Rozdział 2

14 1 0
                                    

-Kurwa-Powiedział Victor pod nosem odsuwając się ode mnie, ja jednak patrzyłam na Ojca jakbym zobaczyła ducha.

-Co tu się dzieje do chuja-Spojrzałam na Victora który tylko z pewna siebie miną ruszył w stronę Taty.

-Nic co mogło cię interesować, Diana się zachwiała i ją złapałem.

-Za biodra?-Zapytal z widocznym zirytowaniem.

-Tak za biodra, czego chcesz?

-Wychodzimy juz z matka, dowidzenia Diano.-Powiedział po czym wyszedł po kilku sekundach usłyszeliśmy trzask drzwi, od razu spojrzałam na Victora który cwaniacko się uśmiechał,

-Co to kurwa mać było! Ty chuju pierdolony!

-Jakbyś powiedziała że nie chcesz to bym przestał, ale widząc na twojej twarzy rumieńce uznałem ze chciałaś tego.

-Pierdol się nic między nami nigdy mie bedzie! Zapomnij juz o tym odebraniu mnie z imprezy tu chuj pierdolony!-Victor skinął głowa i wyszedł z pokoju. Od razu poczułam wyrzuty sumienia, nie żebym go lubiła ale źle się zachowałam, chyba.

 ***

Poczułam że coś pod moją dupą wibruje podniosłam się i zauważyłam że to mój telefon, podniosłam go i zauważyłam że dzwoni do mnie Victor nie miałam ochoty odbierać ale mogło to być coś ważnego.

-Czego?-Zapytalam cała zaspana.

-Śpiąca księżniczka się obudziła?-Powiedzial kpiącym głosem na co się rozlaczylam. Po kilku sekundach znowu poczułam wibracje, tym razem w mojej dłoni.

-Co kurwa chcesz?

-Schodz na obiad zamówiłem pizze.

-Nie jadam obiadów.

-To kurwa mać zjesz przy mnie masz jeść jak normalny człowiek nie jestem twoim ojcem aby cie kurwa głodzić-On wiedział. Ale skąd?-Schodź.

Victor sie rozłączył a ja zaczęłam sie zastanawiać skąd on to wie. Wstałam z łóżka schodząc na dół zaczęłam wiązać moje blond włosy. Farbowałam je i nie byłam dumna z efektów bo moje włosy wyglądały jak siano. Gdy wreszcie zeszłam zauważyłam Victora który rozkładał talerze na stół. Podeszłam bliżej i usiadłam na krześle, z zaciekawieniem patrzyłam jak skupiony przelewa sos czosnkowy do sosjerki, wyglądał przy tym gorąco. Kurwa mać. O czym ja myśle, Japierdole.

-Jak tam u twojego chlopaka?

-A co cie to?

-Chce tylko porozmawiać-Powiedział, odkładając wypełniona sosjerkę

-Słabiej odkąd sie przeprowadził nie pisze do mnie często. Chciałabym do niego pojechać i mu przywalić ale rodzice mówią ze nie ma sensu abym tam jechała i nauka ważniejsza. Chcą żebym poszła na informatykę. Że na studia ale ja chce isc na prawo.

-Zawiozę cie tam. Kiedy ci odpowiada?-Nie nie musisz sie fatygować. Po prostu niedługo z nim zerwe -Zauważyłam podejrzany uśmieszek na twarzy Williamsa.

-Co się tak szczerzysz debilu?-

Nic nic. Jak w szkole?

-Nie chodzę do szkoły.

-Jak to nie?

-Normalnie mam 24 lata

-Kurwa-szepnął pod nosem-Nie chodzisz na studia?

-Japierdole, jaką ty masz dupną pamięć. Przed chwilą ci mówiłam że rodzice chcą abym poszła na informatykę.

-Idź na prawo, niech oni cię do niczego nie zmuszają czujesz taką potrzebę to mogę cie zapisać.

Devil's DealsWhere stories live. Discover now