10. Zmartwieni rodzice

4K 264 16
                                    

Ostrzeżenie : Nie jestem lekarzem, a to jest książka na wattpad. Staram się, jak najwięcej czytać o danym temacie, ale niektóre sytuację mogą zostać stworzone na potrzebę fabuły. 

Hazel

Doskonale znałam te restaurację, bo wielokrotnie w niej bywałam. W sumie dziwnie by było, gdybyśmy w niej nie jedli, bo tata sprezentował ją mamie na rocznicę ślubu - był najlepszy, jeżeli chodziło o prezenty. 

Siadaliśmy zazwyczaj przy okrągłym stoliku w okolicy okna, zawsze miało ono karteczkę z rezerwacją, bo obsługa nigdy nie wiedziała, kiedy się tutaj zjawimy. Jako kelnerów, pracowało tutaj sporo dorabiających sobie studentów, więc mama była zawsze sobą, dlatego była dla każdego bardzo wyrozumiała - tata wręcz przeciwnie. Czasami można było odnieść wrażenie, że od nich wymagałby więcej niż od zwykłych kelnerów. Zazwyczaj beształ ich jednak w kulturalny sposób, który pomieszany był z ironią.

Tak, jak zawsze, sala zapełniona była po same brzegi i tylko jeden stolik stał pusty. Kolejka gości, ciągnęła się jeszcze przed budynkiem i osoby, które nie znały mojego taty, patrzyły na nas krzywo, gdy omijaliśmy kolejkę. 

Mój tata miał też to do siebie, że stawiał wysokie standardy i byłam niemalże pewna, że mojemu przyszłemu chłopakowi, będzie trudno dorównać traktowaniu, którego nauczył mnie ojciec. Mężczyzna od razu po wejściu, odebrał płaszcz od mamy, a kilka chwil później, ściągnął z ramion ten mój i oba odwiesił na wieszak, który również przeznaczony był jedynie dla nas. 

- Przepięknie wyglądasz w tej sukience. - rzuciła mama z zachwytem i objęła mnie ramieniem. Musiałam przyznać jej rację, bo biała, kwiecista sukienka, leżała na mnie wręcz idealnie. 

Moja mama również była niczego sobie kobietą i przyznał by to niemal każdy, za moją rodzicielką do tej pory mężczyźni oglądali się na ulicy - tata ich jednak skutecznie odstraszał. Trochę wyższa ode mnie kobieta, miała dzisiaj na sobie dość przyległa czarną sukienkę, która bardzo ładnie opinała jej wąską talie, a na ramionach miała zarzuconą którąś z marynarek taty.

Wyglądała przepięknie. 

Tata miał na sobie klasycznie garniturowe spodnie i drogą koszulę, cały swój wygląd dopełniał drogą biżuterią. Sama musiałam przyznać, że mój tata mimo swojego wieku, dalej był na prawdę przystojnym mężczyzną, który na prawdę o siebie dbał.

Całą naszą trójką, ruszyliśmy w stronę swojego stolika i staraliśmy się nie przejmować wzrokiem zaciekawionych osób. Przez całą drogę do stolika, niesamowicie męczył mnie odgłos szpilek mamy, ale starałam się na to nie zwracać uwagi, bo nie chciałam sprawiać jej przykrości. Wystarczyło, że poprosiłam ją o usunięcie wszystkich zgarów, które wisiały w rezydencji.

Tata na początku odsunął krzesło dla swojej żony, po czym złożył krótki pocałunek na jej włosach. Mi również chciał odsunąć krzesło, ale zrobiłam to szybciej i usiadłam bez jego pomocy, na co tata jedynie pokręcił głową i przejechał dużą dłonią po mojej głowie. Gdy wszyscy zasiedliśmy już do stołu, chwyciliśmy za karty i zaczęliśmy przeglądać dania.

Ja zastanawiałam się najdłużej, bo bardzo często miałam problem z decyzjami, ale w końcu mi się udało, a do nas zbliżył się kelner. Był to chłopak mniej więcej w moim wieku, choć wyglądał na odrobinę starszego. Miał krótkie włosy o ciemnym kolorze i bursztynowe oczy, wyglądał na dość speszonego, ale i zdenerwowanego - nie dziwiło mnie to.

- Dzień dobry, mogę już odebrać zamówienie? - zapytał, próbując mówić spokojnie, ale słychać było, że jest dość spięty. Po części to rozumiałam, bo miał obsługiwać nas, ale powinien się cieszyć, bo tata zawsze zostawiał spore napiwki i tylko dlatego, niektórzy kelnerzy chcieli pracować przy naszym stole.

- Mhm. - mruknął jedynie ojciec, a swoje spojrzenie w końcu przeniósł na młodego kelnera, który wyglądał na przerażonego. - Trzy kieliszki soku pomarańczowego, dwa razy lasagne, trzy kremy z pieczonych batatów, ale bez pietruszki i porcja aglio e olio. - powiedział dość szybko z pamięci, a ja nie byłam pewna czy kelner wszystko zapamiętał.

- Mógłby pan powtórzyć z czego mają być kremy?

Tata pokręcił głową z politowaniem i syknął :

- Z pieczonych batatów, bez pietruszki. 

Mężczyzna przymknął oczy z zdenerwowania, a kelner prędko oddalił się. 

Mama westchnęła głęboko i złapała za dłoń ojca, wielokrotnie musiała hamować tatę i często zwracała mu uwagę, gdy robił się zbyt ostry - dziś chyba nie chciała tego robić. 

- A jak w tej nowej szkole, Hazel? - spytała, a tata dalej trzymając dłoń kobiety, odchylił się nieco na krześle i teraz oboje wbijali we mnie spojrzenie.

- Jest...okej. - mruknęłam skupiając się na swoich palcach, gdy zaczęłam je wykręcać, a przy okazji skubać przy nich skórki.

- Tylko...okej? - dopytała mama, a ja jedynie wzruszyłam ramionami. - Przecież tak bardzo chciałaś się tam dostać, coś się dzieje?

- Pamiętaj kochanie, że jeśli cokolwiek ci tam nie pasuje, to mogę tam pojechać i zrobić porządek. - powiedział bardzo poważnie tata, a ja wiedziałam, że nie żartuje i jest do tego zdolny. - Wystarczy słowo.     

- Nie, nie, jest na prawdę okej. - starałam się ich uspokoić i poprawiłam się na krześle. - Po prostu...dzisiaj kazali nam uczyć się podstaw rugby.

- W klasie baletowej? - zdziwiła się mama, a ja widziałam, że zdenerwowanie zaczynało w niej rosnąć. - Pojebało ich czy jak? 

Tata pogładził uspokajająco jej dłoń.

- To było w ramach dnia sportu i my przed tym, mieliśmy zrobić rozciąganie z chłopakami od rugby, a oni nauczyć nas podań.

- I jak było?

- Wdałam się w drobną sprzeczkę z jednym chłopakiem, ale to raczej on krzyczał.

- Jutro pojadę do tej szkoły, obiecuję ci to. - warknął tata, a ja gwałtownie pokręciłam głową. - O co tam poszło?

- Tato...

- O co poszło?

- Ta piłka...ona była po prostu obrzydliwa i cała w....w...w piasku. - wyjaśniłam, a ręce zaczęły wylatywać mi lekko w górę. Zaczynałam żywo gestykulować, więc mama puściła dłoń męża i złapała za te moje. - I..ja...ja po prostu nie chciałam tego dotykać i..i..i

- Dobrze, spokojnie, rozumiem, zajączku. - przerwał mężczyzna posyłając mi spojrzenie pełne czułości. - Nie chciałaś dotykać brudnej piłki, a on na ciebie krzyczał, co było dalej?

- Potem przyszedł Hunter....- zaczęłam opowiadać, a tata co chwila zaciskał szczęki  i marszczył brwi, mama raczej miała cały czas uśmiech na ustach. 

Doskonale wiedziałam, że rodzice się martwią, ale nie chciałam, żeby robili aferę na pół szkoły, a byli do tego zdolni. Tata w każdej mojej szkole przeprowadzał rozmowy z nauczycielami albo rodzicami dzieci, które mi dokuczały.

Bo byłam wykluczana albo zmuszana do rzeczy, których nie byłam w stanie robić, a w latach dzieciństwa, to zawsze kończyło się wybuchem niepohamowanego płaczu. Nauczyciele często nie rozumieli moich potrzeb, a dzieci szybko przekraczały granice, którą wokół siebie stawiałam. Rodzice zawsze chcieli mojego komfortu, za co byłam im niezmiernie wdzięczna, bo dbali o to do teraz. 

Starali się zrozumieć moje emocje i wszystkie inne wybuchy, a przy tym szanowali moje granice i byli zawsze obok. 

Po spotkaniach z wieloma ludźmi, odpowiedź była jasna.

Spektrum zdiagnozowano u mnie w wieku trzech lat. 

My Dear, Hazel 16+Where stories live. Discover now