Rozdział 8

17 2 0
                                    

--Victor--

Widziałem przerażone spojrzenie dziewczyny gdy parkowałem przed cmentarzem, nie zamierzałem jej nigdzie zabierać to miejsce jest zbyt niebezpieczne aby poszła ze mną.

-Zostań tu, zamknij drzwi i nikomu nie otwieraj mam klucz.-Spencer od razu pokiwała głową, a ja zostawiłem odpalone auto następnie wyszedłem z niego patrząc czy dziewczyna robi to co jej kazałem, zrobiła odszedłem od czerwono włosem wchodząc na posesje cmentarza na którym leżał mój ojciec, obiecałem sobie że przyjdę go po raz pierwszy odwiedzić gdy znajdę kogoś przy kim czuje się sobą, zrobiłem to bo myślałem że nigdy nie znajdę takiej osoby jednak Diana. To ona wywoływała każdy uśmiech na mojej twarzy, dzięki niej czuje się szczęśliwy i czuje że nie muszę udawać. Spojrzałem na grób ojca przez co automatycznie moje oczy wypełniły się łzami, miałem wyrzuty sumienia że to prze zemnie Spencer robi sobie krzywdę że to prze zemnie cierpi. Uklękłem na kolana nie zwracając uwagi na mokrą ziemie która brudziła moje spodnie garniturowe, pozwoliłem aby wszystkie łzy które trzymałem tyle lat wypłynęły.-Cześć tato-Wydukałem ale po chwili się ogarnąłem.-Obiecałem że przyjdę do ciebie kiedy znajdę tę jedyną, nie wiem czy ona mnie chce wiem że ją krzywdzę ale nie chce tego robić. Jak jechałem do domu włączyła ulubioną piosenkę mamy, i zaczęła ją śpiewać na cały głos. Przypomina mi mamę tak bardzo, nazywa się Diana, jest też tą Rosie z placu zabaw kiedy dałem jej płatek róży, pamiętam jak byłeś ze mnie dumny, dalej jest tak samo piękna co ostatnio nawet bardziej.

Wytarłem szybkim ruchem łzy które spłynęły po moim policzku, aby podnieść wzrok na wygrawerowane literki na grobie.

Herman Williams

Spoczywaj w pokoju.

Wspaniały: Mąż, Ojciec, Chrzestny, Przyjaciel.

1979-2013

-Kocham cię tato, i obiecuje że zrobię wszystko aby była moja. Bo ją kocham.

--Diana--

Zmieniłam piosenkę w radiu w oczekiwaniu na Williamsa, nie miałam pojęcia po co przyszedł na cmentarz i czy to nie mogło poczekać. Pokręciłam głową z niedowierzaniem widząc rozciętą wargę Victora który wszedł do środka już wiedziałam co robił na cmentarzu organizuje pierdolone freak fighty, ten dotknął ust na rozcięciu a na jego palcu została krew.

-Co mi polecasz?-Zapytał wskazując na wargę widząc moją złość.

-Tobie?-Zapytałam na co ten pokiwał głową.-Wyjść.

Ten zaśmiał się a ja przeniosłam wzrok na spodnie chłopaka były brudne na kolanach jakby klęczał, zmarszczyłam brwi przyglądając się spodniom. Musiałam sprawdzić zasady Freak Fightów nie byłam pewna czy można powalać na kolana. Chłopak odpalił samochód ruszając. Już teraz byłam pewna że jedziemy do mojego domu.

-Rosie sprawa jest taka.-Zaczął gdy ja uśmiechnęłam się słysząc że chłopak mówi do mnie moim drugim imieniem.-Zostawiam cię u ciebie, spakuj się i jutro rano po ciebie przyjeżdżam. Jak by cokolwiek się działo dzwoń.

Pokiwałam głową próbując zapamiętać co do mnie mówi.

-Ja powiem twojemu tacie że chcę cię podszkolić w byciu prawnikiem nabierze się, nie wydaj mu niczego.-Powiedział stając pod moim domem, westchnęłam widząc mój dom.-Pamiętasz że jesteś winna mi przysługę?

--13.03.2007r.--Victor--

Patrzyłem na dziewczynę z przygryzioną wargę gdy mój tata jeździł ręką po moich plecach.

-Podoba ci się?-Zapytał z ekscytacją, mój tata był wysokim szatynem z lekkim zarostem jak dorosnę chciałbym być tak przystoiny jak on każda się za nim oglądała ale i tak on wolał mamę jest wierny.

-Może.-Powiedziałem zawstydzony patrząc jak brunetka huśta się na huśtawce z zapewne jej mamą. Dziewczynka lśniła jak nikt inny, spojrzałem na jej mamę która szeroko się uśmiechała huśtając dziewczynkę.

-Poczekaj tutaj.-Powiedział z uśmiechem tata po czym odszedł, zignorowałem to przyglądając się dziewczynce. Chciałbym mieć kiedyś tak piękną dziewczynę, jednak dziewczyna jak dziewczyna pewnie leciała na pieniądze. Zawsze ciekawiło mnie gdzie tatuś znalazł tak piękną kobietę którą interesuje osobowość. Miałem dopiero osiem lat ale zawsze marzyłem o dziewczynie takiej jak moja mama była idealna. Spojrzałem na tatę który przyniósł płatek białej róży oraz długopis.-Narysuj serduszko skarbie.

-Po co.-Mruknąłem biorąc długopis narysowałem na płatku serce patrząc pytająco na tatę.

-Daj jej.-Powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.-Jeżeli się ucieszy jest ciebie warta.

-Tato...-Westchnąłem, wstydziłem się jednak mama dziewczynki odeszła i zostawiła ją w piaskownicy.

-Idź szybko.-Herman zepchnął mnie z ławki patrząc z zaciekawieniem jak niepewnie podchodziłem do brunetki.

-Hej.-Powiedziałem wystawiając w jej stronę rękę.-Jestem Victor.

Dziewczyna wyglądała na przestraszaną ale podała mi rękę niepewnie się uśmiechając.

-Rosie.-Powiedziała ale gdy zobaczyła co wyciągam w jej stronę uśmiechnęła się wyglądała pięknie tak idealnie.-To dla mnie?-Zapytała zaskoczona na co pokiwałem głową podając Rosie płatek.

-Mam nadzieje że ci się spodoba.-Powiedziałem niepewnie patrząc kątek oka na tatę który pokazywał kciuki do góry. Dziewczyna zaczęła skakać po czym mnie przytuliła.

-Jest cudowny dziękuję Victor.-Rosie zasepleniła ostatnią literę mojego imienia, czego oczekiwać  po sześcio łatce, chociaż na tyle wyglądała.

-Skarbie zbieramy się.-Powiedziała jej mama na co od razu speszony zrobiłem krok do tyłu.

-Dziękuję, jestem winna ci przysługę.-Uśmiechnęła się a wszystko wokół rozpromieniło się. Pokiwałem głową biegnąc w stronę taty.

-Udało się!-Krzyknąłem wieszając się na szyi Hermana.-Cieszyła się!

-Jestem dumny skarbie.-Powiedział wycierając łzę szczęścia.-Podobna do twojej matki.

-Totalnie nie.-Powiedziałem zakładając ręce na klatce.-Mama jest inna.

***

To nieprawda były takie same, ona mi ją tak bardzo przypominała. Była tak samo idealna jak mama, nigdy nie chciała wyciągnąć ode mnie nawet grosza. Spojrzałem na dziewczynę dość zdezorientowaną moim pytaniem, uśmiechnąłem się cwaniackim uśmieszkiem gdy ta od razu zrozumiała. Wyglądała na zszokowaną.

-Ty to dalej pamiętasz?-Zapytała mocno zdziwiona.-Co chcesz.

Nie odpowiedziałem tylko nachyliłem się na dziewczyną łapiąc jej policzki w moje dłonie przyciągając dziewczynę do moich ust, czerwono włosa na początku się zdziwiła ale po chwili odwzajemniła pocałuje kładąc ręce na mojej klacie jeżdżąc po niej. Jenak odsunąłem Dianę patrząc w stronę jej domu, zatkało mnie w oknie stał jej ojciec uważnie oglądając nas każdy ruch.

Nie zapomnij o gwiazdce!⭐️

Ig:FikcyjnaAutorka


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 13 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Devil's DealsWhere stories live. Discover now