ROZDZIAŁ PIERWSZY

4.8K 343 143
                                    

„Wszystko wedle zasad. Niczym kukiełka na sprężynach z własnej nieprzymuszonej woli nawet jednego kroku nie masz odwagi zrobić."
Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara

Grace

Kiedyś usłyszałam gdzieś, że nasze włosy zawierają w sobie wspomnienia. W mediach społecznościowych nie brakowało filmików, na których kobiety ścinały swoje często długie i piękne pasma po szczególnie nieprzyjemnych sytuacjach, które spotykały je w życiu. Ten śmiały krok miał oznaczać dla nich nowy start oraz pełną gotowość na zmiany. Szczerze mówiąc, zazdrościłam im siły, bo choć mnie wspomnienia prześladowały od naprawdę długiego czasu... nigdy nie odnalazłam w sobie wystarczająco odwagi by się im przeciwstawić.

Aż do tego dnia.

Stałam przed lustrem z nożyczkami zaciśniętymi w dłoni a na podłogę jedno za drugim opadały kolejne gęste ciemnobrązowe kosmyki. Palce drżały mi za każdym razem, gdy ponownie unosiłam rękę, ale w moich oczach nie był widoczny nawet cień zawahania. Jeszcze do niedawna wizja utraty długich do pasa włosów była moim największym koszmarem. Teraz, gdy sięgały mi zaledwie do piersi a ja dłużej się im przyglądałam, utwierdzałam się w przekonaniu, że taka zmiana była mi naprawdę potrzebna.

Kilkukrotnie jeszcze omiotłam wzrokiem swoją twarz, próbując przypomnieć sobie kogo teraz tak bardzo przypominałam. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo zaledwie kilka sekund później w mojej głowie pojawiło się piękne a zarazem bolesne wspomnienie o mamie. Wyglądałam teraz całkowicie, jak ona. Te same intensywnie zielone tęczówki, oliwkowa cera i piegi rozsypane po policzkach. Miałyśmy nawet identyczny uśmiech i identycznie mrużyłyśmy przy nim oczy. Byłam jej chodzącym odbiciem, co z jednej strony sprawiało mi radość, zaś z drugiej bolało mocniej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Gdybym tylko wewnątrz również była tak piękna, wszystko byłoby łatwiejsze. Wszystko przez to, że choć z wyglądu byłam idealną kopią matki to charakter raczej odziedziczyłam po swoim ojcu.

Ojcu, którego nawet nie znałam...

— Grace? — zszokowany głos Victora rozległ się tuż za moimi plecami.

Momentalnie wybiłam się z zamyślenia, podniosłam głowę a nasze spojrzenia spotkały się w odbiciu lustra. Wujek stał w progu, jak zwykle ubrany w białą koszulę i eleganckie czarne spodnie. W jednej dłoni trzymał kubek z kawą zaś w drugiej niedojedzonego do końca tosta z serem. Choć w tonie jego głosu można było wyczuć przerażenie, to twarz mężczyzny wyrażała mniej więcej tyle co nic. Była niczym wykuta w lodzie maska, którą ściągał w pełni jedynie przed ciocią Willow.

— Nie zrobiłaś tego, prawda?

— Owszem, zrobiłam. Jak zresztą sam widzisz. — odpowiedziałam.

— Chryste, jak Willow to zobaczy, to...

— Przyzna mi rację i powie, że wyglądałam pięknie. — przerwałam mu w pół zdania i uśmiechnęłam się na tyle szczerze na ile było mnie stać w danym momencie. — Ona w przeciwieństwie do ciebie już nie traktuje mnie jak małe dziecko.

Przewrócił oczami z westchnieniem i upił powolny łyk kawy, jakby potrzebował chwili by przetworzyć to czego był świadkiem.

— Ja też nie traktuję cię w ten sposób. Jestem tylko zdziwiony decyzją, którą podjęłaś, bo przez dziewiętnaście lat swojego życia płakałaś już na samą myśl o tym, że musisz podciąć końcówki a teraz ścięłaś sobie sama połowę włosów. — odparł z poważną miną. — Wszyscy wiemy, że jesteś mistrzynią w podejmowaniu niespodziewanych decyzji, ale co ci tym razem odbiło?

Soft And Graceful | 18+Where stories live. Discover now