Rozdział 64

738 70 13
                                    

- Musiałaś coś źle usłyszeć.

- Źle usłyszeć? Ty chyba siebie nie słyszysz. - Niedowierzałam. - Czemu miałabym kłamać?

- A czemu ona miałaby powiedzieć coś takiego?

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. - Zmarszczyłam brwi.

- Może mówisz to z zazdrości. - Wzruszył ramionami, a ja na jego słowa lekko otwarłam usta.

- Z zazdrości? - Powtórzyłam. - Jaja sobie robisz? Ona czeka, aż znowu wyląduje z Tobą w łóżku! - Podniosłam głos. - I nie obchodzi ją, że to ja jestem Twoją dziewczyną!

- Nie wygłupiaj się Lena, z Veronicą tylko się przyjaźnimy.

- Jak ją pieprzyłeś też tak mówiłeś? - Skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Nie możesz mi wypominać co robiłem i z kim, kiedy się nie znaliśmy. - Pokręcił głową.

- To uwierz mi. - Uspokoiłam ton głosu czując narastającą gulę w gardle.

Był niedzielny poranek, kiedy postanowiłam opowiedzieć Nicoli o mojej wczorajszej rozmowie z Veronicą. Po tym, jak poinformowała mnie, jakie ma plany wobec Nico, nie odzywałam się za dużo do nikogo, dopóki nie postanowilismy zakończyć imprezy z powodu późnej godziny. Wszyscy w niezłych nastrojach żegnali się ze sobą, czekając tym samym na Ubera, a po mojej głowie wciąż latały słowa dziewczyny. Próbowałam wmówić sobie, że to niemożliwe, że pod wpływem alkoholu wygaduje głupoty i nic z tego nie miała na myśli. Przecież Nicola, a nawet Matteo wypowiadali się o niej w samych pozytywach. Sam Zalewski mówił, że to wyłącznie jego wina, że zakończyli znajomość, więc Veronica nie mogła być tą, która naciskała, a Nicola tego nie odwzajemnił. Z drugiej strony, nikt nie chodzi świadomie do łóżka z kimś, kto nie podoba mu się wizualnie.

Najpierw napalone fanki Zalewskiego, a teraz ona.

Za jakie grzechy.

- Veronica zawsze była dobrą osobą. - Rzucił beznamiętnie przeglądając telefon.

- Możesz patrzeć na mnie, gdy rozmawiamy? - Irytowałam się jego zachowaniem.

- Przecież Cię słucham.

- Ja pierdolę. - Szepnęłam odchylając głowę do tyłu.

- Coś się stało? - W drzwiach nagle pojawiła się pani Ewa, mama Nicoli.

- Nie, nic. - Odpowiedziałam szybko, ewidentnie speszona jej obecnością.

- Zejdźcie zaraz na dół, śniadanie prawie gotowe. - Uśmiechnęła się przyjaźnie i zniknęła w korytarzu.

- Zastanów się nad sobą, co? - Wróciłam wzrokiem do chłopaka, który wciąż leżał na łóżku, w samych bokserkach.

- Słuchaj. - Westchnął, odkładając telefon na materac. - Veronica może sobie gadać, co jej ślina na język przyniesie, zawsze tak miała, ale Ty nie musisz się martwić, że przy najbliższej okazji wylądujemy w łóżku. - Poinformował mnie spokojnym głosem.

- Ale tu chodzi o to, że mi nie wierzysz. - Wyrzuciłam ręce w powietrze.

- Słuchaj Leny, bo dostaniesz w łeb. - Jessika, siostra Nicoli, pojawiła się znikąd w drzwiach, przyglądając się naszej dwójce.

- Kurwa, wyjdź stąd. - Nicola rzucił w nią poduszką, ale ta zdążyła uniknąć uderzenia.

- Mama czeka ze śniadaniem. - Rzuciła, pokazując bratu środkowy palec i skierowała się na schody, prowadzące w dół, do kuchni.

- Bo to brzmi absurdalnie. - Szatyn zwrócił się do mnie, wracając do rozmowy.

- Wiesz, co? Idę jeść. - Machnęłam ręką, zrezygnowa i zmęczona rozmową z chłopakiem.

Nim zdążyłam przekroczyć próg, Nicola chwycił mój nadgarstek i obrócił tak, abym mogła spojrzeć mu w oczy. Drugą ręką zamknął drzwi, które oddzielały pokój od korytarza i przysunął się jeszcze bliżej, przez co nasze oddechy mieszały się ze sobą.

- Szybki jesteś. - Rzuciłam. - Ale nie myśl, że teraz rzucę Ci się w objęcia. - Zmrużyłam oczy przyglądając się łobuzerskiemu uśmiechowi chłopaka.

- Pewna jesteś? - Mruknął kładąc dłonie na moje biodra, a pomiędzy naszymi ciałami nie było wolnej przestrzeni.

- Ubierz się i przestań się wygłupiać. - Trwałam przy swoim.

- A co, rozpraszam Cię? - Uśmiechnął się szerzej, po czym musnął ustami parę razy moją szyję.

- Nie. - Skłamałam, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

Nicola wędrował ustami po mojej szyi, idąc coraz wyżej, aż nie połączył ich z moimi w głębokim pocałunku, którego nie potrafiłam odrzucić.

Powtórzyliśmy czynność parę razy, której tak mi brakowało w ostatnim czasie, kompletnie zapominając, że drzwi nie są zamknięte na zamek. Moje dłonie wylądowały na klatce piersiowej chłopaka, a jedna ręka Nico opatuliła mój policzek, delikatnie rozszerzając kciukiem dolną wargę, uniemożliwiając mi tym pocałowanie chłopaka. Po sekundzie tej czynności, która dla mnie trwała wieczność, pozwolił mi znów się pocałować, a powietrze w pomieszczeniu gęstniało coraz bardziej.

- Kocham Cię i nie musisz martwić się o Veronicę, przysięgam. - Szepnął pomiędzy całusami.

- Ale ona mówiła...

- Nieważne, co mówiła. Dziś już pewnie tego nie pamięta, spokojnie. - Pogładził mnie po policzku. - Chodź tu. - Zatopił usta w mojej szyi, a ja poczułam delikatne uszczypnięcie, jednocześnie lądując dłońmi pod moją koszulką.

- Nicola! Mama cze... - Drzwi nagle się otworzyły, a do pokoju wparowała niczego nieświadoma  Jessika.

- Kurwa mać! - Nicola oderwał się ode mnie i spojrzał na siostrę. - Nie nauczyli Cię pukać?! - Krzyknął zirytowany.

- Zamykajcie drzwi na klucz następnym razem. - Rzuciła zniesmaczona i jak szybko weszła, tak szybko wyszła.

- Chodźmy już. - Mruknęłam zawstydzona. - Tylko ubierz się najpierw. - Zerknęłam na chłopaka, który wciąż stał w samych bokserkach i rozwalonych włosach, uśmiechając się niewinnie.

Dla Ciebie / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz