Chapter 11 - "My little secret"

14 0 2
                                    

-Z-zadzwonię na policję...- wyjąkałam przerażona, łapiąc za przypadkową rzecz z biurka, którą okazała się szczotka do włosów.

Odpowiedziała mi cisza. Głucha cisza bez najmniejszego szelestu. Z płytkim oddechem się odwróciłam z nadzieją na zobaczenie zaspanej cioci, pytającej czemu nie śpię, ale nikogo nie zobaczyłam. ''Jak to?'' pomyślałam i rozejrzałam się po pokoju. Nikt nie stał w rogu, nikt nie leżał po łóżkiem ani nikt nie siedział w szafie. Na co wpadłam? Nie wiem. Może wariuję.

_________________________________________

-Alysso, słuchasz mnie?- zapytała rozdrażniona ciocia.

-Tak...- mruknęłam i niechętnie podniosłam głowę, aby spojrzenia moje i mojej cioci się spotkały.

-Więc o czym mówiłam?- spytała i założyła ręce na piersi.

-No... o tym, że...

-No właśnie. Powtarzam ostatni raz - jedziemy dziś nad jezioro do Riverest. Moja stara znajoma wyrządza tam imprezę, z okazji 7 urodzin swojego synka.

Szybko ożyłam na tą informację. Marzyłam o tym, aby w końcu wynieść się z tego miasta chociaż na tylko godzinę.

-O której wyjeżdżamy?- zapytałam głośno.

-Planowałam wyjazd o 16:00, a powrót o 23:00 żebyśmy mogły wypocząć jeszcze jutro do naszych codziennych obowiązków- powiedziała ciocia i wyłączyła czajnik.

-To świetnie!- powiedziałam i włożyłam pustą miskę od płatków kukurydzianych do zlewu.

-To...- zaczęła ciocia, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.

-Idę się szykować!- podsumowałam i wbiegłam po schodach na górę do mojego pokoju.

Zamknęłam za sobą drzwi i sięgnęłam po szkolny plecak. Wyciągnęłam z niego całą zawartość. ''Co powinnam wziąć?'' pomyślałam i usiadłam na brzegu łóżka. Próbowałam myśleć o wyjeździe, ale jedyne co latało po mojej glowie to ostatnie wydarzenia. A przede wszystkim sprawa Kariny. Czy ja nie powinnam tego zgłosić na policję?
Nie... przecież on mógł kłamać, wezmą mnie za wariatkę i tylko problemów narobię. A ten chłopak w sklepie z grami? Ten sam co pojawił sie w moim pokoju? A te telefony?
Pokręciłam głową, odgonilam te mysli na bok i zaczęłam się pakować.
Szło mi wolno, to fakt, ale na 7 godzin nad jezioro nie wiadomo co spakować. Koc, szczotka, woda, książka, słuchawki, telefon, strój kąpielowy... nie, strój nie... jest już za zimno na pływanie. Po skończonym pakowaniu położyłam się na łóżku i spojrzałam na godzinę - 10:21. "Jeszcze prawie 6 godzin do wyjazdu" pomyślałam i westchnęłam. "Może coś porobię? Hmm... mogłabym iść do ogrodu" pomyślałam i wstałam. Schody oczywiście skrzypialy tak jak zawsze.

-Ide do ogrodu!- krzyknęłam do cioci.

-Ty do ogrodu?- zdziwiła się ciocia I spojrzała na mnie znad gazety.- Od kiedy?

-Od dzisiaj- Odpowiedziałam i założylam moje już wychodzone tenisówki.

_________________________________________

Na dworze świeciło lekkie słońce i jak na jesień było dość ciepło. Siedziałam przy ogrodzeniu i bawilam się galazkami. "Gdyby Hannah i Karina tu były, to by było lepiej" pomyślałam i westchnęłam.

-Pobawisz sie ze mną?- usłyszałam że pleców.

-Huh?- szybko się odwróciłam i spojrzałam za ogrodzenie, gdzie zaczynał się las.

Stala tam mal dziewczynka, około 8 lat. Miała długie, kasztanowe włosy, piękne, duże szmaragdowe oczy, plisowana różowa sukienk, a w ręku trzy misia. Wygląda niczym ze sklepu z zabawkami. Jedyne co się w niej wyróżniało, to to że nie miala na sobie butów, a jej całe ciało było pokryte różnego rodzaju siniakami, ranami i zadrapaniami.

-Czy pobawisz się ze mną?- zapytała ponownie i zachichotala.

-Eee... nie mam czasu, może następnym razem?- zapytałam i miałam nadzieję, że się odczepi.

-Jasne!- zawołała i podskoczyła.- To może jak wrocisz z Riverest?

Skąd ona to wie?

-Kto... Skąd ty to...- nie wiedziałam co powiedzieć.

-Papa mi powiedział. On wie o tobie wiele rzeczy. Ale nie mów mu, bo sie na mnie pogniewa. Niech to będzie twój mały sekret- powiedziala i ze śmiechem pobiegla do lasu.

FORBIDDEN NAMESWhere stories live. Discover now