~35. „Wyobraź sobie ... nas"~

254 27 39
                                    

Naładowany, przez całą noc, otworzyłem oczy i zobaczyłem jak Golarz dumnie  przygląda się swojemu planu. Nie zobaczył nawet jakim cudem się obudziłem, podniosłem się i odłączyłem kable. Doskonale umiałem  to robić , w dzieciństwie kiedy zastąpiono mi narządy nie miałem innego wyjścia,bym tego nie umiał.
- witaj mój przyszły czarny charakterze.- poprawił ruchem dłoni moje idealnie przygładzone włosy. „Czarny charakterze" ?!
- Czarny charakter,określenie na człowieka złego ,postępującego niegodziwie.- nagle za zacząłem gadać jak wyszukiwarka Google.
- No,pięknie !! I ty nim będziesz. - uśmiechnął się z ironią.- masz czas wolny. Później wyruszamy.- skinąłem mu głową i ruszyłem w stronę głównego korytarza.
Szedłem prosto przed siebie, bez celu. Aż natchnąłem się na myśl by nie odwiedzić swojej przyjaciółki. Albo lepiej nie. Wolę się tu nudzić,niż z nią rozmawiać. Jeśli chce być „czarnym charakterem", muszę postępować zgodnie z rozkazami swojego wynalazcy. Poza tym ona nie chce mnie znać.
Pełny rozmyśleń wróciłem do pomieszczenia, w którym aktualnie od rana przebywał mój wynalazca.
- usiądź,proszę.- zauważyłem że od kiedy dostał Adę w swoje ręce , jest w stosunku do mnie milszy.- nie będziemy tańczyć jakiegoś głupiego tańca. Znalazłem lepszy sposób na przemieszczenie się tam. Twoja „przyjaciółka" i Kleks, mają przyjemność już tam być . Od rana są uwiezieni w Akademi , pod nadzorem robotów. Teraz tylko pora na nas.- chciałem mu podać rękę , byśmy się tam razem przenieśli, ale ten spiorunował mnie odrazu wzrokiem.- jesteś robotem. - powiedział krótko i na temat. Otworzył w podłodze jakąś dziurę, chyba był to magiczny portal. Razem weszliśmy w niego , zamknąłem oczy i jakimś cudem pojawiłem się na dziedzińcu Akademi. Kręciło mi się lekko w głowie, więc usiadłem na ławkę.
- W końcu !- krzyknął pełen emocji mój wynalazca. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
- co dalej ?- zapytałem go.
- z tobą ? Nie jesteś mi już potrzebny. Mam lepszych pomocników. - popatrzyłem na niego jeszcze i zacząłem sobie właśnie uświadamiać jaki błąd zrobiłem, wybierając go.
Myślałem że się zmienił , ale jak widać u tego człowieka nie ma zmian na lepsze. Uciekłem, gnając przed siebie. Wykorzystał mnie. Jak mogłem pomyśleć, że o mnie kiedykolwiek zadba.
Uświadomiłem sobie również jak mogłem, zdradzić Adę... Ona dała mi dach pod głową, a ja się tak jej odwdzięczyłem.... Zastanowiłem się , gdzie mogła by teraz być. Pierwsza do głowy przyszła mi biblioteka... ruszyłem z nadzieją że ją gdzieś znajdę.
Idąc przez Akademię, nie natchnąłem na szczęście na swojej drodze żadnego robota. Było to dla mnie ogromne zdziwienie. Przecież oni powinni tu być... Nie rozmyślałem nad tym i ruszyłem dalej poszukując przyjaciółki.
Gdy moje oczy ją ujrzały, pozwoliły bym do niej jak najszybciej umiałem podszedł.
- Ada !- krzyknąłem, chcąc jej podać rękę przez kratę.
- co ty tu robisz ? Nie powinieneś być teraz z ...- nie dokończyła. Czasu było mało. Jeśli chcieliśmy jeszcze uratować akademię ,musiałem jej natychmiast przerwać.
- nie gadaj ! Muszę cię jakoś uwolnić...- westchnąłem, szukając jakiegoś sposobu na uratowanie dziewczyny.
- wszystko stracone ,prawda ? Są tu ? - Ada pozwoliła,bym szczero na nią spojrzał.
- nie.... - zastanowiłem się z ukrytym smutkiem.- Wszystko w naszych rękach. - chciałem ją jakoś pocieszyć, ale widać było po niej że straciła jakiekolwiek nadzieje.
Coś w moje głowie tak jakby zawirowało.
Nagle straciłem chęci,do robienia czegokolwiek.
Usiadłem koło klatki i patrzałem w pustą przestrzeń.
- Albert ..?- jej słowa nie zadziałały na mnie, byłem najwidoczniej wyłączony.- Albert?- ponowiła próbę, ale było to na nic. Usłyszałem zamek otwierania plecaka. - spójrz.- próbowałem z całych sił zamknąć oczy i spojrzeć w jej kierunku.-Albert, proszę spójrz.- nic nie mogłem zrobić.- proszę, mój ... Albercie. - nagle zacząłem z ledwością zamknąć oczy i pokręcić głową. Odwiesiłem się. Spojrzałem na zapłakaną Adę, trzymającą w rękach moją przytulankę. Beżowy królik był tak mocno przez nią ściskany, jakby zaraz miał zniknąć. - zobacz.- powiedziała przez płacz. - to jest twoja przytulanka.- wydusiła z ledwością.- nie ma uczuć. Ale ty ... Ty masz.- powiedziała to również przez płacz. - masz w sobie coś , i nie ważne kim jesteś. Ja nadal będę cię bardzo lubieć. Zrób dla mnie jedno. Chociaż spróbuj. Spróbuj wyobrazić sobie... nas... nas Albert. Proszę. - patrzała z nadzieją na mnie.
- jak ...? Ja....
- nie ! Nie jesteś głupim robotem ! Mylisz się. Albert proszę. - chciała wyciągnąć do mnie rękę ,ale blokujące kraty nie pozwoliły na ten gest.
Postanowiłem że spróbuję. Spróbuję.
- wypuść mnie. Albert. - zrozpaczona, prosiła mnie o pomoc. Nie wiedziałem jak, złapałem bezradnie tylko za kraty. Kłódką nie chciałem się bawić, bo wiedziałem że Golarz dobrze ją zaprogramował. Ada po chwili, również szarpnęła za pręty klatki. Bezradnie na nią patrzałem,a ona pokręciła mi tylko głową.
- nie siła, Albert. Wyobraźnia. - jak ?! Jak miałem sobie wyobrazić coś, czego nie umiałem.- chociaż spróbuj. - prosiła mnie. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie z całych moich sił,otwierane kraty. Nasze dłonie stykały się ze sobą, poczułem jej ciepło. Westchnąłem, a gdy otworzyłem oczy , ujrzałem dość szeroką szczelinę .
- to ... ja to zrobiłem ?! - nie dowierzałem. Uratowałem przyjaciółkę.
- tak, bardzo dobrze. Albert.- gdy wyszła z klatki, objęła mnie i razem pobiegliśmy na pomoc profesorowi.
Zrobiłem postęp. Teraz w nas była nadzieja, jak potoczą się losy Akademi.

———————————————————————
Hejka !!👋 🫶
Rozdział co prawda z lekkim opóźnieniem, ale za to dłuższy.
Dajcie znać jak wrażenia 💞 spodziewaliście się czegoś ?🤔
Dziękuję za przeczytanie, zostawienie gwiazdki i komentarza oraz za dodawanie „opowieści" do waszych list lektur 💝
Miłego dnia/wieczoru !!❤️💫

Tajemniczy przyjaciel | Akademia Pana KleksaWhere stories live. Discover now