Chapter 12 - "I need to call the police"

29 2 0
                                    

-No i jesteśmy- powiedziała ciocia z uśmiechem i wyłączyła silnik.

Niechętnie wyciągnęłam słuchawki z uszu i wyszłam z auta. Rozejrzałam się dookoła - las, las, jezioro i las. Pomimo nieprzyjemnych wspomnień z lasami mimowolnie się uśmiechnęłam i nabrałam głębokiego wdechu.

-Elizabeth! Kochanie, jak pięknie wyglądasz!- usłyszałam piskliwy głos zza pleców.

-I ty Alysso! Urodę masz po tacie!- powiedziała koleżanka cioci - Rachel.

-Dziękuję...- wymruczałam, kiedy ciocia i Rachel się przytulały.

''Nic tu po mnie'' pomyślałam i poszłam w stronę rozłożonych ławek i pomostu, gdzie siedziało już dosyć sporo osób. Parę dorosłych rozpalało ognisko, a dzieci biegały w kółko i się bawiły.

_________________________________________

Impreza trwała w najlepsze i każdy się dobrze bawił. No może oprócz mnie. Nigdy nie byłam osobom zbyt towarzyską i preferowałam przesiadywanie samej w pokoju i granie w gry. Ale cioci się nie odmawia, więc musiałam przyjechać. I chciałam też odpocząć od sytuacji w mieście, chociaż dalej miotały mną myśli na temat tego co widziałam i słyszałam. Może powinnam pójść na posterunek policji i powiedzieć o tym co zdradził mi Davis? Ale on mógł kłamać... jeszcze wyjde na wariatkę, która mówi o jakiejś męskiej wersji samara morgan, o jakims meduzowatym manekinie w lesie i o czym jeszcze.

-Alysso, podejdź tu na chwilkę- uslyszalam z niedaleka piskliwy głos Rachel.

Podeszłam i spojrzałam na ludzi wokół ogniska. Wszyscy byli pijani, oprócz tych którzy przyjechali tu autem, czyli tylko oprócz cioci.

-Tak?

-Poszłabyś do auta Pana Paula i przyniosła nam zapalniczkę? Straaasznie chce nam się zapalić, ale nikt z zebranych nie pomyślał o tym, żeby wziąć ze sobą zapalniczkę- powiedziała i nie czekając na moje odpowiedź, rzuciła we mnie kluczami od samochodu.

"Jasne..." mruknęłam pod nosem i skierowałam się w stronę zaparkowanych aut. Auto Pana Paula... auto Pana Paula... auto Pana Paula! Zobaczyłam czerwonego Mercedesa i otworzyłam drzwi. Wzięłam zapalniczkę i już chcialam usiąść w aucie i trochę tam posiedzieć, ale nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki usłyszałam Rachel piszcząca moje imię. "Pora wracać jeżeli nie chcę, żeby ta wiewióra zrobiła scenę" pomyślałam i wróciłam. Po oddaniu zapalniczki i kluczy od auta usiadłam koło cioci.

-Ciociu, możemy juz wrócić?

-Alysso, od dawna sie tak nie bawilam, nawet bez alkoholu... idź może pobaw się z dziećmi? Napewno jest tam ktoś blisko twojego wieku.

-Dzieciak najbliżej mojego wieku ma 8 lat- powiedziałam i przewróciłam oczami na co ciocia westchnęła.

"Dobra dam się cioci pobawić" pomyślałam i poszłam usiąść na pomoście przed bawiącymi się dziećmi.

Wyciągnęłam MP3 z kieszeni spodni i wybrałam moja ulubiona piosenkę, która mimo częstych odsłuchań, jeszcze mi się nie znudziła. Przymknęłam lekko oczy i próbowałam próbowałam zrelaksować, ale krzyczace za mną dzieci mi tego nie ułatwiały.

Nagle muzyka w słuchawkach ustała. ''Co jest?'' pomyślałam. Był to stary gruchot, jak mój komputer, ale nigdy się jeszcze nie psuł. No może parę razy się zacinał, ale nie aż tak. Kiedy już chciałam ponownie uruchomić MP3 to zaczął się z niej wydobywać odgłos szumów. Ale oprócz tych szumów słyszałam coś jezcze... krzyki Hannah. Z przerażeniem wyciągnęłam MP3 z uszu i wrzuciłam ją do jeziora. ''Teraz to napewno muszę zadzwonić na policję''. Szybko pobiegłam do cioci po kluczyki od auta.

FORBIDDEN NAMESWhere stories live. Discover now