Chapter 8 - "You should know"

20 2 0
                                    

Dużo czasu minęło, zanim wróciłam do domu. To wszytko było takie... nierealne. Czesc mnie w to wszytko nie wierzyła i uważała, że to wszytko to jak zart, o którym tylko ja nie wiem, ale zrozumiałam, że czasami lepiej stawić  czoła problemom, a nie im zaprzeczac.

_________________________________________

Ustalam przed drzwiami domu i włożyłam rękę do kieszeni bluzy, aby wyciągnąć klucz i otworzyć drzwi wejściowe, jednak nic oprócz materiału odzieży nie zastałam. Sprawdziłam w drugiej- też nic. Wydałam z siebie stek zrezygnowania i przeszukałam plecak. Tam też kluczy nie było. W końcu zadzwoniłam dzwonkiem do domu. "Oby ciocia była, oby ciocia byla". W końcu usłyszałam odgłos otwierania drzwi i w drzwiach ujrzałam ciocię. Weszłam środka i ściągnęłam buty.

-Zgubiłam klucze- oznajmiłam z irytacja w głosie.

-Zobacz jutro w szkole, może gdzieś zostawiłaś. Jak już się rozbierzesz... To Chodź do salonu. Muszę z toba o czymś porozmawiac- powiedziala niespokojnie ciocia i poszła do salonu.

"O czymś porozmawiać? O czym?" Pomyślałam i po ściągnięciu bluzy I powieeszeniu jej na wieszaku, skierowałam sie w stronę salonu. Usiadłam na sofie i popatrzyłam na ciocię wyczekującym wzrokiem.

-Alysso...- zaczęła ciocia- jesteś już wystarczająco duża, aby zrozumieć pewne rzeczy. Musisz wiedzieć... co naprawdę stało się z twoim rodzicami.

Poczułam jak powietrze uchodzi mi z płuc.

-Poznali się mając 17 lat. Szybko się zakochali. Często razem wychodzili i czasami nawet mnie zapraszali. Ale w końcu twoja matka Ellen zaczęła zachowywać się dziwnie. Okazało si, że była w ciąży... Twój ojciec Ferenc jej nie zostawił, wspierał ja w ciąży. Jednak w końcu Ellen miała dosyć. W szkole ludzie ja obrzucali wyzwiskami, w domu stosunku rodziców do niej się zmieniły i miała tylko mnie i Ferenca. W 9 miesiącu ciąży... próbowała się zabić. Szybko przewieźli ja do szpitala i ja odratowali. Potem trafila do szpitala psychiatrycznego. Cały czas mamrotala pod nosem jakieś niepokojące rzeczy... mowila, że on jej nie chce zostawić i tego podobne. W końcu urodziła ciebie, ale zmarła podczas porodu. Ferenc tego nie przeżył i chciał uciec z miasta, ale zmarł w wypadku samochodowym... wtedy ja się toba zajęłam.

To było... miłe w końcu poznać prawdę, nawet jeżeli nie była przyjemna, ale zaniepokoiła mnie inna rzecz.

-Rozumiem... a co do mojej matki... co lekarze stwierdzili, jeżeli chodzi o jej mamrotanie?

-Powiedzieli, że to urojenia, czy coś takiego... jeżeli chcesz...- zrobiła pauzę i zapatrzyła się przed siebie- mogę Ci pokazać jej stary dziennik, gdzie pisala te wszystkie rzeczy... lekarze uznali to za dobry pomysł, ab...

-Tak, bardzo chce go zobaczyć!- przerwalam cioci i to trochę za głośno.

Ciocia wstala i poszła poszła swojego pokoju. Nie wiedziałam czy mam za nią iść, czy po prostu czekać, więc czekałam. Wróciła że starym, pobrudzonym zeszytem w grubej okaldce. Podała mi go.

-Proszę. Zachowaj to jako pamiątkę, ale... nie bierz tego co jest tam napisane zbyt do siebie. Jeszcze sobie szkodę wyrządzisz...- powiedziala i mnie przytuliła.

Odwzajemniłam uścisk i poszłam do pokoju. Zamknęłam za soba drzwi i usiadłam opierając się o nie plecami. Drżącą dłonią otworzyłam dziennik i spojrzałam na pierwszą stronę. Byl tam narysowany ten sam mężczyzna, który był na zdjęciu Hannah, a pod nim przekreślone kolo. "On naprawdę istnieje..." pomyślałam i przezucilam strone na następną.

"ALWAYS WATCHES, NO EYES"

"FOLLOWS"

"DONT LOOK OR IT TAKES YOU"

"LEAVE ME ALONE"

Takie napisy i inne, były były każdej stronie. To było niepokojące, ale zauważyłam, że mam podobne pismo do mojej matki. Spojrzałam na drugą stronę.

"Ferenc chce się mu sprzeciwić. Tylko, że on nie wie jaka on ma siłę."

Zaczęłam szybciej oddychać. O co tu chodzi?

"On nie chcę mnie. On nie chce Ferenca. On chce mojej córki."

Upuscilam notes. Tego było za wiele. To nie może być prawda... odłożyłam, więc zeszyt na łóżko i zeszłam na dół. Staralam sie zachować spokój, aby ciocia się nie martwiła I chyba podziałało.

-Dasz mi 60 zł do sklepu?- spytalam i oparłam się o blat.

-Oh, jasne- powiedziala i złapała za torebkę, z której wyciągnęła portfel- chodzi o nowa część tej gry, w którą grasz? Zelda, czy coś takiego?- spytała i podsla mi 2 banknoty.

-Nie nowa, bo stara, ale gram chronologicznie. Wroce za 20 minut- powiedziałam i już chciałam wyjść, ale ciocia mnie zatrzymała.

-Nie przestraszyłaś się, prawda? Tego o tym, że on cos chce...- zapytała.

-Nie, no co ty- Odpowiedziałam.

Ciocia pokiwała głową i opuściłam dom. Skierowałam się w stronę miasta. Na dworze było jeszcze jasno, a moje wlosy powiewały na lekkim wietrze. W końcu doszłam do celu - stary sklep z używanymi grami.

_________________________________________

Kiedy odchodziłam od kasy, zatrzymał mnie jakiś chłopak. Był chyba troszkę młodszy ode mnie. Miał blond włosy, sięgające mu prawie do ramion, szare dresy, conversy i czarna bluzkę z krótkim rękawkiem. Nic by go nie wyróżniało z tłumu, gdyby nie to, że był dosyc niski i to, że jego oczy były całe czarne, a tęczówki krwisto czerwone. Wyciągnął w moją stronę reke z... moimi kluczami?

-Prosze. Zgubiłas je jak wracałaś do domu z Davisem- powiedzial.

Zabralam klucze z jego ręki.

-Kim ty...- nie zdążyłam dokończyć bo ten skręcił w regał.

Od razu poszlam za nim, ale... nikogo tam nie było... Czy ja już do końca wariuje? Może mam to w genach...

_________________________________________

"Jutro w końcu weekend..." pomyślałam i wzięłam kolejnego chips do ust. Przygotowywałam się właśnie na granie do późna w nocy. Włączyłam grę i zaczęłam grać. Zauważyłam, że w ostatnich zapisanych grach, jest nazwa "BEN". Wzruszylam na to ramionami i włączyłam nowa grę. Do późna gralam, aż w końcu przeszlam cała grę. "Prosta była", pomyslalam i odłożyłam już pusta miske po chipsach na bok. Poczolgalam się na kolanach do starego już komputera do gier, z lat 90 i monitoru jakiejś starej marki. Złapałam za kabel i zamierzałam go odłączyć, ale ku mojemu zdziwieniu cały zestaw dalej działał. Stwierdziłam, że pewnie coś się zacięło, wiec walnęło w ekran z całej siły. Dalej działał. Trochę się przestraszylam. Juz wstawałam po ciocię, aby mi pomogła, aż ekran zrobił się cały czarny, po to aby zaraz rozbłysnąć na neonowy zielony, który aż raził w oczy. Zmrużyłam oczy i staralam się zrozumieć co się dzieje z tym gruchotem, aż na ekranie zaczal pojawiać się napis.

D
    O
        N
            'T

                   L
                     O
                    O
                 K    
  
             B
           A
         C
       K

          A
             L
                Y
               S
             S
           A

FORBIDDEN NAMESМесто, где живут истории. Откройте их для себя