Rozdział 7

15 2 0
                                    

Uzależnienie. Według internetu definiuje to stan zaburzenia zdrowia psychicznego i fizycznego. Uzależnić się można substancjami psychoaktywnych oraz nikotyny, zaliczony jest także alkohol ale i urządzeń elektrycznych bądź wykonywanie tych samych czynności zachłannie. Jednak nie było nic o człowieku jednak sama byłam przykładem idealnym że uzależnienie od człowieka istnieje, chciałam udusić szatyna który patrzył na mnie wykonując jeden ruch obserwując przy tym moją reakcje.

Oderwał płatek jednej z białych róż po czym mi go podał otworzyłam najszerzej usta jak mogłam po czym je zakryłam odeszłam krok do tyłu patrząc na Victora. Zrobił to samo co to nieznajome mi dziecko które powiedziało przy tym "Jak dorosnę chce mieć tak piękną dziewczynę jak ty." Pokręciłam głową nie wierząc że to mogą być te same osoby nawet nie byli podobni zapewne Williams chciał abym to zrozumiała w ten sposób bo nie wyglądał na zaskoczonego moją reakcją zapomniałam o wszystko co było wokół nas że nasi przyjaciele tu byli i na mnie patrzyli. Mój stan zdecydowanie definiował że się nie spodziewałam, nigdy bym nie powiedziała że to może być on od niego dostałam swój pierwszy kwiatek raczej płatek ale to jest to samo. Skąd wiedział że to jestem ja, może zrobił to przypadkowo? Zdecydowanie nie.

-Powie mi ktoś co się dzieje?-Usłyszałam głos Lizy ale go zignorowaliśmy liczyliśmy się tylko my nic więcej.

-Za chuja nie wiem.-Powiedział zapewne Tyler w jego głosie było słychać skupienie, nie to nie był on. Zaśmiałam się histerycznie kręcąc głową.

-Tak Rosie, to byłem ja.-Rosie, przedstawiłam mu się tak gdy nie chciałam podawać swojego pierwszego imienia więc postanowiłam podać drugie.

-A ona Diana nie była?-Głos Mike'a wyrwał mnie z zamyślenia neo czym spojrzałam na Williamsa który wystawiał w moją stronę płatek białej róży, podniosłam drżącą rękę zabierając od szatyna pałek przyjrzałam mu się widząc narysowane serduszko na drugiej stronie, otworzyłam usta widząc je. Pamiętał wszystko że na płatku było ręcznie narysowane serce, uśmiechnęłam się szeroko przytulając Victora ten na mój gest puścił bukiet na podłogę odwzajemniając gest, w jego objęciach mogłam być godzinami jego bijące serce oraz oddech na karku.

-To znaczy że tak?-To naprawdę wyglądało jak zaręczyny, pokiwałam głową gdy ten odsunął mnie od siebie podnosząc z podłogi bukiet i podając mi go wzięłam do ręki kwiaty po czym odwróciłam się w stronę znajomych którym posłałam niezręczny uśmiech.

-Czyli?

-Japierdole, głusi jacyś jesteście?-Warknął Victor rzucając się na kanapę, szybko zapomniał o wszystkim.-Diana mieszka ze mną.

Powiedział przewracając oczami, spojrzał na nas. Gdy zobaczył ich zdziwione spojrzenia zaśmiał się cicho.

-Gramy w coś nudno tu.-Powiedział Reggie siadając obok Victora, on nie wiedział że go prawie pocałowałam. Cmoknęłąm ustami siadając obok Williamsa ten założył rękę na moje ramiona uśmiechając się cwaniacko.

-Butellka!!!-Krzyknęła Maddie która przed chwilą była w totalnym amoku, durna jest ta gra.

-Tyle że ktoś nie wykonał poprzedniego zadania.-Usłyszałam głos Reggie'go, sukinsyn.

-Co ci tak na tym kurwa zależy?-Warknęłam odrywając plecy aby zobaczyć bruneta.-Zakochałeś się czy co? Czy jedyny sposób aby dojść to patrzenie bo nikt nie chce wejść z tobą do łóżka.

Patrzyłam na Reggie'go obserwując jego reakcje, zmarszczył brwi gdy ja nagle poczułam dłoń Victora na udzie.

-Nie war...-Nie dokończył bo przerwał mu brunet.

Devil's DealsWhere stories live. Discover now