30. Duży krok w przód

3.9K 371 26
                                    

OMG! Jest was już tutaj 100 tyś! 

Hunter

Znaczące chrząknięcie, zmusza mnie do oderwania się od cudownych ust. Robię to z widoczną gołym okiem niechęcią, ale nie potrafię tego ukryć, bo usta Hazel są jak niebo, a ja chciałbym być ciągle blisko nich. Są jak pieprzone uzależnienie i marzenie, które ciągle mam w głowie. 

Zaciskam jednak szczękę, gdy dostrzegam jej rodziców, co niemalże od razu robi się żenujące, a ja czuję się jak złapany na gorącym uczynku, bo przecież całowałem ich kochaną córeczkę. 

Nie widzę jednak w tym nic złego - chętnie bym to powtórzył. 

Matka dziewczyny wygląda na zadowoloną, ale może na lekko zaskoczoną. Na jej twarzy pojawiły się różowe rumieńce, a ja już teraz mogłem zauważyć, że Hazel ma identyczne gdy prawię jej komplementy lub się zawstydzi. Ona na pewno była zadowolona, co nie można było powiedzieć o jej mężu, który znacznie górował nad nią wzrostem. Na oko byłem od niego tylko trochę niższy.

Mężczyzna ubrany był w białą koszulę i garniturowe spodnie, które nie posiadały nawet jednego zagięcia. Jego twarz była lekko czerwona, a oczu nie widziałem, bo miał ciemne okulary, choć czułem, że jakbym je widział, to nie zobaczyłbym nic przyjemnego. 

- Tato... - zaczęła cicho Hazel, na której policzkach pojawiły się różowe rumieńce, a włosy delikatnie się roztrzepały przez to, że postanowiłem umieścić tam przy pocałunku swoje palce. - ...To jest Hunter.

Facet przełknął ślinę, a ja widziałem, że przed wybuchem zatrzymuje go tylko dłoń żony, którą ściskał. Pomiędzy tą dwójką było coś dziwnego, ale nie w złym kontekście. Było czuć pomiędzy nimi uczucie, a spojrzenia, które sobie posyłali były czymś magicznym - czymś, co tylko oni rozumieli. 

To była miłość, której również chciałem doświadczyć. 

- Może pójdziesz do auta po walizki? - zagadnęła go żona, a mężczyzna wziął drżący oddech. 

Dalej czułem się nieco nieswojo, ale uważałem, że powinienem pokazać się z jak najlepszej strony, więc nie minęła chwila, gdy zaproponowałem : 

- Może panu pomogę? 

Pomiędzy nami zapanowała chwilowa cisza, a mężczyzna zaczął mierzyć mnie oceniającym spojrzeniem - było przerażające, ale ja nie byłem pizdą i nie ugiąłem się pod presją. Coś czułem, że ten facet będzie chciał się mnie jak najszybciej pozbyć, ale ja tak łatwo nie odejdę.

__________________________________

- Twoi rodzice wiedzą, że tutaj jesteś? - głos pana Gonzalesa był ochrypły i pokryty grozą, gdy razem przemierzaliśmy szpitalny parking. 

Czułem się odrobinę skrępowany z faktem, że jestem z nim sam na sam, bo wydawało mi się to strasznie dziwne. Nie wiedziałem, ile czasu minęło odkąd miałem swoją ostatnią dziewczynę, ale miałem świadomość tego, że musiało być to jeszcze w szkole podstawowej, więc raczej nie poznawałem jej rodziców. Tutaj chciałem jak najlepiej wypaść, bo czułem, że Hazel bardzo liczy się z zdaniem swoich rodziców. 

Był to więc duży krok. 

Kurwa. 

- Nie. - odpowiedziałem po chwili, a facet parsknął i pokręcił głową. Wyglądał na rozdrażnionego. Pan Gonzales miał w sobie coś takiego, że wystarczyło na niego spojrzeć, a już czułeś niepokój. Otaczał się władzą, ciemnością i siłą, której nie rozumiałem nawet ja. Nie wiedziałem nawet, od czego powinienem zacząć rozmowę, bo mężczyzna mnie nie przerażał. Nie bałem się go dlatego, że zbyt mocno pragnąłem jego córki. - Wie pan, że nie jestem pańskim wrogiem, prawda? - rzuciłem żartobliwie. 

My Dear, Hazel 16+Where stories live. Discover now