~55.Miłość was nie uratuje~

109 21 24
                                    

Chwila szczęścia zniknęła,gdy wilkuska dorwała Alojzego a golarz przejął księgę zaklęć. Czarnowłosy chłopiec-robot wciąż  ściskał w dłoni wisiorek od wilczego księcia. Tak bardzo chciał przekazać go odpowiedniej osobie. Należał do Ady i jego zadaniem było by trafił w odpowiednie ręce. Wyrwał się pospiesznie. Przebiegł dziedziniec. Z całych swoich sił rzucił wisiorek gdy ich spojrzenia się zetknęły. Ada złapała go. Ale robota przejął już wynalazca, gdy ten potykał się o kamień.
- Mam cię. - złowieszczo się zaśmiał, a ten cały czas próbował się mu wyrwać.
Ada nie patrząc na Alberta, przymknęła oczy i wypowiedziała imię wilczego księcia.
- Vincent.
Po chwili namysłu z powrotem mogła spojrzeć odczarowanemu już Albertowi w oczy. Jego wzrok był przerażony, już miała pytać co się dzieje. Usłyszała piski. Piski niewinnego Alojzego. Golarz go dusił ? Wyciągnął w kieszeni ostrze. Gdy ten mu się wyrywał, mimowolnie go kaleczył. Chłopiec nic nie mógł odczuć dlatego że był robotem, dlatego jeszcze nie płakał. Ada chciała ruszyć w jego stronę, lecz Albert mocno złapał ją za rękę.
- Nie damy rady .. - szepnął.
Oboje spojrzeli na siebie. Nie daliby rady go uratować ,a nawet jeśli to jednemu z nich stałaby się krzywda.
- Albert !! Ada !! - krzyczał resztkami sił - Dziękuję ! Gdyby nie wy .. n-nigdy nie odczułbym co to przyjaźń ... - golarz zbliżał ostrze do jego głowy. - Bądźcie szczęśliwi !! Wierzę w ... - nie dane było mu dokończyć. Mężczyzna podciął mu szyję. Z całych sił rzucił Alojzego z dziedzińca, robot rozpadł się na części.
Rudowłosa nie mogła już na to dłużej patrzeć, wtuliła się w Alberta, płacząc. Głaskał ją po plecach, by dodać jej otuchy.  Chociaż sam nie mógł uwierzyć w to co się  przed chwilą stało. Nagle usłyszeli wycie wilków.
- To oni ... - szepnęła Ada z nadzieją w oczach. W końcu nadszedł czas gdzie się ich doczekali.
Uśmiech z twarzy od razu znikł czarnowłosej. Valerii nie było już do śmiechu. Jej starszy brat. Książę Vincent. Właśnie przed nią stał. Złowrogi wilczy wzrok mówił jej jedno. Spotka ją surowa kara. Golarz chciał się wymknąć lecz wilkusy zaczęły blokować mu drogę, nie było drogi ucieczki.
- Nieźle nabałaganiłaś siostrzyczko. - powiedział sarkastycznie wilczy książę, na co ta prychnęła na jego słowa. Mógł być z niej dumny. Ale obiecał sobie jedno. Do tej bajki nie miał zamiaru wracać.
Czarnowłosa za wszelką cenę chciała odwrócić od siebie jego uwagę. Wynalazca został złapany. Niedobrze. Gołąbeczki zaczęli martwić się o robota. A jej brat ... uważnie ją obserwował. Rozmieszczone na dziedzińcu roboty przy wilkusach były bezsilne, niemalże odrazu zostały rozszarpywane. Zaczęła myśleć by móc gdzieś uciec. Zrobiła zaledwie trzy kroki do tyłu. Brakowało jej jedynie księgi zaklęć, która dawno została przejęta z rąk wynalazcy przez stado wilków. Znała dokładnie jedno zaklęcie na pamięć. To którym zaczarowała Alberta. Szybko zanurzyła się w myślach do czego chłopak może się przydać. Zaczęła wymachiwać długimi paznokciami by rzucić  na chłopca czar. Vincent przyglądał jej się z rozczarowaniem. Jeszcze sporo musiała  się od niego nauczyć, zanim zacznie opanowywać bajki. Zaklęcie najwyraźniej nie działało, ponieważ w blondynie nic się nie zadziało.

- Nie !! - krzyknęła rozłoszczona. - To przez tą waszą głupią ,żałosną miłość !! Nie myślcie nawet że was ona uratuje !! - robiła się cała czerwona z powodu narastającej złości.

- Twój czas dobiegł końca siostrzyczko . -wilkuskę złapała dwójka wilkusów. Prówała się im za wszelką cenę wyrwać. Książę podszedł do osoby, która go tu wezwała.

- Jeszcze raz przepraszam za moją siostrę, mam nadzieję że nie narobiła jakichś wielkich problemów. - Ada z Albertem wymieniili się spojrzeniami. Narobiła wiele kłopotów lecz nie to przykuło ich większą uwagę.

- Siostrę ?! - krzyknęła podenerwowana Ada.

- Przynajmniej teraz wiem że muszę poświęcać jej więcej czasu. Brakuje jej tego co każdemu wilkowi. Adrenaliny. Nie zabierałem jej na takie akcję jak na przykład wcześniejszy napad na waszą akademię.

Ada nie chciała już poruszać tematu "zakochania" Alberta w Valerii. Ich uwagę przykuł idący w ich stronę kleks, przecierający oczy że zdziwienia. Ada prychnęła śmiechem, a Albert jak to Albert uznał że najlepiej będzie odsunąć się od reszty i pobyć chwilę w samotności zanim Ada jeszcze na niego nakrzyczy. Bał się że nie pozwoli mu wrócić do jej mieszkania. Stanął dokładnie w tym samym miejscu gdy był tu pierwszy raz . Spuścił głowę i myślał jak mógł ulec wilkusce. Niezgódka po chwili żartowania z kleksem zorientowała się że nie ma przy jej boku Alberta.

Chłopiec obwiniał samego siebie.  Stająca za nim najlepsza przyjaciółka,przyglądała się mu do czasu kiedy nie ujrzał jej sylwetki. Podniósł głowę i włożył kosmyk białych włosów za ucho by spojrzeć na bliską mu przyjaciółkę.

- Mogę ..? - wskazała na ławkę koło Alberta, odpowiedział jej tylko kiwnięciem głowy.

Jako pierwsza usiadła Ada, a zaraz koło niej Albert. Czuł się pierwszy raz od dawna tak nieśmiało z poczuciem winy.

- Albercie. - powiedziała poważnie, spojrzał na nią mając już łzy w oczach.

- Przepraszam !! - krzyknął rozpaczliwie rzucając się w jej ramiona.

Na brak reakcji u Ady, spojrzał na nią a ta przyjaźnie się do niego uśmiechnęła . Doszło do niego że nie jest zła. Oboje byli winni sobie przeprosiny już od dłuższego czasu. Nieśmiało przybliżyli się do siebie z lekkimi rumieńcami z dodatkiem uśmiechu jaki powoli pojawiał się im stopniowo na twarzy.

- To chyba należy do was.

Usłyszeli za sobą głos i odrazu się szerzej uśmiechnęli. Za nimi stał Vincent z pierścionkiem Ady, który dostała od Alberta i jeszcze tak niedawno zostawiła go w starej elektrowni. Nie wiedziała skąd go ma. Przyjęła wcześniejszy podarunek od jej Alberta, chowając a zarazem ściskając go w dłoni.

- Skąd go masz ...?

- Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Mój czas nadszedł. Ado Niezgódko.

Wszystkie wilkusy zaczęły podchodzić w jego stronę i zaczęły zbliżać się wraz z władcą do wyjścia.

- Dziękuję !! - krzyknęła Ada.

Teraz zostali tylko we dwoje. Zachodzący zachód słońca nad akademią był przepiękny. Jednak chwila, która miała właśnie nastąpić była dla Ady jedną z trudniejszych jak dotąd w jej życiu.

- Masz. Nie mogę go przyjąć. Nie zasługuje na niego, a tym bardziej na ciebie.

Otworzyła jego dłoń i położyła na niej pierścionek. Zamknęła jego dłoń wraz z podarunkiem w uścisku. Spojrzeli na siebie, oboje mając łzy w oczach.

-  Ada.. J-ja.. cię kocham i ... on jest już twój i ... zawsze będzie.

Po chwili dobrania odpowiednich słów, dodał:

- Tak samo jak ja.

Włożył z powrotem pierścionek na jej palec. To było jego miejsce. Tak jak Ada była już jego.

- Kocham cię, Albercie.

Z bezuczuciowego robota zamieniła go w istotę kochającą. Stopniowo dążył do celu. Od nieśmiałego chłopca-robota stał się zakochanym człowiekiem. Z obojętnego dziecka pragnącego śmierci zamienił się w kogoś kto odczuwa emocje. Przedtem w jego życiu nie było nikogo, kto wykazałby zainteresowanie jego osobą. Teraz się to zmieniło. Od kiedy poznał Adę ,wszystko nabrało dla niego sensu. Dzięki niej poznał "miłość". Dzięki niej stał się naprawdę szczęśliwy.

———————————————————————
Cześć !!
To już ostatni rozdział tej książki 🥺 Dobiegliśmy do końca !!💖
Chciałabym wam wszystkim podziękować za każdy głos, komentarz i czytanie książki a przede wszystkim za wsparcie ❤️‍🩹.
DZIĘKUJĘ 🙏 ❤️

Na ten czas jeśli chodzi o moją przygodę na Wattpad planuje rozpocząć książkę o „następcach" na podstawie filmu.  Wkrótce się pojawi !!🙌
A jeśli chodzi o akademię 🫂
Druga książka już w grudniu !! ❤️‍🩹💋

Baaardzo będzie mi brakować tej książki. Ale pamiętajcie zawsze możecie do niej wrócić 🫶

DZIĘKUJĘ,DZIĘKUJĘ I JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO !! 💘

Tajemniczy przyjaciel | Akademia Pana KleksaWhere stories live. Discover now