47

215 25 12
                                    

Zrobiłam sobie herbatę i czekając na spikera słuchałam w radiu co się dzieje. Wysłuchiwałam się w każde słowo. Nie chciałam niczego przegapić ani tym bardziej pominąć.
Bardzo zszokowała mnie informacja, że Vox chciał, aby Alastor do nich dołączył. Dobrze, że czerwonowłosy odrzucił ofertę. Pamiętam jak mi to proponowali. Dobrze, że też odrzuciłam. Choć z drugiej strony zrobiłam sobie wrogów, nawet silnych z dużymi wpływami w wielu branżach.
Kubek, z którego piłam najsmaczniejszy napar to mój ulubiony. Kupiłam go niedawno, choć miałam ich już wystarczająco wiele. Był on koloru ciemnego fioletu w wiele małych, żółtych gwiazdek. Kupiłam go w sklepie ceramicznym, z jednej prostej przyczyny. Bardzo mi się spodobał i nie mogłam go tam zostawić.
Gdy miałam już mniej niż połowę naparu, zjawił się mężczyzna.
Od razu poderwałam się do góry, postawiłam ostrożnie kubek na stoliku. Nie chciałam, aby się zbił. Nie wiem, czy bym to zniosła.
-I jak, zmiażdżyłeś go?- zapytałam podekscytowana z uśmiechem na ustach.
Alastor nie spuszczając ze mnie wzroku, zamknął za sobą drzwi.
-Na proch, czekałaś na mnie?- zapytał.
-Oczywiście, że tak- powiedziałam.
Ruszyłam szybko w jego kierunku, aby mu pogratulować, gdyż staliśmy bardzo daleko od siebie. Bardzo nie chciałam krzyczeć z drugiego końca pokoju.
Nie wszystko poszło zgodnie z moim planem. Potknęłam się o róg dywanu i z impetem poleciałam w stronę mężczyzny, zamknęłam oczy. Nie chciałam widzieć jak uderzam w ziemię. Czekałam na ból, lecz los miał dla mnie inny scenariusz. Uderzyłam w coś miękkiego, otworzyłam oczy i natychmiast je zamknęłam.
Okazało się, że mężczyzna mnie ochronił przed upadkiem, a teraz on leżał na ziemi, a ja siedziałam na nim okrakiem. Jestem pewna, że moje policzki są całe czerwone. Zakryłam oczy dłońmi.
-Gwiazdko, wiesz, że kiedyś musisz je odsłonić- powiedział spiker, śmiejąc się.
Czułam jak delikatnie dotyka moich dłoni, swoimi palcami. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Na domiar wszystkiego okazało się, że przy upadku jakimś cudem rozpięłam mu frak. Dlaczego tylko mi zdarzają się takie sytuacje?!?!
-Przepra...szam Al, to był w...ypadek- powiedziałam jąkając się.
Odważyłam się i zdjęłam dłonie z twarzy. Było to dla mnie bardzo trudne, ale się udało.
Teraz patrzyliśmy sobie w oczy. Te oczy były prześliczne. Jego ciemnoczerwone twardówki, jaskrawoczerwone tęczówki i cienkie czarne źrenice miały coś w sobie niezwykłego i urzekającego. Nie mogłam oderwać od nich spojrzenia. Nawet nie wiem czy tego sama chciałam.
-Oh, nic się nie stało. Całe szczęście jesteś cała- powiedział, teraz delikatnie, odgarniając mi włosy z twarzy.
Czułam się bardzo dziwnie. Serce w klatce piersiowej bardzo mocno mi biło, a oddech był ciężki. Czy tu jest tak duszno, czy tylko mi się wydaję? 
Muszę się odezwać. 
-Dziękuję.... za ratunek, to ja już sobię pójdę- powiedziałam.
Pośpiesznie wstałam, ale uważając, aby nie zrobić krzywdy radiowcowi i ruszyłam ku wyjściu z pokoju. Cały czas pocierarałam nerwowo rękę.
Co tu się wydarzyło?
-Poczekaj na mnie, razem zejdziemy do salonu- powiedział.
-Ok, poczekam za drzwiami- rzuciłam krótko w odpowiedzi.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Jeszcze nigdy tak szybko nie zmierzyłam w kierunku drzwi w całym moim życiu. Wzięłam głęboki oddech, a potem następny i jeszcze jeden.
Alastor wyszedł na korytarz, na szczęście mi już udało się uspokoić. Muszę o tym zapomnieć i to jak najszybciej!
Ruszyliśmy w kierunku salonu.
Słyszałam głosy z dołu, ale głównie ten należący do księżniczki piekła. Nie mogłam się skupić na niczym.  Gdy schodziliśmy po schodach, radiowiec się zatrzymał. Zrobiłam to samo. Nie mogłam przestać myśleć o wydarzeniach zaledwie sprzed paru minut.
-A tutaj są Alastor i Aria. Al to kierownik hotelu, a Aria to jego prawa ręka- powiedziała uradowana Charlie na nasz widok.
Uśmiechnęłam się ciepło do blondynki, a następnie spojrzałam się na jej rozmówcę. Spodziewałam się zobaczyć nową osobę w rodzinie. Zdębiałam. Właśnie patrzyłam na Sir Pentiousa, którego dziś porażkę oglądałam i się z niej śmiałam.
-Poznaliście już naszego nowego gościa?- zapytała Charlie.
Co ta blondynka wymyśliła?!? On naszym gościem? Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Na szczęście dowodzenie przejął Alastor.
-Tak, to on zniszczył mi frak. Jak mógłbym zapomnieć?- powiedział złowieszczo, obejmując mnie ramieniem.
Zrobiło mi się gorąco. Poza tym jak ktoś wspomni jeszcze raz o tym fraku to chyba zapadnę się pod ziemię.
-To chyba dobry moment na pierwszą lekcję. Czyli jak przepraszać. By zmieniać się lepsze, musimy przyznawać się do błędów. Spróbujesz?- powiedziała Charlie.
Po chwili delikatnie popchnęła gada w stronę spikera.
Obserwowałam uważnie całą sytuację, szczególnie śledząc ruchy nowego. Nie ufałam nowemu gościowi, ani trochę.
-Panie... Demonie Radiowy, prosssszę mi wybaczyć atak i zniszczenie tego pięknego fraka, prossszę- powiedział Pentious i wręczył kawałek materiału jego właścicielowi.
Czy on serio zabrał ten skrawek ubrania ze sobą?
-Ooo, mało komu udało się zedrzeć, choć taki skrawek, ale tylko jednej osobie udało się zedrzeć cały. To pewnie dla ciebie ważne- powiedział czerwonowłosy i kawałek materiału spłonął w jego dłoni.
Spaliłam się znowu ze wstydu. Ponownie serce zaczęło mi kołatać w piersi. Czy on musi mnie tak męczyć?
-Charlie zapomniałam Ci powiedzieć, nie czekajcie na mnie z kolacją. Muszę coś załatwić pilnego na mieście. To do zobaczenia!- powiedziałam i pobiegłam w kierunku wyjścia z hotelu.
Nie wiedziałam gdzie pójdę, ale muszę z kimś porozmawiać. Pilnie potrzebuje przyjacielskiej rady, Rosie odpada, bo pewnie zaraz będzie chciała, abyśmy coś z tym oboje zrobili. Nie byłabym co do tego pewna, bo dla Alastora byłam tylko bliską przyjaciółką. Myślę, że powinnam porozmawiać z Angelem Dust'em. Chyba on mi dobrze doradzi.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz