148 20 436
                                    

Ⅶ

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Kochankowie


Mam kryzys.

Dean zerknął na mnie z przestrachem, ale nie stracił zimnej krwi. Bez słowa ściągnął mnie z parkietu i poprowadził do łazienki.

— Co ci przynieść? — zapytał, nie spuszczając ze mnie zaniepokojonego spojrzenia. Chyba spodziewał się, że gdy tylko dopadnę do łazienki, bezzwłocznie złożę ofiarę do muszli, ale nic podobnego się nie wydarzyło. Pochyliłam się tylko nad umywalką i obmyłam kark zimną wodą. Następnie usiadłam na zamkniętej klapie sedesu i wsparłam łokcie o uda.

Wplotłam palce we włosy, sapiąc głośno przez rozchylone usta.

— Parvati — wyszeptałam, przełykając nadmiar śliny.

Skinął głową i wyszedł, a niecałą minutę później pojawił się z moją siostrą u boku. Następnie, jakby go olśniło, zaczął buszować w szafce pod umywalką. W tym czasie Parvati wachlowała mnie dłonią.

— Przydałby się eliksir trzeźwiący — oświadczyła, zerkając wyczekująco na Deana.

— Zaraz go znajdę — odparł, potrząsając małym, aptecznym koszyczkiem. Łazienka wypełniła się brzękiem przerzucanych fiolek. — Jest i on!

Dean wyciągnął z koszyczka fiolkę eliksiru i z zadowoloną miną podrzucił go w dłoni.

— Patil, wytrzymaj jeszcze chwilę — odezwał się, kucając przy moich kolanach. — Rozcieńczę go z wodą i imbirem, to od razu odżyjesz.

— Nie mogę go po prostu wypić? — syknęłam, odchylając głowę. Zamkniętymi oczami wodziłam po czerni, która wypełniała przestrzeń pod powiekami, wyczulonym słuchem łapałam echo własnego głosu. Był stłumiony, zamazany i chyba już nawet bełkotliwy.

Parvati sięgnęła ręką do okna, żeby je uchylić, i pogłaskała mnie czule po włosach.

— Nie jest z tobą tak źle — orzekł Dean, obracając się w stronę drzwi. — Będę za minutę!

I wybiegł z łazienki jak dzika mantykora, a pęd jego biegu smagnął mi policzki powiewem chłodnego powietrza.

— I tak cię podziwiam, Pad — odezwała się Parvati słowem pocieszenia. — Gdybym ja tyle wypiła, byłabym już trupem.

Uniosłam głowę i uśmiechnęłam się niemrawo. Dokładnie taka była Parvati. Żadnego przyganiania, zrzędzenia, matkowania. Żadnych pouczeń, zero moralizatorskich tekstów w stylu „Trzeba było tyle pić?!", które jeszcze nikomu w niczym nie pomogły. Zamiast nich czyste wsparcie i zrozumienie.

Chwilę później usłyszałam skrzypnięcie drzwi i rozpoznałam sprężysty krok Deana.

— Pij duszkiem — polecił, przyciskając mi do ust dużą szklankę wody. Pachniała miodem, cytryną i imbirem.

Kwiat Hibiskusa • Padma PatilWhere stories live. Discover now