W końcu zapytałem czy coś coś dzieje. Początkowo zaprzeczała, ale w końcu pękla i mi o nim powiedziala. Widziała go jak była dzieckiem, ale nikt jej nie wierzył. Nie chciał jej zostawić. Najpierw jej nie uwierzylem, ale niedługo po tym jak mi o nim powiedziała, ja też zacząłem go widzieć. Mieliśmy krwotoki z nosa, traciliśmy stopniowo pamięć, słyszeliśmy głosy i inne takie. W końcu nie wytrzymaliśmy i postanowiliśmy coś z tym zrobić... To Karina zabiła tamta dziewczynę. Myśleliśmy, że po tym on nas zostawi, ale się myliliśmy. W końcu go spotkałem twarza w twarz. Powiedziałem mu, że oddam mu kogo tylko zechce. Tak jak się domyślasz zażyczył sobie Hannah. Po tym spotkaniu przestał na gnębić. W końcu Karina uznała, że na dobre nas zostawił. Ja miałem misje zwabić Hannah do lasu. Było to proste. W lesie udawałem, że wszytko jest spoko, ale widziala że jestem nerwowy. W końcu zaczęła na mnie krzyczeć, że jak zawsze ja okłamuje i że nic się nie zmieniłem. W końcu odeszła. I ostatnie co słyszałem to jej krzyk. Zaraz po tym uciekłem z lasu.

Stałam jak słup soli. Co? Karina wiedziała o nim? On też? Karina kogoś zabiła? Tanta niewinna dziewczynę?

-Ja...

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam co robić. To wszytko wydawało sie takie nierealne...

-Wiem jak się teraz czujesz i co sobie myślisz o mnie i Karinie, ale prawda jest taka, że postąpiliśmy słusznie. Ty też go widzisz, więc nie zbliżaj się do lasu.

FORBIDDEN NAMESWhere stories live. Discover now