Rozdział 15

52 12 83
                                    

Gdy opuściliśmy domostwo Jisunga, było już po godzinie piętnastej. Czas spędzony u staruszka upłynął nam w przyjemnej atmosferze. Chwile spędzone z nim przypomniały mi wspólne posiłki z dziadkami. Mężczyzna był gadatliwy, skory do prowadzenia długich i ciekawych rozmów, jednak nie zapominał zadbać o komfort zaproszonych przez siebie gości. Z Sojoonem odgrywaliśmy głównie role słuchaczy, aczkolwiek czasami wtrącaliśmy swoje przysłowiowe „trzy grosze” podczas dyskusji. Tradycyjne koreańskie potrawy, jakie przygotowała gospodyni, były tak  smaczne, że wyszłam z mieszkania najedzona. Niestety, potem miałam, niemały problem z dojściem do samochodu; mogłabym rzec, że wyszłam z posesji, tocząc się jak beczka. Jedzenie było pyszne, więc nie mogłam się powstrzymać, aby nie spróbować więcej tego, co oferował zastawiony stół. Oczywiście nie zapomniałam wyrazić słów uznania dla nieobecnej pani domu, po których starszy pan się uśmiechnął i obiecał przekazać komplement swojej małżonce., Zapewniał, że będzie jej bardzo miło, bo ktoś po raz kolejny docenił jej kunszt kulinarny.

Zadowolona i odprężona, przez szybę w aucie leniwie obserwowałam ludzi na chodnikach. Płócienna torba z jeszcze ciepłym jedzeniem, którą podarował nam Jisung, grzała mi kolana. Po jedzeniu było mi tak błogo, że mogłabym położyć się na fotelu i pozostać w takiej pozycji, dopóki nie dojechalibyśmy do celu. Za oknem większość osób gdzieś pędziła, jakby żyli na czas, natomiast reszta zachowywała się tak, jakby ten czas dla nich nie istniał. Stłoczona grupka osób czekała na przystanku, matki z uśmiechem prowadziły za rączkę swoje dzieci, które z zadowoleniem wyprzedzały je, by czym prędzej znaleźć się na placu zabaw. Słoneczna pogoda zachęcała spacerowiczów do przejścia się po zielonych ścieżkach.

Sojoon skręcił w jedną z alejek, po czym zatrzymał się przed budynkiem z szyldem „Klinika na cztery łapy”. Spojrzałam na niego zaskoczona, bo nie spodziewałam się, że  tak szybko dojedziemy. Jeśli miałam być szczera, to nie chciałam w ogóle wychodzić z volvo Sojoona – podróż, jak dla mnie, trwała za krótko. Mężczyzna zgasił silnik i spojrzał na mnie rozbawiony, po czym wysiadł z auta, kierując się od razu do kliniki. Pogłaskałam tęsknie fotel pasażera, a następnie wydostałam się szybciutko z samochodu, aby za bardzo się nie rozczulić nad wygodnym siedziskiem.

Drogę do kliniki wyłożono żwirowymi kamyczkami, które, o dziwo, nie chrzęściły tak bardzo pod butami, co czasami bywało dla mnie irytującym doświadczeniem. Niepozorny ceglany budynek, bez żadnych sąsiadujących budowli, sprawiał wrażenie zacisznego miejsca. Jedynymi obiektami, które znajdowały się w okolicy, były ławki dla spacerujących. Parking, na którym stał samochód Sojoona, znajdował się na uboczu kliniki, obok pobliskiego parku. Poprawiłam włosy i przełożyłam płócienną torbę z pojemnikami z prawej ręki na lewą. Ledwie zrobiłam parę kroków w stronę budynku, a już zostałam otoczona ramionami rozradowanej Minsun. Nie zauważyłam, kiedy znalazła się obok mnie. Zaśmiałam się i przytuliłam ją na tyle, na ile pozwoliła mi torba z jedzeniem.

– Hej – przywitałam się ciepło. – Jak się czujesz? – zapytałam zaciekawiona, ponieważ Sojoona wspominał, że ona i Minran nie czuli się zbyt dobrze po wczorajszym wieczorze. Wbrew tej informacji dziewczyna wyglądała rześko, więc widocznie niepotrzebnie się martwiłam.

– W porządku. Ale wiesz… nie mogłam się ciebie doczekać. Dlaczego mój brat przetrzymywał cię tak długo? Myślałam, że zakwitnę jak ten kwiat doniczkowy w naszym pokoju socjalnym. – Spojrzała na mnie smutno. – Ale mniejsza o to. Tak się ucieszyłam, gdy Sojoon powiedział mi, że zatrudni cię w klinice! Po prostu piszczałam, jakbym zobaczyła swojego idola na żywo! A uwierz mi, że dałabym wszystko, aby pójść na randkę z G-Dragonem… – Rozmarzyła się. – Wyobraź sobie, jak będziemy razem siedzieć na recepcji! O, i te nasze ploteczki! Na pewno będzie o czym rozmawiać! – Ekscytacja Minsun nie znała granic, trajkotała jak trzepotka, i to na jednym wydechu!

Singielka Stop! Chcę Miłości.  Where stories live. Discover now