163 26 644
                                    

Ⅱ

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.


Gwiazda


Nigdy nie mam cię dość.

Wciąż nie wierzyłam, że powiedziałam to na głos.

Wiatr świszczał mi w uszach, alkohol wirował jak liście miłorzębu we włosach, a ja niestrudzenie parłam naprzód, jak najkrótszą trasą do niewielkiej kawalerki położonej w samym sercu Londynu.

Dean szedł obok mnie równym, spokojnym krokiem. Przez całą drogę nie odezwał się ani słowem. Skubał tylko dolną wargę, wpatrując się w rząd latarni, których układ wyznaczał trasę do mieszkania.

Minęliśmy ostatnią latarnię i skręciliśmy w ślepą uliczkę. Pnąca się po murze winorośl otworzyła się na masywne drzwi z sękową wyrwą po kołatce.

— A więc dotarliśmy — rzucił konwersacyjnie Dean. — Trafisz sama do łóżka?

Spiorunowałam go spojrzeniem.

— Zawsze trafiam sama do łóżka. — Wypięłam z godnością pierś i przygładziłam dłońmi materiał długiej szaty.

— No to... — Dean zakołysał się na piętach, wprawiając ciało w gibki, taneczny pląs, który uznałabym za dziwny, gdyby nie fakt, że znałam go wystarczająco, by wiedzieć, że on po prostu taki był. — Słodkich snów, Patil.

Machnęłam różdżką nad drzwiami, nasłuchując charakterystycznego stukotu przeskakujących zamków.

— Dobranoc, Dean.

Złapałam za klamkę, gotowa wparować najprostszą drogą pod prysznic, gdy nagle za moimi plecami wybrzmiała jeszcze jedna uwaga.

— Skoro nigdy nie masz mnie dość...

Gwałtowny odwrót odbił się na moim zdrowiu bolesnym strzyknięciem szyi.

— ...to jutro w tym samym miejscu o tej samej porze? — Uniósł na mnie miękkie spojrzenie.

Przytaknęłam bezgłośnie, rozmasowałam obolałą szyję, po czym zrobiłam w tył zwrot — tym razem ostrożnie — i wbiegłam do mieszkania, trzaskając głośno drzwiami.

Nazajutrz obudziło mnie niecierpliwe bębnienie kłykciami o drzwi i mamrotane pod nosem przekleństwa, które, sądząc po soczystym sposobie składania sylab wypowiadanych głosem słodkiego chochlika, wydobywały się z ust mojej siostry, Parvati.

Ledwie wpuściłam ją do środka, ta wparowała w głąb mieszkania jak do siebie, smagając różdżką na stojący w rogu kuchni ekspres do kawy i rozsiadając się w najwygodniejszym miejscu przy stole z najładniejszą filiżanką w liliowe hibiskusy.

I tak ją kochałam.

— Nigdy nie mam cię dość — powtórzyłam na głos słowa, które przez całą noc rezonowały mi wewnątrz czaszki jak werble.

Kwiat Hibiskusa • Padma PatilМесто, где живут истории. Откройте их для себя