Rozdział 24: Sekrety szeptane dialektem

11 4 14
                                    

Kiedy Maxima przybyła wraz z Eudoksją na wspólny, późnoporanny posiłek, nic nie wskazywało na to, iż faktycznie dotknęła ją zemsta Aggeliki. Pewna siebie, szła dumnie wyprostowana, potrząsając ciemnymi lokami i zajęła miejsce przy stole z taką gracją, jakby właśnie siadała na tronie. Jednak wrzask Wenecjanki wciąż dudnił w uszach wszystkich zgromadzonych, przez co nie mogła opędzić się od ciekawskich spojrzeń, a Aggeliki wiedziała, że pod pozorną pewnością siebie oraz nienaganną aparycją, kryje się upokorzenie.
Perska księżniczka powoli popijała herbatę, co jakiś czas zerkając na puste siedzenie należące do Bastiana i skrycie wyczekiwała jego przybycia. Niewyspany carewicz, jak zwykle, zjawił się spóźniony i przez chwilę wydawał się skonsternowany niezmienionym wyglądem Maximy. Usiadł na swoim miejscu, całkowicie ignorując cesarza, za to ukradkiem, jakby z utęsknieniem, od razu odnalazł wzrokiem Aggeliki. Jego wargi na chwilę rozchyliły się w bladym uśmiechu, lecz jak tylko ich spojrzenia się spotkały, oboje z zawstydzeniem skupili się na swoich posiłkach.

Jedzenie powoli znikało z półmisków, a widelce coraz rzadziej stukały o wiekową zastawę, dając znać, iż zbliża się koniec śniadania. Ledwo ostatni kęs został przeżuty i połknięty, a Maxima spokojnie gawędziła o czymś z pozostałymi dwórkami Eudoksji, gdy niepostrzeżenie kotka Flavii-Carlotty wskoczyła na oparcie krzesła kochanki cesarza. Zafascynowana tkwiącymi we włosach Wenecjanki ozdobami, Sofia zaczęła delikatnie trącać łapą sznurek pereł. Nie umknęło to uwadze Valentiny i Aggeliki, z zapartym tchem wyczekujących zdemaskowania ich wroga.
Właśnie wtedy jeden z pazurów zaczepił się przypadkowo o sznurek, przez co wystraszone zwierzę rzuciło się do ucieczki. Zerwawszy perukę z głowy Maximy, pociągnęło ją przez cały stół, rozbryzgując jedzenie na wszelkie strony, tłukąc naczynia oraz zrzucając sztućce na podłogę. Spłoszone dwórki zerwały się na równe nogi z ogłuszającym piskiem, martwiąc się jedynie o stan swoich sukien. Głowy wszystkich skierowały się w stronę pobladłej Maximy, która palcami próbowała pochwycić niewidzialne włosy tuż nad swoją wyłysiałą głową.

Upokorzona dziewczyna wybiegła z jadalni, nie zważając na stojących na jej drodze służących, a tuż za nią, z resztą swoich służek, podążyła wściekła Eudoksja, nie mogąc przeboleć takiego oszpecenia jej największego asa w rękawie.
Jak tylko opadły pierwsze emocje, Justynian w milczeniu wytarł bliżej nieokreśloną papkę z policzka i ze zdegustowaniem spojrzał na wciąż szamoczącego się z peruką kota. Rozkazał służbie zabrać go do komnat Flavii-Carlotty.

Aggeliki, zwiesiwszy głowę powstrzymywała się od chichotu. Valentina za to nie musiała kryć swojego rozbawienia i z wielką satysfakcją zjadła ostatnią oliwkę ze swojego talerza. Przebiegły plan się powiódł.
Ten sam dobry humor towarzyszył jej na targu koni po bityńskiej stronie stolicy, gdzie z nieocenioną pomocą Aggeliki, wybierała odpowiedniego wierzchowca dla Evrena. Cesarskie stajnie pełne były wyśmienitych rumaków wszelakiej maści, lecz ten ofiarowany w prezencie jej najdroższemu kuzynowi musiał być wyjątkowy. Zakup ten wiązał się również ze sprytnym planem bizantyjskiej księżniczki, mającym na celu chociaż częściowo odwrócić uwagę Aslana od walk gladiatorów. Miała zamiar poprosić, by podszkolił ją w jeździe konnej, dzięki czemu mogliby spędzać więcej czasu razem. W sennych marzeniach widziała siebie i księcia galopujących przez bezkresne łąki i tętniące życiem lasy Filipationu, a na samą myśl o tym, na jej twarz wkradał się jaskrawy rumieniec.

– Każda rasa ma inne predyspozycje i zalety – tłumaczyła Aggeliki, przechadzając się między  hodowcami koni z większym zafascynowaniem niżeli wokół straganów z tkaninami na suknie. – Azaran, na przykład, był koniem achał-tekińskim. To świetna rasa: wierna, wytrzymała na upały i zimno, mogąca z łatwością pokonywać długie dystanse.

– Zdaje się, że stworzona została specjalnie dla Evrena... – odparła w romantycznym zamyśleniu Valentina, nie widząc najmniejszej różnicy pomiędzy oglądanymi końmi.

Rosa BizantinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz