Adrien
Wróciłem do domu w nie najlepszym nastroju. Ledwo co zdążyłem wejść do niego a już chciałem wychodzić. Bez Hailie i Sky było tu ponuro. Aron praktycznie nie wychodził z pokoju, a do szkoły wychodził tak by tylko do niego nie mówić. Jednak ja musiałem go zmusić do tej jednej kluczowej rozmowy.
Zapukałem do jego pokoju a jedyne co z siebie wykrzesał to ciche ,,chce być sam". Płakał. Było to słychać po ochrypłym głosie. Uchyliłem drzwi by zobaczyć chłopca siedzącego na progu przy balkonie. Patrzył do góry w już praktycznie granatowe niebo. Podeszłam do niego i usiadłem obok. Objąłem go ramieniem a on delikatnie drgnął.
-Co się dzieje?
-Dobrze wiesz, mam po prostu wszystkiego powoli dość.
Westchnąłem gdy chłopiec znów cicho załkał. To był ciężki temat. Nie podejrzewałem że coś takiego się kiedyś przydarzy ale musiałem być gotowy na każdą ewentualność.
-Aron...rozumiem że ci ciężko i że przytłacza Cię obecna sytuacja ale musisz obiecać mi że nic sobie nie zrobisz.- Powiedziałem na co chłopiec przytaknął.- Rozmawiałem dzisiaj w organizacji o tej sytuacji i z wujkiem jesteśmy praktycznie na wygranej pozycji. Brakuje jednego głosu, a mama i Sky wrócą do domu.
-A co jeśli ten ktoś się nie zgodzi?
-Wtedy ja i mama musimy wziąć rozwód...
Zakuło mnie w klatce. Chłopak już nie hamował łez które leciały po jego policzkach dużym strumieniem. Sam bym się może rozkleił ale nie przy nim. Musiał wiedzieć we mnie wsparcie, a nie znać moje słabe strony.
-Nie chce mieć podwójnych świąt, urodzin, nie chce mieć podwójnego życia.- Zatrzymał się na chwilę by wziasc głębszy wdech i kontynuował.- Boję się że będzie jak w każdej rodzinę. Będziecie rywalizować kto jest lepszym rodzicem, kto co lepiej robi, kto zabiera nas na lepsze wakacje. Nie chce tego.
-Tak się dzieje w rodzinach które biorą rozwód z powodu zdrady, braku uczucia czy przemocy, choć przy tym ostatnim to bardziej stara się jedna strona albo żadna. Nie w naszym przypadku. Wiadomo że gdyby już doszło do tego rozwodu to musielibyśmy w sądzie podzielić opiekę nad wami ale nie było by żadnych rywalizacji.
-Nie pocieszające. Chciałbym po prostu mieć normalną rodzinę. Gdzie nie ma porwań, strzelanin, śpiączek. Gdzie nie trzeba się bać o wszystko i można chociaż raz wyjść gdzieś bez ochrony. Gdzie się po prostu można czuć bezpiecznie.
Normalną rodzinę...gdzie można czuć się bezpiecznie...
-Synu, przykro mi że nie może być normalnie. Niestety taka jest już nasza rodzina i nie zmienimy tego. Jesteśmy, jacy jesteśmy i musimy z tym żyć.
Aron spojrzał na mnie czerwonymi od łez oczami. Były pełne strachu i smutku. Ich brązowy kolor stał się niemal bursztynowy a czerwone białka dały się mocno odznaczać.
-Chce by było dobrze...normalnie...żeby było w końcu bezpiecznie.
-Wiem Aron, wiem. Zrobię wszystko by tak w końcu było. Żebyście z Sky mieli bezpieczny i zdrowy dom.
Chłopak pokiwał głowę i spuścił wzrok. Otworzył usta po czym zamknął je jakby zwątpił czy może coś powiedzieć.
-Mogę się przytulić?
Pytanie dziwne. Ale rozumiałem chyba czemu o to pyta. Nie byłem skory do przytulania ich. Nie robiłem tego często a okazjonalnie. Szczególnie Arona. Postanowiłem zmienić trochę swoje podejście. Otworzyłem ramiona a chłopiec przytulił się nie pewnie. Objąłem go i cicho westchnąłem. Oczy zaczęły mnie piec. Nie znałem za dobrze tego uczucia ale wiedziałem że ja sam powoli zaczynałem mieć dość.

YOU ARE READING
Rodzina Monet-Santan tom 2
Teen FictionCo by się stało gdyby Hailie znów miała taką relację z braćmi?Jak by się potoczyło życie jej dzieci?I jakie niebezpieczeństwami sprowadzi ich nazwisko? Wszytko może powrócić,a nowe osoby będą pragnąć zemsty Postacie pochodzą od @werkapisze