ROZDZIAŁ DWUNASTY

1.9K 229 6
                                    

GRACE

Rozchyliłam usta wpatrując się w obraz, który pojawił się przed moimi oczami. Choć miałam szeroko otwarte powieki, to odnosiłam wrażenie, że znajduję się w całkowicie innej rzeczywistości. Istniało naprawdę mało rzeczy, które potrafiły wzbudzić we mnie emocje głębsze od zwykłej radości albo obojętności. Jednak widok, który aktualnie miałam okazję obserwować sprawił, że mój żołądek pierwszy raz od dawna zawiązał się w aż tak ciasny supeł.

— Miałam właśnie do ciebie zadzwonić, Gri... — roztrzęsiony głos Tairy sprawił, że moje ciało przeszyły jeszcze intensywniejsze dreszcze. — Nie mamy pojęcia co zrobić. Ona nie chce, żebyśmy wezwały karetkę ani zawołały tu kogoś z uczelni. Siedzimy tak już od kilkunastu minut, zaczęła mocno krwawić i...

Choć Taira nieustannie coś mówiła to do moich uszu w pewnym momencie przestały docierać jakiekolwiek słowa. W moim umyśle panował kompletny chaos i czułam się tak jakbym znalazła się pod wodą, spod której pomimo prób nie mogłam się w żaden sposób wydostać. Tkwiłam w tym dziwnym stanie aż do momentu w którym na moim ramieniu spoczęła czyjaś dłoń, a gdy podniosłam głowę dostrzegłam, że należała do Ilana, który także zajrzał do środka by sprawdzić co się stało.

Na jego widok Taira wraz z Charlotte zbladły jeszcze bardziej. Evangelina z kolei bez zmian leżała skulona na swoim łóżku. Mocno obejmowała kolana ramionami i przyciskała je do piersi zaś puste i nieobecne spojrzenie skupiała wyłącznie na jednym punkcie gdzieś w rogu pomieszczenia. Trzęsła się. Jej drobne ciało dosłownie drżało w taki sposób, jakby temperatura w pokoju wskazywała sporo poniżej zera. Choć ciężko było mi poruszyć się choćby o krok to zmusiłam mózg do tego by przenieść spojrzenie niżej. Wprost na pościel, którą pokrywały świeże plamy krwi.

Już od samego początku miałam bardzo złe przeczucia, lecz teraz poczułam się w stu procentach utwierdzona w przekonaniu, że doszło tutaj do czegoś okropnego.

— Musimy coś zrobić. — wydusiłam w stronę Ilana z wymalowanym na twarzy przerażeniem.

— Wiem, Grace. Zajmę się tym. — zapewnił niemal natychmiast, ale nawet te słowa nie sprawiły, że poczułam namiastkę czegoś co choć trochę przypominałoby ulgę.

Ilan troskliwie przesunął dłonią po moim ramieniu i bez słowa więcej skierował się w stronę Eve. Ukucnął przed dziewczyną, która z sekundy na sekundę wydawała się coraz bardziej nieobecna i szepnął do niej coś, czego niestety nie byłam w stanie dosłyszeć.

— Nie mówcie moim rodzicom. — wymamrotała, kiedy dotknął jej czoła by sprawdzić temperaturę. — Błagam, nie róbcie tego. Nie znacie mojego ojca, nie wiecie jaki jest. On... On mnie zabije. Nie może się dowiedzieć. — powtarzała niczym mantrę.

— Pomożemy ci.

— Nie, nie możecie mi pomóc... To wszystko przekreśli. — łkała resztkami sił.

Chyba wszyscy mieliśmy świadomość tego, że w tym stanie Ilan raczej nie dowie się od Evangeliny niczego, co pomogłoby mu lepiej zrozumieć sytuację. Dziewczyna była wycieńczona od bólu i wyglądała jakby coś wzięła. Prawdopodobnie dlatego to nie do niej Farlaine skierował swoje następne pytanie.

— Taira, spróbuj się teraz skupić, dobrze? — Poprosił łagodnym tonem, jednocześnie w dalszym ciągu sprawdzając ogólny stan Eve. — Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby opanować sytuację, ale musicie powiedzieć mi szczerze co tutaj zaszło.

— Sama nie wiem wszystkiego, bo przyszłam tutaj krótko po spektaklu. Zresztą Grace przecież to wie, bo z nią tam byłam. — odpowiedziała i przeniosła na mnie spanikowane spojrzenie. — Pisałam do Evangeliny, ale nie odpisywała na żadną z moich wiadomości. Później poszłam na bankiet, rozmawiałam chwilę z Phoenixem i właśnie wtedy zadzwoniła do mnie Charlotte. Powiedziała, że stało się coś złego i prosiła, żebym jak najszybciej przyszła do internatu. — kontynuowała. — No i kiedy tutaj dotarłam, to Eve wymiotowała w łazience. Myślałam, że się czymś struła, ale później położyła się na łóżku, zaczęła płakać, że okropnie boli ją brzuch i czuje się coraz gorzej. Pojawiły się dreszcze i... ta krew. — zwiesiła głowę i ciągając nosem dokończyła szeptem: — Dopiero wtedy Lottie powiedziała mi, dlaczego tak jest...

Soft And Graceful | 18+Where stories live. Discover now