Obietnica

150 20 24
                                    

Życie pisało różne scenariusze, z którymi każdy człowiek był zmuszony się pogodzić. Bo prawda była taka, że nie mieliśmy większego wpływu na to, co jest nam zapisane. Owszem, mogliśmy podejmować przeróżne decyzje, jednak moim zdaniem i tak docieraliśmy do miejsca, w którym dane było nam być. Można było uciekać przed miłością, uczuciami, natomiast one i tak w końcu nas dopadały. Mogliśmy starać się omijać kłopoty i wszelakie problemy, ale one w końcu i tak znachodziły do nas drogę. I to nie tak, że robiliśmy coś źle. Po prostu w taki sposób zostały zapisane nasze kartki i każdy człowiek musiał dojrzeć do tego, aby to zaakceptować.

Leżałam bezwładnie w łóżku, wpatrując się w sufit i zastanawiałam się, w którym momencie moje życie znów zaczęło przypominać bagno, z którego zawsze tak usilnie starałam się wydostać. Byłam jedynie dzieckiem, na które spadło zbyt dużo. Nie potrafiłam już racjonalnie myśleć, bo wściekłość na matkę przysłoniła wszystkie pozytywne emocje. Nigdy nie chciałam jej zawieść, zawsze starałam się spełniać jej oczekiwania. Od małego starałam się przynosić dobre stopnie ze szkoły. Chciałam, żeby była ze mnie dumna, a stało się wręcz odwrotnie. Byłam zwykłym rozczarowaniem.

Nie miałam pojęcia ile minęło czasu, od kiedy leżałam zamknięta w swoim pokoju i po prostu egzystowałam. Elizabeth pozbawiła mnie dostępu do świata, a ja nie miałam już siły na to, żeby się z nią sprzeczać. Spojrzałam w stronę okna, dostrzegając, że na zewnątrz jest ciemno, co oznaczało, że musiało być już późno. Westchnęłam, po czym podniosłam się z łóżka i ruszyłam mozolnym krokiem do łazienki. Związałam włosy w niechlujnego koka, a następnie zdjęłam z siebie ubrania, wrzucając je do kosza na pranie. Odkręciłam kurek z gorącą wodą, a następnie weszłam pod prysznic. Woda spływała po moim ciele, tym samym rozluźniając moje spięte mięśnie.

Spędziłam w ten sposób niespełna godzinę. Potrzebowałam zupełnego oczyszczenia. Wychodząc z kabiny, odetchnęłam z ulgą, a następnie sięgnęłam po ręcznik, który wisiał na wieszaku niedaleko. Dokładnie wytarłam całe ciało, po czym owinęłam je tkaniną. Podchodząc do lustra od razu zwróciłam uwagę na swoje przekrwione od płaczu oczy i na sine wory pod nimi. Przełknęłam ślinę, opierając się dłońmi o umywalkę. W mojej głowie pojawiło się wspomnienie rozmowy z mamą i po raz kolejny niechciana łza spłynęła po moim policzku. Odchyliłam głowę do tyłu, natychmiast ocierając łzę dłonią. Nie chciałam już płakać.

Po wyszczotkowaniu zębów i nałożeniu kremu na twarz opuściłam łazienkę. Podeszłam do komody, a następnie wyciągnęłam z niej czyste majtki i koszulkę, z kolei rzuciłam rzeczy na łóżko. Podeszłam do okna, w celu jego zasłonięcia i prawie dostałam zawału, kiedy za drzwiami balkonowymi dostrzegłam Shane'a. Chwyciłam za klamkę, otwierając tym samym drzwi. Brunet wszedł do środka, lustrując moje ciało.

— Co tu robisz? — Zapytałam, krzyżując ręce pod piersiami.

— Noemi wszystko mi powiedziała — odparł cicho, badając moją reakcję. Odwróciłam wzrok, wlepiając go w ścianę za nim. — Williams, mówię do ciebie!

— Skoro wszystko ci powiedziała, to czego ode mnie oczekujesz? — Warknęłam szeptem, wyrzucając ręce w powietrze. Shane zmarszczył brwi.

Nie spodziewał się takiej reakcji i ja sama się jej nie spodziewałam, jednak tego było dla mnie za dużo. Wszystko ciągle obracało się przeciwko mnie, a ja byłam już tym po prostu zmęczona.

— Uspokój się — nalazł, po czym zrobił dwa kroki w moją stronę. — Jakoś to ogarniemy — zapewnił, a następnie przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku.

I mogłam się przed tym bronić, ale po co, skoro właśnie tego potrzebowałam? Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową, zaciągając się znajomym zapachem. Łzy momentalnie zaczęły wypływać z moich oczu, wsiąkając tym samym w bluzę bruneta. Chłopak gładził dłonią moje nagie plecy, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Po chwili odetchnęłam znacząco, uspokajając się, a następnie odsunęłam się od Shane'a.

The mess between usWhere stories live. Discover now