Rozdział 17

55 11 84
                                    

Hejo ;)
Witam w rozdziale siedemnastym, a do końca już bliżej niż dalej kochani ❤️
Tutaj pojawi się coś co nie jest nam obce, ale niestety jest już częstym zjawiskiem wśród młodych ludzi ;(
Zapraszam do czytania i komentowania :*

Nowy etap w moim życiu rozpoczął się nadzwyczaj dynamicznie, a to za sprawą mojej przyjaciółki – Minsun. Czułam się, jakbym była na jakiejś szalonej imprezie, a nie pierwszego dnia w pracy, gdzie miałam podjąć nowe działania. Na początku, odczuwałam lekki niepokój, a myśli były niespokojne: Jak się odnajdę na stanowisku i czy podołam nowym obowiązkom, które zostaną mi powierzone? Jednak gdy tylko przekroczyłam próg kliniki i spojrzałam na przyjazne oblicza moich przyjaciół, obawy zostały rozwiane tak szybko jak dmuchawce na wietrze. Co więcej, w ogóle się nie stresowałam, wręcz przeciwnie, byłam zrelaksowana, ponieważ myśl o tym, że będę pracowała wśród znajomych twarzy, napawała mnie pozytywną energią do podjęcia nowych wyzwań. Cieszyłam się, że przy sobie miałam Minsun i Minrana, bo z nimi zawsze było wesoło. Dzięki tej dwójce szybko przyuczyłam się nowych obowiązków, więc coraz swobodniej i śmielej czułam się na tym stanowisku. Przez pryzmat pewnych sytuacji, bardziej darzyłam też sympatią Sojoona – zmieniłam zdanie o tym mężczyźnie, który okazał się być pomocny i wspierający przy bliższej znajomości. Był także dobrym i wyrozumiałym pracodawcą. Zanim się obejrzałam, minął niespełna tydzień pracy w klinice weterynaryjnej. Upłynął spokojnie, choć nie zabrakło momentów, gdzie w pomieszczeniu socjalnym rozbrzmiewały nasze serdeczne śmiechy podczas rozmów przy porannej kawie.


Siedziałam za kontuarem w recepcji i porządkowałam karty dzisiejszych pacjentów, a Minsun przeglądała z nudów media społecznościowe. Cieszyłam się, że miałam obok siebie Koreankę, ponieważ we dwie było nam raźniej, gdy każda z nas wykonywała swoje zajęcia, w międzyczasie nie miałyśmy żadnych oporów, aby ze sobą pogawędzić lub pożartować. Hol pomalowany na ciepły beż, tętnił życiem. Ludzie ze swoimi czworonogami wchodzili i wychodzili. Niektórzy woleli poczekać przed wejściem, by nie męczyć zbyt mocno swoich pupili. Dzięki obserwacji mojej kotki wiedziałam, że taka wizyta u weterynarza bywa dla zwierzaka stresująca, lecz, powiedzmy sobie szczerze, nawet człowiek jest lekko poddenerwowany przed wizytą u lekarza rodzinnego. Skończywszy pracę nad kartami pacjentów, wstałam z krzesła, by oddać je Sojoonowi, gdy niespodziewanie zatrzymała mnie Minsun ze smutnym wyrazem twarzy. Zauważyłam, że od rana była nie dzisiejsza, ale nie chciałam jej nadskakiwać jak kwoka nad pisklakami, bo wiedziałam, że prędzej, czy później opowie mi o przyczynie swoich zmartwień.

– Jak oddasz to mojemu bratu, chciałabym ci coś wyznać – powiedziała z powagą, lekko marszcząc przy tym brwi.

– Jasne, zaraz wracam. – Uniosłam pokrzepiająco kącik ust i pomknełam z papierami w stronę gabinetu.

Gdy weszłam do środka, Sojoon, obrócony w stronę okna, spoglądał na okoliczny park. Usłyszawszy trzask zamykanych drzwi, obrócił się w moim kierunku z nikłym uśmiechem. Musiałam przyznać, że w uniformie pracowniczym o odcieniu głębokiego błękitu wyglądał jak model z katalogów, więc powinien pomyśleć o tym w ramach dodatkowego zajęcia. Sama chętnie kupowałabym takie czasopisma z nim, ale oczywiście nikomu bym się do tego nie przyznała. Od kiedy tu byłam, nie jeden raz słyszałam szepty kobiet, które pochlebnie wypowiadały się na temat wyglądu mojego pracodawcy. 

Podeszłam z szerokim uśmiechem do biurka i położyłam na nim uprzednio uporządkowane teczki.

– Przyniosłam ci karty dzisiejszych pacjentów – odezwałam się pewnie, a Sojoon przysiadł do biurka, przeglądając stos.

Singielka Stop! Chcę Miłości.  Where stories live. Discover now