Rozdział 3

15 1 0
                                    

-JAPIERDOLE!-Krzyknęłam na cały głos stojąc przed lustrem. Byłam przerażona moje włosy były czerwone, czerwone, kurwa czerwone. Już po kilku sekundach do mojego pokoju wszedł Victor. Na widok moich włosów tylko się uśmiechnął-Tym mi je pofarbowałeś!?.-Wykrzyczalam gdy szatyn siadał na moje łóżko.

-Nie.-Miał na dobie czarne spodnie od garnituru i koszulę, czułam się przy nim niekomfortowo w samej bieliźnie.-Twoj koleżanka, chyba Naya? Ci je pofarbowala na imprezie, pisała do ciebie przeczytałem.-Szatyn się uśmiechnął, a następnie wstał z łóżka.

-Jakim prawem czytasz moje wiadomości!-Wykrzyczalam, gdy szatyn się zbliżał.-Nie masz takie pra...-Przerwałam gdy chłopak połączył nasz usta w pocałunku, który po chwili przerwałam.-Pojebało?!

-Jesteś piękna.-Powiedział po czym przejechał dłonią po moim brzuchu i jakby nigdy nic wyszedł z pokoju. Co do chuja? To był on? Spojrzałam ponownie w lustro patrząc na moje włosy nie były takie złe. Przejechałam palcami w miejscu w którym zrobił to szatyn, podeszłam do telefonu i zaczęłam szukać wiadomości od Nayi.

Kurwa

Nie było żadnej wiadomości od Nayi, ja już wiedziałam co się stało. Pamiętam że przed klubem stał wysoki szatyn w kapturze. Weszłam w zdjęcia i zauważyłam film na którym Naya wyzywała dziewczynę która weszła do toalet, dziewczyna nie była sama. Był z nią ten sam wysoki szatyn.Japierdole on tam był.Już po mnie. Czemu wiec mnie pocałował? Może podobają mu się dziewczyny z czerwonymi włosami. Co jeżeli on był w toalecie kiedy byłam w kabinie z Jamsem? Wyleciałam z pokoju jak oparzona z celem porozmawiania z Victorem, gdy zaczęłam schodzić potknęłam się i poleciałam do przodu, podobnie jak wtedy co Victor mnie zepchnął. Po długich sekundach uderzyłam o podłogę na co jęknęłam. Usłyszałam cichy śmiech chlopaka.

-Ten twój chłopak robił podobnie.-Zastyglam w miejscu. Nie mogłam się ruszyć sparaliżowało mnie, czyli jednak był tam, to był on podniosłam głowę gdy nade mną stał już szatyn, z wyciągnięta ręka.-Przecież wiem że to przed chwilą przekminiłaś.-patrzyłam na niego z pełnym przerażenia spojrzeniem. 

-Ale jak?-Zapytalam przez zaciśnięte gardło, a ten się tylko zaśmiał.

-Nie wzięłaś płaszcza zamierzałem ci go oddać. I przez przypadek cię śledziłem.

-Przez przypadek?-Zasmialam się ironicznie i wstałam sama bez jego pomocy.

-Oblech z niego.-Otworzyłam szerzej oczy.

-Z kogo?

-Twojego chlopaka. Wiem że niektórzy ludzie mają dziwne zainteresowania seksualne, ale to przesada. Masz się z nim nie spotykać bo mu mordę urwę.

-Nie jesteś moim ojcem żeby mi rozkazywać!

-Zawsze moge go udawać.-Uśmiechnął się złośliwie i ruszył do drzwi-Wychodzę.-Powiedział po czym od razu wyszedł z trzaskiem. Stałam i wpatrywałam się w drzwi z dobre 15 minut gdy się ocknęłam ruszyłam po schodach do pokoju z którego wzięłam telefon, gdy schodzilam po schodach spadłam, znowu. Jedyne co mi wtedy chodziło po głowie to 1 zdanie, „Ten twój chłopak robił podobnie" wstałam i weszłam w wiadomości z Jamsem.

Do:Bond

Jesteś jeszcze w Londynie?

Od:Bond

Tak, wpadasz do mnie?

Do:Bond

Jasne!

 Będę za chwilę.Postanowiłam nałożyć zwyczajny dres, gdy się malowałam przy okazji zamówiłam taksówkę. Po chwili taksówka przyjechała a ja do niej wsiadłam. Minęło 5 minut gdy dojechaliśmy do hotelu James'a zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do hotelu, był dość luksusowy chloapak pochodził z dość bogatej rodziny i było to widać na 1 rzut oka. Mój telefon zawibrował spojrzałam na niego z nadzieją że to James, jednak się myliłam.

Devil's DealsWhere stories live. Discover now